11:59

Ulubieńcy lipca

Ulubieńcy lipca

11:59

Ulubieńcy lipca

To ten czas w miesiącu kiedy przychodzi pora na małe podsumowanie i wyłonienie spośród kosmetyków swoich ulubieńców. Lipiec za nami więc zapraszam Was dzisiaj na moje ulubione kosmetyki tego miesiąca. Jeśli jesteście ciekawe czego z przyjemnością używałam to zapraszam ;)


Zacznę od pielęgnacji. I tutaj totalna rewolucja! Zostałam całkowicie pochłonięta przez naturalne oleje. Moje serce szczególnie podbił olejek ze słodkich migdałów i olejek awokado. Obydwu używam do mycia twarzy, nakładam je również na przesuszone miejsca aby odzyskać równowagę ;) Moje olejki są z firmy Etja. Kupiłam je na początku lipca i przez cały miesiąc sumiennie używałam i używam nadal ;) Zapomniałam co to krem do twarzy i żele do mycia. Olejki są fenomenalne!!!


Kolejnym ulubieńcem jest cytrynowy peeling cukrowy HOME MADE, który zrobiłam sobie pod koniec czerwca i właśnie wczoraj wykończyłam go totalnie. Jeśli chcecie to zrobię Wam oddzielny wpis i pokażę jak go przygotowałam ;) Niedługo chcę wykonać kolejną porcję peelingu na następny miesiąc, ponieważ bardzo odpowiada mi jego ziarnistość i to jak ładnie złuszcza i odświeża naskórek. 

I w sumie z pielęgnacji to byłoby wszystko. Może i produktów nie ma zbyt wiele, ale są to prawdziwe perełki, które doskonale się w tym miesiącu u mnie sprawdziły.

Teraz pora na produkty z mojej kosmetyczki i jak zwykle w tej kategorii będzie ich więcej. 

Pierwszym kosmetykiem o którym koniecznie muszę Wam wspomnieć jest tłusta farbka Kryolan w numerze 5. Kupiłam ją pod kątem makijaży ślubnych i naprawdę sprawdza się świetnie. Sama używałam jej na większe wyjścia i jestem pod ogromnym wrażeniem właściwości tego produktu. Twarz wygląda pięknie, wszelkie przebarwienia są ukryte pod cieniutką warstewką farbki. Żaden pot i sebum nie są jej straszne. Wytrzymuje na twarzy w idealnym stanie całe wesela, imprezy i inne uroczystości (nawet w ponad 30-stopniowych upałach).


Kolejnym kosmetykiem, który towarzyszył mi w lipcu jest korektor rozświetlający Kobo. Wspominałam już o nim nie raz i naprawdę bardzo go lubię. Ładnie rozświetla skórę, ukrywa minimalne cienie pod oczami. Jest lekki i nie wysusza delikatnej skóry.


Moim ulubieńcem jest również paletka cieni Balmsai, która jest ze mną praktycznie wszędzie. Cudowne odcienie ślubne - zarówno matowe jak i błyszczące. Cienie są malutkie, więc pewnie szybko je wykończę, ale ta paletka jest po prostu cudowna.


Zostanę jeszcze przez chwilę przy makijażu oczu i wspomnę Wam o pigmencie Inglota z nowej kolekcji. Chodzi mianowicie o numerek 113 czyli przepiękny odcień koloru niebieskiego, który cudownie opalizuje na fioletowo i różowo. Pięknie wygląda nałożony na mokro, mieni się niesamowicie i mocno podkreśla zielony i brązowy kolor tęczówki. 


Jeśli chodzi o podkreślanie brwi to tutaj również mam coś nowego i jest to pomada do brwi  Inglot. Swoją mam w odcieniu 11 i jest to dość chłodny jaśniejszy brąz. Uwielbiam ją ponieważ jest bardzo trwała, nie znika w ciągu dnia. Kluczem do osiągnięcia ładnego efektu na brwiach jest nakładanie jej na włoski w niewielkiej ilości ;)

Ulubieńcem jest również biała kredka z My Secret o której już kilka razy na blogu wspominałam. Używam jej jako bazy pod cienie, nakładam pod brwi i na linię wodną oka. Miękka, mocno napigmentowana i bardzo kremowa.


W lipcu bardzo często nakładałam na powieki cień w kremie Maybelline Color Tattoo w odcieniu 10 Fierce & Tangy. Jest trwały i wodoodporny, służył również jako baza pod inne cienie prasowane. Ma bardzo ładny morelowo-brzoskwiniowy kolor, który świetnie wpisuje się w letni klimat.



Na miano lipcowego ulubieńca zasługuje również konturówka do ust Essence w odcieniu 12 Misty Rose oraz błyszczyk firmy Vipera w odcieniu 207, który mogłyście widzieć w ostatnim poście z zakupami. Obydwa produkty lądowały na moich ustach na zmianę. W zależności czy wolałam matowe czy bardziej błyszczące wykończenie na ustach. Podobają mi się takie odcienie na ustach ostatnio i bardzo często je teraz noszę.


I to już wszyscy lipcowi ulubieńcy. Dajcie mi koniecznie znać czego Wy używałyście w lipcu z przyjemnością, Chętnie poczytam o Waszych hitach ;)


10:18

TAG: The perfect palette

TAG: The perfect palette

10:18

TAG: The perfect palette

Cienie do powiek to jedna z moich kosmetycznych obsesji. Po prostu je uwielbiam i ciągle szukam nowych, o ciekawej formule i niebanalnym wykończeniu. Raczej rzadko sięgam po cienie pojedyńcze (chyba, że są to wkłady) i zdecydowanie częściej kupuję palety. Jako, że jestem wizażystką to są one po prostu wygodniejsze dla mnie - i w pracy i w transporcie ;) 

Chociaż na moim blogu niezbyt często pojawiają się tagi to ten bardzo przypadł mi do gustu - postanowiłam, że go zrobię. Odpowiedzi na niektóre punkty stanowiły dla mnie niemały problem, ale udało się. Zapraszam Was dzisiaj na TAG: THE PERFECT PALETTE!

1. Która paleta ma najlepsze opakowanie?
Według mnie najlepsze opakowanie mają palety Zoeva i The Balm. Są leciutkie, bo wykonane z kartonu i w dodatku mają nakładki, które chronią paletę przed zarysowaniami. Zamykane na magnesiki, poręczne, bardzo wygodne w transporcie. No i jeszcze dodatkowo design opakowań cieszy oczy!


2. Która paleta ma najlepiej napigmentowane cienie?
Hmmm... Tutaj ciężko wybrać jedną paletę ;) Jeśli chodzi o paletę z matowymi cieniami to myślę, że jest to Meet Matt(e) Nude z The Balm. Genialną pigmentację mają również cienie Zoeva oraz Kobo.


3. Którą paletą wykonamy różnorodny makijaż?
Mam wiele takich palet ;) Są to np. Zoeva Naturally Yours oraz Cocoa Blend, MUR Iconic 3, Sleek Oh So Special i Au Naturel... Wśród takich palet jest również ta Inglota, którą skomponowałam sobie sama. Posiada ona same naturalne odcienie cieni i jeśli chodzi o mnie to jest ona wielozadaniowa ;)




4. Która paleta nadaje się do podróży?
Paletka Sleek Au Naturel. Mała, z dość dużym lusterkiem i posiada wszystkie potrzebne cienie. Możemy pomalować powieki, narysować kreskę, wypełnić brwi. W zupełności samowystarczalna ;)


5. Zakupu, której palety żałujesz?
Nie mam takiej palety. Nie kupuję kosmetyków pod wpływem impulsu. Wszystkie palety, które mam kocham i byłoby mi przykro gdyby coś złego się z nimi stało ;)

6. Której palety używasz najrzadziej?
Chyba MUR Acid Brights, ale tylko z powodu jaskrawych kolorów cieni ;) Na co dzień się one raczej nie nadają. Jednak przy makijażach do sesji bądź innych tematycznych jest niezastąpiona!


7. Która paleta ma najciekawsze nazwy cieni?
Najciekawsze nazwy mają cienie The Balm i Zoeva ;) Każdy wkładzik jest w paletce osobno podpisany.


8. Którą paletę zabierałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Mam wybrać jedną? Nie ma takiej opcji! Zabrałabym ze sobą wszystkie palety, które mam ;) I malowała się nimi całymi dniami!

I to już wszystko jeśli chodzi o ten tag. Zachęcam do zrealizowania go na swoim blogu wszystkie cienio i paletomaniaczki ;)

Koniecznie napiszcie mi kilka słów o swojej ulubionej palecie cieni :)

16:49

Aktualna lista kosmetycznych życzeń

Aktualna lista kosmetycznych życzeń

16:49

Aktualna lista kosmetycznych życzeń

Ale dzisiaj gorąco! Termometry w moim mieście pokazują grubo ponad 30 stopni, człowiek po prostu się rozpuszcza. Najlepiej takie upały spędzać nad wodą, ale ja obecnie nie mam takiej możliwości. Wyjazd dopiero w przyszłym tygodniu :)

Nie chcę Was zamęczać w taki upał recenzjami ani tutorialami makijażowymi, ale pomyślałam, że warto napisać coś bardziej luźnego i podzielić się z Wami planami dotyczącymi zakupu kosmetyków. Na co mam ostatnio chrapkę i co śni mi się po nocach? Zapraszam do dalszej części ;)


1. Korektor Collection Lasting Perfection - wszyscy wychwalają go pod niebiosa. Ma dobrze kryć i ładnie się utrzymywać. Muszę się w końcu na niego skusić. Jego cena jest całkiem przystępna, więc myślę, że niedługo go zamówię.

2. Rozświetlacz MAC Lightscapade - zakochałam się w nim! Jest tak pięknym pudrem, że normalnie masakra. Daje piękny efekt rozświetlenia na twarzy i nie ma tandetnych drobinek. Wiadomo, że MAC nie należy do tanich firm, ale jego produkty cieszą się popularnością wśród wizażystów, ponieważ są wysokiej jakości i na długo wystarczają ;)

3. Matowa baza pod cienie Zoeva - miałam kilka próbek tej bazy i wciąż czekam aż będzie dostępna w sklepie aby ją zamówić. Bardzo dobrze trzyma cienie i lekko wyrównuje kolor powieki, ponieważ ma delikatny beżowy kolor. Podoba mi się również opakowanie - jest bardzo higieniczne.

4. Gąbeczka a'la Beauty Blender - chcę kupić jakieś jajeczko do wklepywania korektora pod oczy, bo właśnie po wklepaniu go w tej okolicy daje przepiękny efekt. Pewnie ponownie skuszę się na Glamsponge, bo na oryginalny BB trochę szkoda mi kasy. 

5. Korektor NYX HD Porcelain - potrzebuję kolejnego opakowania tego produktu. Bardzo lubię ten korektor i dla mnie jest niezastąpiony. Mój aktualnie się kończy, więc muszę zaopatrzyć się w zapas. Ładnie kryje i rozświetla, dobrze wychodzi na zdjęciach.

6. Pigmenty Inglot - ostatnio dostałam w prezencie swój pierwszy pigment z Inglota. Przepadłam totalnie! Jest piękny! Teraz wiem jaki efekt dają te pigmenty i z pewnością w najbliższym czasie kupię kolejne odcienie!

7. Kasetka na tipsy - rozważam jej zakup w celu przeniesienia do niej swoich pomadek ;) Wiadomo, że pojedyńcze opakowania trochę w kufrze ważą, a taka mała paletka będzie o wiele lżejsza i bardziej poręczna. Plusem jest również to, że będę od razu widziała jakie kolory pomadek się w niej znajdują.

8. Pędzel Zoeva 109 Face Paint - do ostrego konturowania nada się wspaniale ;) Może mi posłużyć również jako pędzel do rozświetlacza. Z pewnością znajdę mu zastosowanie ;)

9. Pędzel Zoeva 110 Face Shape - szukam takiej mniejszej kuleczki do aplikacji kremowych brązerów. Ten wydaje mi się być odpowiednim pędzelkiem do takiej roboty. 

I to byłoby na tyle jeśli chodzi o moje aktualne zachcianki ;) Koniecznie dajcie znać czy Wam wpadło coś w oko z mojej listy i napiszcie co Wy planujecie sobie kupić w najbliższym czasie. Jestem bardzo ciekawa ;)

14:57

Good & cheap #7

Good & cheap #7

14:57

Good & cheap #7

Lipiec już praktycznie w połowie za nami, więc myślę, że najwyższa pora na porcję pięciu dobrych kosmetyków do 20zł, a w tym miesiącu nawet do 10zł, ponieważ najdroższe rzeczy kosztują 9,99zł ;)
Jeśli nie lubicie przepłacać, ale zależy Wam na dobrej jakości produktach to powinnyście przejrzeć dzisiejszy wpis ;) Zapraszam!

1. Pomadki Makeup Revolution - dobre rozwiązanie dla tych z Was, które lubią mieć wybór jeśli chodzi o kolor szminki. Te są całkiem w porządku, no i kosztują tylko 5zł. Oprócz standardowych odcieni możecie kupić również te bardziej odważne - żółte, niebieskie, fioletowe. Świetna opcja na makijaż tematyczny ;) Kupicie je w większości drogerii internetowych ;)


2. Kredka My Secret BIG EYE - cudowny odpowiednik kredki NYX. Niesamowicie kremowa konsystencja, świetnie nadaje się jako baza pod cienie. Ja niewielką jej ilość nakładam również po linią brwi, aby elegancko ją wyczyścić. Ta kredka kosztuje 9,99zł, kupicie ją w szafach My Secret (Drogerie Natura).


3. Cienie Kobo - lubię je na równi z cieniami Inglota. Mają piękne kolory, dobrą pigmentację i dobrze się nimi pracuje. Plusem jest to, że wkłady idealnie mieszczą się w paletach na okrągłe cienie Inglot. Cena jest bardzo przystępna, bo każdy z cieni kosztuje 9,99zł.


4. Puder fixujący My Secret - bardzo dobry puder utrwalający makijaż. Ma biały kolor jednak nie widać go na skórze. Pięknie matuje buzię na długie godziny i sprawia, że makijaż wygląda pięknie przez cały dzień ;) Puder kupicie w Naturze za 9,99zł.


5. Masełko do ust Nivea - do tej pory zdążyłam wykorzystać już dwie puszeczki tego masełka. Pierwsze z nich miałam w wersji karmelowej, teraz mam wersję malinową. Lubię ten produkt stosować na noc, grubą warstwą nakładam go na usta, a rano budzę się z ustami miękkimi jak marzenie. Masełka również kosztują 9,99zł.


Tak prezentuje się piątka lipcowych kosmetyków, które są naprawdę godne Waszej uwagi. Dajcie znać jakich niedrogich kosmetyków z powodzeniem używacie na co dzień ;) A na następny wpis z tej serii zapraszam już w przyszłym miesiącu ;) 

15:54

Konturówka do brwi w żelu Inglot numer 11

Konturówka do brwi w żelu Inglot numer 11

15:54

Konturówka do brwi w żelu Inglot numer 11

Cieszę się, że nasz polski Inglot nie pozostaje w tyle i idąc wraz z trendami wypuszcza produkty, których do niedawna można było szukać jedynie w ofertach droższych firm. Jednym z takich produktów jest konturówka do brwi w żelu, której dzisiejszy post będzie poświęcony.


Do tej pory tego typu wodoodporne produkty do brwi produkowała firma MUFE i ABH. Są one jednak dość drogie, a Anastasia nie jest u nas łatwo dostępna. Dlatego tym bardziej jestem zadowolona, że pomady do brwi pojawiły się na stoiskach Inglota. Do wyboru mamy naprawdę sporo odcieni - od jasnych po ciemne, od chłodnych po ciepłe. Gama kolorów jest naprawdę szeroka i jestem pewna, że każda kobieta bez problemu odnajdzie tam coś dla siebie.

Pomada z Inglota to maleńki, leciutki, plastikowy słoiczek o pojemności dwóch gramów. Zgrabny i poręczny, zakręcany czarną zakrętką. Moim zdaniem taka forma opakowania jest niezwykle łatwa w transporcie - nie waży dużo i zajmuje mało miejsca w kufrze ;)





Swoją pomadę kupiłam w dość jasnym, chłodnym odcieniu brązu, czyli numerku 11. Zapłaciłam za nią 37zł co wydaje mi się atrakcyjną ceną za tego typu kosmetyk.

Jeśli mam być szczera to przy pierwszej aplikacji zupełnie mi ona nie podpasowała. Jednak wiązało się to z brakiem umiejętności z mojej strony, ponieważ nigdy do tej pory nie stosowałam do brwi produktu o kremowej konsystencji. Nałożyłam jej zbyt dużo, a brwi wyglądały bardzo sztucznie i były zdecydowanie przerysowane. Trochę się przeraziłam, że moje pieniążki poszły w błoto.

Postanowiłam dać jej jednak szansę i to była dobra decyzja, bo pomada okazała się świetna. Wystarczy niewielka ilość aby pięknie zaznaczyć i wypełnić brwi. Tutaj akurat działa zasada "mniej znaczy lepiej". Podoba mi się efekt jaki daje na brwiach, ładnie komponuje się z włoskami, a całość wygląda bardzo naturalnie. Konsystencja jest przyjemna i kremowa, dobrze nabiera się na pędzelek, a potem nakłada na brwi. Kolor nie ciemnieje po nałożeniu i moim zdaniem jest to niewątpliwy plus tej pomady.


Pomada sprawdza się w swojej roli genialnie - jest trwała, wodoodporna i nie ściera się z twarzy w ciągu dnia. Sprawdzi się na co dzień, ale również na większe wyjścia (imprezy, śluby) kiedy zależy nam na nienagannym wyglądzie przez cały dzień (i noc) ;)

Jeśli szukacie czegoś trwałego do brwi to mocno polecam Wam wybrać się na stoisko Inglot i zapytać o nowe pomady do brwi. Na pewno znajdziecie wśród nich odcień, który będzie pasował do Waszych włosków ;)

Od razu uprzedzę Wasze pytania dotyczące zdjęć pokazujących efekt na brwiach ;) Po weekendzie ukaże się drugi makijaż z użyciem palety Balmsai i właśnie tam będziecie mogły zobaczyć jak ta pomada prezentuje się po aplikacji :)

W takim razie do następnego! ;)

A i koniecznie dajcie znać czego Wy używacie do brwi, jak je podkreślacie i co polecacie ;) Niech w komentarzach wytworzy się swoista brwiowa dyskusja :D

08:56

The Balm Meet Matt(e) Nude: pierwsze wrażenia + swatche

The Balm Meet Matt(e) Nude: pierwsze wrażenia + swatche

08:56

The Balm Meet Matt(e) Nude: pierwsze wrażenia + swatche

Nie tak dawno pokazywałam Wam paletę Balmsai, a dziś pora na cudowną paletkę matów, czyli Meet Matt(e) Nude od The Balm. Marzyłam o tej palecie jakieś półtora roku i dziś jest w końcu moja! Jeżeli jesteście ciekawe moich pierwszych odczuć związanych z tą paletą to zapraszam Was do dalszej części posta ;)


Tak więc paleta jest niewielka - może niezupełnie malutka, ale jej rozmiar pozwala na trzymanie w jednej dłoni. Smukłe i poręczne opakowanie jest wykonane z wysokiej jakości kartonu, utrzymane jak zwykle w tematyce pin up. Paletka zamyka się na magnes, a po jej otwarciu naszym oczom ukazuje się naprawdę wysokiej jakości niezniekształcające lusterko i dziewięć ogromnych cieni. Mówię ogromnych, bo jeden cień ma pojemność ponad 2,8 grama! (dla porównania cień w Balmsai to tylko 0,8 grama).



Miałam okazję już kilka razy używać tej palety w pracy i jestem bardzo zadowolona z jej jakości. Jestem w stanie pięknie wymodelować oko właśnie tym zestawem cieni, kilka z nich nadaje się również świetnie do podkreślania brwi. Dobrze łączą się ze sobą i z innymi cieniami (malowałam nimi razem z cieniami Inglot, Sleek, Zoeva oraz Catrice). Praca z tą paletą to czysta przyjemność ;) Poza tym w ciągu dnia nie tracą na intensywności i nie wycierają się, również na brwiach prezentują się bardzo dobrze przez długie godziny.

Teraz postaram się Wam dokładnie pokazać i przedstawić każdy cień. Zaczynając od lewego górnego rogu mamy:

*Matt Johnson - ciemny szaro-grafitowy odcień, dobry do podkreślania brwi dla czarnowłosych
*Matt Garcia - odcień gorzkiej czekolady, zdecydowanie należy do cieplejszych odcieni
*Matt Malloy - odcień ecru, bardzo dobry pod łuk brwiowy lub do nałożenia na całą powiekę


*Matt Rosen - odcień mlecznej czekolady (jakoś słodko dzisiaj) 
*Matt Wood - bardzo ciemny, ciepły odcień brązu
*Matt Singh - ciepły odcień jasnego brązu, toffi


*Matt Abdul - brudny jasny brąz w chłodnej tonacji, świetny do brwi oraz do zaznaczenia załamania
*Matt Lombardi - żółty odcień beżu, dobry na całą powiekę
*Matt Hung - ciemniejszy brudny brąz, nada się do podkreślania brwi


Jeśli chodzi o mój makijaż to najczęściej sięgam po cienie: Matt Malloy, Matt Abdul oraz Matt Lombardi.

Od teraz Meet Matt(e) Nude to jedna z moich ulubionych palet. Kiedy jeżdżę do klientek ma ona w kuferku honorowe miejsce.

Od jutra rozpoczynam dwutygodniowy kurs wizażu II stopnia. Być może na blogu pojawi się jakaś relacja na blogu ;)

Copyright © majmejkap , Blogger