Kiedyś konturówka do ust była dla mnie zbędnym gadżetem, który tak naprawdę mógłby dla mnie właściwie nie istnieć. Oczywiście zawsze miałam chociaż jedną w szufladzie, ale mówiąc krótko nie sięgałam po nią zbyt często.
Znacznie później zaczęłam kombinować z konturówkami wypełniając nimi całe usta i najczęściej wybierałam te z marki Essence, bo były dość miękkie i przyjemne w aplikacji (teraz ich formuła uległa zmianie i są niestety okropnie suche, tępe i twarde).
Aktualnie na nowo odkrywam magię kredek do ust i nie wyobrażam sobie swojego makijażu bez obrysowania ich konturówką dopasowaną odcieniem do pomadki. Po pierwsze wygląda to o wiele bardziej estetycznie, po drugie pomadka nie wyleje się poza kontur, a po trzecie taką konturówką można delikatnie powiększyć swoje naturalne usta (niedługo post gdzie poruszę temat "powiększania" ust konturówką).
W koszyczku z konturówkami mam mieszankę różnych firm: Inglot, Essence, Catrice, Misslyn, Smashbox, Astor, Avon i właśnie Golden Rose (różne serie). I tak naprawdę szukając idealnego połączenia wysokiej jakości i przystępnej ceny najlepiej wypadają konturówki marki Golden Rose z serii Dream Lips. Kosztują jedynie 6,30 zł, a są niezwykle trwałe, masełkowate i przyjemnie się ich używa. No i kolory! Cała masa kolorów ;)
Ja dzisiaj chcę zaprezentować Wam sześć konturówek, które posiadam właśnie z tej serii. To są odcienie po które sięgam najczęściej w swoim makijażu.
503
To neutralny ciemniejszy odcień nude, który w bardzo naturalny sposób zaznacza usta. Jest bardzo subtelny, a jednocześnie nie wymywa ust z twarzy. Bardzo lubię tą konturówkę w zestawieniu z płynną pomadką Golden Rose numer 13 lub pomadką z serii Vision numer 127.
504
Bardzo modny ostatnio brązowy odcień, ciemniejszy od poprzedniego. Jeśli nie mam pomysłu na jaki kolor ust postawić sięgam po tą konturówkę i wypełniam nią całe usta. Odcień jak najbardziej nadaje się na co dzień, ponieważ nie rzuca się mocno w oczy.
505
To mała odmiana od odcieni brązu. Według mnie to konturówka w odcieniu łososiowym, raczej ciepła i właśnie ze sporą nutą koloru pomarańczowego. Niesamowicie twarzowy kolor. Dopełnienie brzoskwiniowej lub koralowej pomadki.
510
Ciemniejszy kolor, dość ciężki do określenia. Dla mnie to brąz z dozą fioletu. Odcień chłodny, który w moim przypadku jest nieodłącznym elementem pomadki Million Dollar Lips numer 1.
515
Po prostu krwisto czerwona konturówka. Wiadoma sprawa - czerwona pomadka bez konturówki obejść się po prostu nie może. Odcień tej kredki jest niesamowicie głęboki i soczysty.
521
Typowy chłodny odcień różu. Bardzo kobiecy i pasujący wielu kobietom. Coś co perfekcyjnie zaznaczy kontur naszych ust, ale nie będzie rzucało się w oczy. Idealna propozycja dzienna.
W planach mam kolejne konturówki z tej serii, ale muszę przyznać, że na stoisku dość trudno jest się zdecydować na konkretne odcienie. Wybór tych kredek jest ogromny ;)
Od dawna przymierzam się do wypróbowania tych kredek do ust, czytałam na ich temat wiele zachwytów! Bogaty wybór kolorystyczny oraz niskie ceny bardzo kuszą!
OdpowiedzUsuńPolecam je wypróbować przy najbliższej okazji ;) Nie będziesz żałować :D
UsuńNajbardziej podoba mi się kolor 521 :)
OdpowiedzUsuńTen akurat jest bardzo neutralny i bezpieczny, dzięki temu sprawdzi się na wiele okazji ;)
UsuńKolorki 100% moje. Choć z marką GR miałam przykre doświadczenia to wciąż kusi mnie matowa pomadka :-)
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie spróbować ich pomadek. Naprawdę są świetnej jakości. Ja uwielbiam ich każdą serię, a Velvet Matte ubóstwiam po prostu. Kup sobie jakąś na próbę ;) Dużo na pewno nie stracis, a wiele możesz zyskać :D
UsuńTyle o nich słyszałam, ale jeszcze ich nie kupiłam ;D
OdpowiedzUsuńTo nadrabiaj zaległości ;) Są fenomenalne :)
UsuńUwielbiam te konturówki
OdpowiedzUsuńTo widzę, że nie tylko ja je lubię ;)
UsuńDużo dobrego czytałam o tych konturówkach :)
OdpowiedzUsuń