Miałam robić teraz haul zakupowy, ale wolę od razu Wam napisać recenzję kosmetyku, który kupiłam całkiem niedawno.
Szczerze przyznam, że do pigmentów Essence podchodziłam za każdym razem w Naturze, testowałam i odkładałam na półeczkę. Jednak ostatnio coś mnie tknęło i postanowiłam kupić sobie jeden kolorek na próbę. Wybrałam numerek 11 czyli Cotton Candy. Słodki, dziewczęcy róż. Ładnie połyskuje na powiece i nawet nie za bardzo się osypuje. Ma subtelny kolor i świetnie nadaje się do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka. Pigment jest zamknięty w maleńkim słoiczku. Samego pyłku jest dwa gramy. Fajnie się go dozuje, ponieważ słoiczek jest wyposażony w siteczko.
Mam podobny cień mineralny z EDM (Taj Mahal). Bardzo go lubię. :-)
OdpowiedzUsuń