14:35

Moja roślinna pasja | Triki i porady dla początkujących | #urbanjungle #polishjungle

Moja roślinna pasja | Triki i porady dla początkujących | #urbanjungle #polishjungle

14:35

Moja roślinna pasja | Triki i porady dla początkujących | #urbanjungle #polishjungle

Czy tylko mnie temat roślin kręci tak samo jak kosmetyki? Moja "nowa" zajawka trwa już od ponad roku, przeżyła zimę ;) i teraz wiosną znowu nabiera sił, a moja zielona kolekcja stale się powiększa. Naprawdę mocno wkręciłam się w roślinne tematy i w swoim pokoju mam blisko 50 egzemplarzy najróżniejszych roślin - od pięknej strelicji mierzącej 130 cm wysokości aż po maciupeńkie sukulenciki i kaktusy. 
Chciałabym tym wpisem pochwalić się troszkę swoimi roślinami, ale też zachęcić Was do wypełnienia swojej przestrzeni zielonymi przyjaciółmi. Uwierzcie mi, że satysfakcja z każdego nowo pojawiającego się listka jest ogromna, a rośliny cieszą oko. Część z nich ma właściwości oczyszczające powietrze, co jest ogromnym plusem dla nas. No i oczywiście, obecnie, w czasach kończącej się (mam nadzieję) izolacji to możliwość obcowania z naturą w swoich czterech ścianach. 


Żeby w ogóle móc cieszyć się zielenią w domu musicie zapewnić roślinom dwie podstawowe rzeczy - światło i wodę. Myślę, że chyba każdy ma w domu okna i bieżącą wodę, więc nie stanowi to żadnego problemu. Z reguły jak kupujecie roślinę to na etykiecie doniczki lub na wbitym w ziemię paszporciku macie nazwę rośliny oraz jej oczekiwania względem podlewania, słońca i temperatury. A tak na serio to wystarczy znać nazwę roślinki i potem wpisać ją w Google - znajdziecie kopalnię informacji. Polecam też dołączyć do tematycznych grup na Facebooku, ja jestem na Polish Jungle i w lokalnej lubelskiej, gdzie możemy kupować i wymieniać roślinny z innymi członkami grupy. To mega fajna inicjatywa.


Jakbym miała dać Wam kilka wskazówek na początek to:
1. W kwestii podlewania to aktualnie podlewam swoje rośliny 2 razy w tygodniu. Jest coraz cieplej, więc ziemia w doniczce szybko wysycha. Oczywiście kaktusy i sukulenty podlewam rzadziej. A, i zawsze woda do podlewania musi być odstana, w temperaturze pokojowej.
2. Kurz z liści też nie jest problemem - większe okazy raz w tygodniu stawiam pod prysznic i robię im obfite zraszanko. Potem przecieram liście suchą ściereczką żeby na liściach nie było zacieków. Mniejszym roślinkom listki przecieram tą samą ściereczką. 
3. W ciepłe i słoneczne dni większe okazy wystawiam na balkon. W moim przypadku na balkonie ląduje bananowiec, monstera i strelicja. Pamiętajcie żeby unikać bardzo ostrego słońca, bo popalicie liście.
5. W sezonie wiosenno-letnim swoje rośliny nawożę biohummusem. To naturalny nawóz, który nie pali roślin. Możecie nim podlewać rośliny prosto z butelki. Ja jednak zawsze dolewam go do wody. Rośliny go kochają i rosną po nim jak szalone. 
6. Rośliny przesadzam raz do roku, a jeśli kupuję coś nowego to także zmieniam im od razu ziemię. U mnie najczęściej jest to mieszanka ziemi uniwersalnej, ziemi do palm i juk, piasku i keramzytu - staram się aby podłoże było przepuszczalne. 


I to chyba tyle z takich podstawowych zasad pielęgnacji. Teraz chciałabym pokazać Wam kilka najciekawszych roślin, które mam i z których jestem dumna!

Po pierwsze Strelicja! To była pierwsza roślina od której moja pasja się rozpoczęła. Moja pochodzi ze sklepu Ikea i jest ze mną od marca zeszłego roku. Przez ten czas sporo urosła, wypuściła 4 ogromne liście, a piąty jest w drodze. Jest największą rośliną w mojej kolekcji i mam do niej ogromny sentyment. 


Sporą część miejsca w moim serduszku zarezerwowały Calathee ;) To pięknie ubarwione rośliny, które na noc unoszą swoje liście ku górze. Mam kilka odmian tych ślicznotek i każdą uwielbiam. 


Oczywiście nie mogło zabraknąć klasycznej Monstery. Swoją mam od maleńkości - od dwulistnej szczepki! Pięknie wyrosła i czekam aż liści będzie jeszcze więcej. Oprócz klasycznej Monstery mam też dwie inne odmiany tej księżniczki, Pierwsza z nich to Monkey Mask, druga Minima. Obie są jeszcze malutkie, ale rosną dość szybko i myślę, że za kilka miesięcy będą już słusznych rozmiarów. 




Sporą dumą jest dla mnie Bananowiec, którego uratowałam z marketu za śmieszne pieniądze. Kiedy go kupiłam był w opłakanym stanie, a mi udało się go uratować i wypuszcza swój pierwszy, świeży i zdrowy liść. Bananowce są prawdziwymi pożeraczami wody i biohummusu!


Z ciekawszych roślin pokażę Wam jeszcze kilka egzemplarzy. Mam Aloes, Begonię Maculata (to ta w kropki), Pieniążka, Ceropegię Woodi, Patyczaka, Opuncję i wiele, wiele innych ;))








Tak mniej więcej wygląda moja pokojowa dżungla ;) Więcej możecie zobaczyć na moim drugim Instagramie @dzangyl_ 
Zachęcam do obserwowania! A teraz Wasza kolej - pochwalcie się swoimi roślinnymi przyjaciółmi! Jaki jest Wasz stosunek do roślin? :)

14:59

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | Edycja wiosenna 2020

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | Edycja wiosenna 2020

14:59

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | Edycja wiosenna 2020

Do końca maja trwa kolejna promocja na kolorówkę w Rossmannie! Wszystkie kosmetyki do makijażu kupicie o 55% taniej. Pomyślałam zatem, że warto przygotować kolejny wpis z moimi poleceniami. I tak jak poprzednio - nie chcę się tutaj dublować i pokazywać Wam te same kosmetyki co w innych wpisach tego typu. Do poprzednich tekstów o promocji w Rossmannie zostawiam Wam odnośniki:


I oczywiście te polecenia wciąż są aktualne ;)

A teraz przechodzimy do edycji wiosna 2020! Zapraszam :) Polecę Wam dzisiaj sporo kosmetyków polskich marek, będą też inne, ale wszystkie, które tutaj dzisiaj zobaczycie mam aktualnie w swojej kolekcji. Jednak zamiast standardowych zdjęć przygotowałam grafikę, ponieważ wciąż nie mogę dogadać się z aparatem :(  

Zaczynajmy!

W kwestii podkładów polecam Wam Eveline Selfie Time, Bourjois Always Fabulous, Healthy Mix i krem BB. Uwielbiam te cztery podkłady. Każdy z nich spełnia moje oczekiwania w 100 %. Każdy z nich sprawdzi się w przypadku cery suchej i normalnej, każdy z nich ma raczej średnie krycie i bardzo naturalnie wygląda na twarzy. Podczas promocji będą naprawdę w niskiej cenie, więc jeśli szukacie czegoś dobrego z tej kategorii to ogromnie Wam je polecam!

Mam też do polecenia korektor pod oczy i jeden z nich jest polskiej marki. Produkt ultra mocno kryjący i zastygający, czyli korektor Eveline Liquid Camouflage. Zakrywa nawet mocne zasinienia i jest bardzo trwały. U mnie sprawdza się również rewelacyjnie jako baza pod cienie. Świetnym korektorem jest również L'oreal Infaillible More Than Concealer. Tym korektorem zakryjecie wszystko! Przy tak mocnym kryciu ma dość lekką formułę i pięknie wygląda na skórze. 

W kwestii pudrów polecam bezapelacyjnie Wibo #Mood, o którym niedawno pisałam. Dla mnie jest to najlepszy puder sypki jaki kupicie w drogerii. W tej promocji to warto zrobić sobie nawet lekki zapas.


Polecam także zainteresować się nowym pudrem pod oczy Wibo Under Eye Hydrating Setting Powder. Testuję go od ponad tygodnia i ma w sobie to "coś". Pięknie wygładza skórę, wygląda przepięknie na skórze. Jest miałki, nie bieli. Bardzo mi się spodobał.

Jeśli będziecie stały przed szafą Eveline to zerknijcie sobie na ich wypiekane rozświetlacze i nowe róże, a szczególnie odcień 01 Peony - jest przepiękny! Warto przejrzeć kolory nowych błyszczyków Eveline Lip Maximizer, bo są rewelacyjne i pięknie wyglądają na ustach. A jeśli kochacie efekt glass skin to koniecznie kupcie mgiełkę Glow & Go w odcieniu Nude - będziecie zachwycone!

Wiem, że teraz nie ma odpowiedniego czasu na malowanie ust, ale w końcu ściągniemy te maseczki z twarzy i będziemy znowu mogły cieszyć się kolorami. Dla fanek ust nude koniecznym przystankiem będzie szafa Maybelline i pomadki Super Stay Matte Ink, a konkretnie odcień 05 Loyalist ;))

I to wszystko co tym razem chciałam Wam polecić. Nie ma tutaj zbyt wielu produktów, ale przecież nie chodzi o to aby zawalić Was toną kosmetyków tylko wychwycić prawdziwe perełki ;) Koniecznie dajcie znać na co Wy będziecie tym razem polować :)



11:58

Ulubieńcy kwietnia | Bourjois, Paese, Glamshop, Golden Rose, Catrice, Wibo

Ulubieńcy kwietnia | Bourjois, Paese, Glamshop, Golden Rose, Catrice, Wibo

11:58

Ulubieńcy kwietnia | Bourjois, Paese, Glamshop, Golden Rose, Catrice, Wibo

Czy tylko mi kwiecień tak szybko śmignął? Niby pandemia, niby mamy siedzieć w domach, a mi ten czas umyka momentalnie. Może dlatego, że ja wciąż normalnie chodzę do pracy, a dodatkowo wykładowcy z mojej uczelni naprawdę nie oszczędzają nas studentów w kwestii masy projektów i zadań do zrobienia. 

Dzisiaj przygotowałam dla Was ulubieńców kosmetycznych kwietnia i tak się składa, że większość produktów, które dzisiaj u mnie zobaczycie są tanimi, drogeryjnymi i łatwo dostępnymi kosmetykami. Jeżeli taka tematyka Was interesuje to zapraszam do czytania! :) ;)

W kwietniu odkryłam rewelacyjny podkłado-krem BB. Na rynku nie jest to żadna nowość, ale ja dopiero ostatnio zaczęłam go używać. Mówię o kremie BB marki Bourjois, który celowo nazwałam podkłado-kremem BB, ponieważ dla mnie jak na krem BB ma naprawdę świetne krycie. Jest lekki i wygląda bardzo naturalnie na skórze. Przypomina mi mój ulubiony podkład Eveline Selfie Time, o którym też wspominałam na blogu. Ten od Bourjois jest odrobinkę bardziej gęsty, ale ich wykończenie jest według mnie baaardzo zbliżone. Trwałość tego produktu jest super, bardzo dobrze sprawdza się także przy mieszaniu go z innymi podkładami, aby dodać lekkości. Polecam absolutnie, u mnie królował codziennie od dnia zakupu i tak naprawdę czuję, że tubka jest już naprawdę lekka. Podkradała mi go też moja mama, bo bardzo spodobał się jej makijaż, który zrobiłam na niej ostatnio i właśnie użyłam wtedy tego  kremu. 


Ulubieńcem po raz kolejny jest także korektor L'oreal Infaillible More Than Concealer w odcieniu 322 Ivory. Naprawdę uwielbiam ten kosmetyk! Kryje, wygląda pięknie na skórze i nie potrzeba go nakładać dużo. Wystarczy odrobinka aby przykryć wybrany obszar. Pewnie sporo z Was już go zna, a jeśli nie miałyście jeszcze okazji go testować to naprawdę go polecam. Oprócz roli korektora, świetnie sprawdza się także jako baza pod cienie ;)

Kolejnym hitem tego miesiąca i zarazem odkryciem roku 2020 jest puder pod oczy Paese Puff Cloud. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Jest bardzo delikatny, nie bieli zupełnie i spełnia moje wysokie oczekiwania w stosunku do pudru pod oczy. Ze wszystkich trzech, które testowałam ten jest po prostu magiczny. To co robi pod oczami to jest photoshop i blur w jednym. Testowałam go też na skórze dojrzałej i również sprawdza się genialnie. Utrwala korektor i wygładza skórę, ale nie ma w sobie drobinek.

Kolejnym ulubieńcem jest puder do twarzy Wibo #Mood, który uwielbiałam, a teraz powrócił do sprzedaży na stałe. Jeśli o puder sypki z drogerii to ten moim zdaniem jest najlepszy. Lekko żółty, bardzo dobrze utrwalający makijaż, nie jest tępo matowy. On pięknie wygładza skórę i nadaje jej bardzo naturalne wykończenie. Mega się cieszę, że Wibo postanowiło wprowadzić go do regularnej sprzedaży!

Rozświetlaczową petardą faktycznie okazał się Turbo Hajlajt z Glamshopu! Jeśli go nie macie to nawet nie będę Wam w stanie opisać jaką on ma moc. To jest rozświetlacz widoczny z kosmosu. Dzięki formule turbopigmentu jest wielowymiarowy i chciałoby się rzec, że eksluzywny - chociaż kosztuje nie zbyt dużo. Bije na głowę wszystko co miałam do tej pory! Naprawdę nieźle go wyciorałam przez kwiecień. No jest boski!


Ulubieńcem jest także nowy róż Eveline Feel The Blush w odcieniu 01 Peony, czyli piękny, satynowy zgaszony ciepły róż. Taki jak lubię najbardziej. Ma bardzo aksamitną konsystencję i nie jest ultranapigentowany, więc w momencie przyłożenia pędzla do skóry nie robią się kolorowe plamy. Ten odcień świetnie ożywia twarz i dodaje jej świeżości.

W kwestii palet cieni no to oczywiście muszę wspomnieć o Abstrakcji. To zdecydowanie paleta, która w kwietniu królowała! Zamieszkała na blacie mojej toaletki i używałam jej CODZIENNIE. Kolorystyka mnie absolutnie kupiła, no i ta jakość cieni. Dawno nie miałam palety, która zachwyciłaby mnie w całości. Na blogu w kwietniu pojawiła się jej obszerna recenzja - odsyłam Was tutaj.


Kolejnym ulubieńcem jest mascara Golden Rose z serii Nude Look. Jak się okazuje pasują mi tusze z szczoteczką w kształcie klepsydry. To kolejny, który pokochałam i na pewno będę do niego wracać kiedy już mi się skończy. Nie jest drogi, a daje naprawdę rewelacyjny efekt. Szczoteczka bardzo dobrze rozdziela rzęsy, nakłada odpowiednią ilość mascary. Nadaje rzęsom świetną objętość, pogrubia i wydłuża - ogólnie robi wszystko to, co dobry tusz powinien robić.





Ostatnim ulubieńcem jest żel do brwi Catrice Brow Colorist w odcieniu Light. Jest to rewelacyjny, barwiący włoski żel, który dobrze je utrwala.  W ogóle to zakochałam się w tej ultra słodkiej, elastycznej szczoteczce. Od lat wierna jestem żelowi z Golden Rose, ale ten również spełnia moje oczekiwania, no i nie przyciemnia włosków jak ten z GR. Odcień jasnego chłodnego brązu sprawdzi się idealnie u blondynek ;)

I to już wszyscy ulubieńcy, których miałam w kwietniu. Dobrze widzicie, że nie ma w tym zestawieniu żadnego produktu do ust, ale pod maskę to średnio jest sens malować usta ;) Nie wiem, przynajmniej ja ich nie maluję. Jestem bardzo ciekawa jacy są Wasi kwietniowi ulubieńcy i co się u Was sprawdziło. Koniecznie napiszcie mi o swoich hitach w komentarzu. 





Zdjęcia robiłam tym razem telefonem, ale nie chciałam czekać z publikacją tego wpisu. Mój aparat, a raczej karta pamięci odmówiła mi posłuszeństwa po raz kolejny. Muszę w końcu przysiąść i zamówić nową, bo nie zajadę bez niej daleko ;) :) 

11:13

Puder Wibo #Mood | Hit kolekcji limitowanej w stałej sprzedaży

Puder Wibo #Mood | Hit kolekcji limitowanej w stałej sprzedaży

11:13

Puder Wibo #Mood | Hit kolekcji limitowanej w stałej sprzedaży

Co prawda przeczytacie o tym pudrze w ulubieńcach kwietnia, ale mam problem z aparatem i nie mogę zrobić zdjęć. Pomyślałam więc, że skoro ten puder nie doczekał się swojej osobnej recenzji to warto chwilę mu poświęcić. Jeśli czytacie mnie od dłuższego czasu to wiecie, że jestem ogromną fanką pudrów sypkich i bardzo rzadko sięgam po te prasowane. Sypańce to życie! :D Mam kilka ulubionych pudrów, które są pudrami wysokopółkowymi, kocham puder Air Spun, a jeśli chodzi o drogerię to najlepszy moim zdaniem jest właśnie ten. Wibo #Mood. Na rynku pojawił się w zeszłym roku (tak mi się wydaje) w kolekcji limitowanej i stał się niekwestionowanym hitem. I bardzo cieszę się, że firma Wibo postanowiła wprowadzić go na stałe do swojej oferty. Zliftingowała lekko szatę graficzną opakowania, ale produkt w środku jest ten sam.

Jeśli jeszcze go nie miałyście to uważam, że lektura dzisiejszego wpisu jest obowiązkowa, bo dowiecie się o nim wszystkiego i gwarantuję, że kiedy już go kupicie będziecie w siódmym niebie. 


Puder dostaniecie w Rossmannie w szafach Wibo za cenę 30,99 zł (14 g). Cena jak na tą firmę, uważam, jest dość wysoka, ale jakość produktu jaką za nią otrzymujemy całkowicie ją uzasadnia. Opakowanie jest kwadratowe, porządnie wykonane i bardzo podoba mi się opcja sitka w formie jakby rajstopki. Dzięki temu puder nie rozsypuje się wszędzie.


Puder w dotyku jest bardzo miałki i aksamitny, delikatny. Ma lekko bananowy odcień, ale po aplikacji na skórę staje się transparentny. Jest totalnie niewidoczny, ponieważ daje bardzo naturalne wykończenie. Matowi skórę, ale w taki ładny naturalny sposób. 


Idealnie sprawdza się do bakingu i tak też sugeruje go używać producent. Ja używam go zarówno do bakingu jak i klasycznie omiatając pędzlem twarz. I jeden i drugi sposób przy nim się sprawdza. Po aplikacji pudru cera jest optycznie wygładzona. Wygląda naprawdę rewelacyjnie.


Zdecydowanie polecam ten puder cerom suchym i normalnym. Mieszana i tłusta może w ciągu dnia wymagać poprawek. Tak czy inaczej uważam, że powinnyście go przetestować :)


Dajcie mi znać w komentarzu jakie są Wasze ulubione pudry sypkie z drogerii i czy używałyście Wibo #Mood. Co o nim sądzicie i jak się Wam sprawdza? ;) :)
Copyright © majmejkap , Blogger