Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Juvia's Place. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Juvia's Place. Pokaż wszystkie posty
Paleta cieni Juvia's Place The Magic - pierwsze wrażenia + swatche | Dużo zdjęć!

14:21

Paleta cieni Juvia's Place The Magic - pierwsze wrażenia + swatche | Dużo zdjęć!


Cześć dziewczyny ;)

Dzisiaj wpis o palecie cieni, która zajmowała topowe miejsce jeśli chodzi o moją kosmetyczną listę życzeń. To paleta, która śniła mi się po nocach, a jej zdjęcia powodowały u mnie szybsze bicie serca i wysyp makijażowych inspiracji w głowie. I w końcu ją mam! Juvia's Place The Magic nareszcie w moich rękach.


Ten tekst nie będzie jej recenzją, ponieważ mam ją od niedawna, ale chcę podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami na jej temat i przede wszystkim pokazać swatche, które, obiecuję, chwycą Was za serce.

Zacznę od tego, że paleta jest ogromna! Naprawdę tak porządnie duża. Oczywiście cała kartonowa, bez lusterka. Ma za to przeeeeeeepiękne ogromniaste cieni. I to aż 16! Po jej otwarciu nie ma mowy o nudzie. Tutaj mamy feerię barw.





Nubia - metaliczne złoto
Zakiya - matowa cegła
Osun - metaliczny jasny róż, lekki duochrome
Kesi - matowy beż
Zuba - metaliczny różowo-złoty duochrome
Nana - matowy karmel
Boronu - metaliczne ciemne złoto
Kogi - matowa truskawkowa czerwień
Faso - metaliczny fioletowo-błękitny duochrome
Aja - metaliczna czarna zieleń
Vai - metaliczne srebro
Yemoja - metaliczny zmrożony błękit
Ife - matowy śliwkowy fiolet
Yara - metaliczny morski
Buzo - metaliczna leśna zieleń
Yejide - matowy granat



Pigmentacja cieni jest naprawdę kosmiczna, ale tego właśnie się spodziewałam, ponieważ znam już cienie marki Juvias Place z palety The Saharan (kilk). Są masełkowate, lekko wilgotne i bardzo przyjemnie się nimi pracuje.

To co mnie zaskoczyło to duochromowe wykończenie cieni metalicznych. Są naprawdę wyjątkowe. W ogóle moim hitem jest cień Faso czyli tak pięknie mieniący się na fiolet i błękit kolor. Coś cudownego!


Patrząc na tą paletę od razu mam ochotę się malować. Jest niezwykle piękna i inspirująca. Od razu mogę powiedzieć, że jest to jednak paleta uzupełniająca do neutralnych palet, które już posiadacie. Oczywiście na spokojnie da się nią stworzyć makijaż dzienny, ale nie oszukujmy się, że w tak odważnych kolorach chodzimy na co dzień ;)

Tak czy inaczej paleta jest cudowna. Moja wyśniona i wymarzona! Na pewno w najbliższym czasie coś nią zmaluję i pokażę Wam co z tego wyszło :)
Nowości makijażowe | Haul zakupowy: Kobo, Juvia's Place, Ofra, Becca, Sephora, Urban Decay,  My Secret, Bourjois

12:54

Nowości makijażowe | Haul zakupowy: Kobo, Juvia's Place, Ofra, Becca, Sephora, Urban Decay, My Secret, Bourjois


Cześć wszystkim ;)

Haulu zakupowego nie było na moim blogu wieeeeeeki! Naprawdę tak dawno pokazywałam swoje nowe łupy, że wstyd się przyznać, ale nie pamiętam kiedy to dokładnie było... Ostatnio jednak pojawiło się u mnie sporo nowości i postanowiłam zebrać je wszystkie razem i pokazać Wam co takiego fajnego udało mi się kupić lub dostać. 

Wszystkie kosmetyki, które dzisiaj Wam pokażę stoją przede mną w pudełku i w sumie nie wiem od czego mam zacząć. I chociaż to chyba rozświetlaczy mam najwięcej to może na początek paleta cieni, która była na mojej liście życzeń od dłuższego czasu. Mam tutaj na myśli oczywiście Juvia's Place The Magic. OMG! Na żywo jest jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach w internecie! Jest duża, ma solidne kartonowe opakowanie i skrywa w sobie 16 zabójczych kolorów, które nawet w momencie pisania tego wpisu powodują u mnie istną burzę pomysłów na makijaże z jej użyciem. Bardzo się cieszę, że w końcu ją mam! Na pewno zrobię o niej osobny wpis, aby dokładnie Wam ją pokazać. Jest boska!


Kolejnym produktem jest sypki (no dziwne) puder marki Coty AIRSPUN. Tutaj muszę przyznać, że mam go od około miesiąca i namiętnie go używam. Ja mam wersję Translucent Extra Coverage. Kupiłam ten puder z czystej ciekawości po przeczytaniu kilku pozytywnych recenzji Amerykanek. Uwielbiam go! Stosunek jego ceny do jakości jest fantastyczny, bo za opakowanie 65 gramów płacimy około 60 złotych. Nie chcę pisać o nim więcej, ponieważ szykuję dla Was oddzielny post z jego recenzją i wtedy też pokażę jego moc w trakcie aplikacji. Na razie po prostu musicie wiedzieć, że jest to świetny puder ;) :)

Kolejną nowością u mnie jest podkład Bourjois Healthy Mix o numerze 50 Rose Ivory, który obecnie jest dla mnie zdecydowanie za jasny, ale na pewno będę go testować kiedy moja opalenizna zaniknie. Blade osoby jednak niech wiedzą, że jest to naprawdę ładny jasny odcień i na pewno nie jest to podkład różowy. Nazwa jest w tym przypadku mylna, bo to naprawdę śliczny żółciutki kolorek.

W moje ręce dostał się również rozświetlacz marki Ofra w odcieniu Blissful. Postawiłam na jego miniwersję, bo w końcu rozświetlacz to produkt wydajny, a ja i tak mam ich naprawdę sporo. Ten rozświetlacz jest piękny i faktycznie daje intensywną taflę na skórze. Czuję się zmotywowana, aby kupić również inne odcienie właśnie w wersji mini.


Jak już mowa o rozświetlaczach to pokażę Wam jeszcze dwie czekoladki Makeup Revolution. Skusiłam się na wersję Peach & Glow oraz nową Rose Gold Glow. Obie są przepiękne, a w tej nowej Rose Gold oba rozświetlacze skradły moje serce. Także jeśli się zastanawiałyście nad jej zakupem to naprawdę polecam ;) W wersji brzoskwiniowej jest rozświetlający róż i rozświetlacz złożony z trzech różnych odcieni.


Dalej mam kilka produktów z drogerii Natura. Kupiłam ponownie mgiełkę Instant Matt marki Essence, ponieważ skończyłam pierwsze opakowanie tego produktu i dobrze mi się go używało. Mała buteleczka o pojemności 50 ml to super rozwiązanie na wyjazdy i ogólnie do torebki.


Z nowości mam też My Secret Fixer Liquid, czyli drogeryjny odpowiednik Duraline z Inglota. Jak na razie użyłam go zaledwie kilka razy i nie widzę specjalnie różnicy między tymi dwoma produktami. 

Do koszyka wpadły również produkty z nowej szafy Kobo, która zawitała w końcu do mojej osiedlowej Natury. Kupiłam trzy szminki w klasycznej formie. Wybrałam bardzo bezpieczne odcienie, których tak naprawdę brakuje mi w mojej kolekcji. Pomadki mają przepiękne magnetyczne opakowania i występują w dwóch wykończeniach: matowym i błyszcząco-kremowym. W moje łapki wpadły numer 506, 601 i 605. Ostatnio katuję na co dzień tą ostatnią ;) I wzięłam też pierwszy pigment z tej nowej kolekcji. Mówię "pierwszy", bo na jednym na pewno się nie skończy! Kolor, który mam to 605 Red & Gold i, o mamo, jaki on jest piękny! No po prostu robi cały makijaż!


Ostatni przystanek w tym haulu to Sephora. Korzystając z 20% rabatu zamówiłam sobie kilka rzeczy, które również były na mojej liście życzeń. Po pierwsze zachciało mi się przetestować pomadki Cream Lip Stain i wybrałam dwa naprawdę letnie kolory: 04 Coral Crush i 08 Whipped Blush. W konsystencji przypominają mi Soft Matte Lip Cream z Nyxa.

Kupiłam również miniaturkę rozświetlacza Becca w odcieniu Rose Gold, ponieważ jestem dość opalona i brakowało mi w kolekcji jakiegoś ciemniejszego rozświetlacza, który nadawałby się właśnie na tą letnią porę. Wygląda uroczo, jednak nie powalił mnie jakością. Testuję go teraz naprawdę solidnie i z pewnością w lipcu pojawi się jego recenzja.


I ostatni produkt to kolejny brokatowy liner Heavy Metal marki Urban Decay. Tym razem wybrałam kolor Catcall, czyli różowy z drobinkami srebrnymi i różowymi właśnie. Jest piękny! Dla mnie takie brokatowe eyelinery to świetny pomysł na dopełnienie makijażu. Wyglądają na oczach cudownie!

I to już chyba wszystko co chciałam Wam dzisiaj pokazać. Mam tylko nadzieję, że o niczym nie zapomniałam ;) Napiszcie mi co nowego Wy sobie ostatnio kupiłyście lub na co polujecie w najbliższym czasie. Czy macie swoje listy życzeń gdzie wpisujecie produkty, które chciałybyście kupić? Bardzo mnie to ciekawi ;)
Walentynkowy makijaż w wersji mocno glamour

20:53

Walentynkowy makijaż w wersji mocno glamour

No wiem, że dzisiaj Tłusty Czwartek ;) Ale nie zapominajcie, że Walentynki też zbliżają się wielkimi krokami i to najwyższy czas na szukanie inspiracji makijażowych na tą właśnie okazję. 

Moja tegoroczna propozycja to intensywne, ciepłe odcienie, błysk i piękne rzęsy. Starałam się wymodelować oko na kształt koci i całość utrzymać w klimacie glamour. Pokazuję Wam jedynie makijaż oka, bo to on wymaga najwięcej pracy i trzeba mu chwilę poświęcić. Pamiętajcie , że kluczem do perfekcyjnego makijażu jest blendowanie! 




Do tak intensywnego makijażu wybrałabym matową pomadkę w odcieniu nude.

Myślę, że przez te kolory idealnie wpisuje się w klimat walentynkowy i będzie rewelacyjną opcją na wieczorną randkę lub kolację. 

Kosmetyki, których użyłam do wykonania tego makijażu oka wraz z informacją dotyczącą modelu rzęs wypisałam pod zdjęciami na samym dole ;) 


Do wykonania tego makijażu oka użyłam:
*korektor Nyx Gotcha Covered odcień Ivory
*cielista kredka My Secret numer 19
*paletka The Balm Meet Matte Nude odcień Matt Malloy i Matt Lombardi
*cień Kobo 106 MONO
*cień Glamshadows Marsala
*cień Inglot 612 DS
*paletka Nabla Dreamy Eyeshadows odcień Dogma i Senorita
*paletka Juvia's Place The Saharan odcień Fula i Chad
*cień foliowy Makeup Revolution Rose Gold
*pigment Inglot numer 115 
*mascara Pierre Rene Super Curly
*klej do rzęs Ardell Lash Grip
*rzęsy Beauty Lashes model Lilly
*kredka do brwi Catrice numer 020
*żel do  brwi Rimmel Brow This Way 002 Medium Brown

Makijaż cieniami Nabla i Juvia's Place | Mój piękny warkocz i nowe rzęsy

09:43

Makijaż cieniami Nabla i Juvia's Place | Mój piękny warkocz i nowe rzęsy

W miniony weekend byłam na weselu, a taka okazja to idealny czas na zabawę z makijażem i fryzurą ;) W dzisiejszym poście pokażę Wam jak wyglądały moje włosy oraz makijaż właśnie w sobotę.

Zacznę od włosów, bo podobają mi się one nieziemsko. Tym razem odpuściłam piękne loki na rzecz grubego warkocza. Moja (najlepsza na świecie zresztą) fryzjerka wyczarowała na mojej głowie pięknego kłosa. Czułam się w nim naprawdę rewelacyjnie i z miłą chęcią czesałabym się tak każdego dnia :)

Co do makijażu to na pewno czymś co rzuca się w oczy są moje rzęsy. Zdecydowałam się po raz kolejny na ich przedłużenie metodą objętościową i jestem bardzo zadowolona z efektu jaki wyszedł. Rzęsy miały być lekko wyciągnięte w zewnętrznym kąciku i uważam, że są idealne - tworzą lekko koci kształt oka.

Samo cieniowanie opiera się na cieniach Nabla oraz palecie Juvia's Place The Saharan. Brązy, róże i złoto - właśnie te kolory tworzą dzisiejszy makijaż. Skusiłam się też na długą czarną kreskę wzdłuż linii rzęs. A wszystkie szczegóły dotyczące tego makijażu wypisałam na dole pod zdjęciami ;)



Kosmetyki użyte w tym makijażu:

TWARZ:
*podkład Inglot HD numer 81
*korektor Catrice Liquid Camouflage numer 010 (również jako baza pod cienie do powiek)
*puder sypki Laura Mercier Translucent
*brązery z palety Freedom Pro Strobe
*rozświetlacz My Secret Princess Dream
*róż My Secret Dusty Rose

OCZY:
*cień Nabla Narciso
*cień Nabla Caramel
*paleta cieni Juvia's Place The Saharan
*klej Nyx Glitter Primer
*pigment Kobo Cherry Sparks
*pigment Inglot numer 115
*eyeliner Golden Rose numer 103
*żelowy eyeliner Stila
*mascara L'Oreal Volume Million Lashes So Couture

USTA:
*płynna matowa pomadka Golden Rose numer 20
Ulubieńcy wakacji - lipiec & sierpień | AA Wings of Color, Juvia's Place, Inglot, Golden Rose, Wibo, Nabla

21:10

Ulubieńcy wakacji - lipiec & sierpień | AA Wings of Color, Juvia's Place, Inglot, Golden Rose, Wibo, Nabla

Cześć wszystkim ;) Wracam do Was po dłuższej chwili z nowym postem. Dzisiaj podsumuję kosmetycznie wakacje, ponieważ - jak pewnie zdążyłyście zauważyć nie było w tym roku ulubieńców lipca, a to wszystko właśnie dlatego, że postanowiłam połączyć ze sobą te dwa wakacyjne miesiące. Tak więc dzisiaj kosmetyków będzie sporo, ale będą to moje hity tego lata, które sprawdziły się rewelacyjnie w czasie upalnego czasu ;) Jeżeli macie ochotę na garść perełek kosmetycznych to zapraszam na ten wpis ;)


Zacznę od pielęgnacji, bo jest ona latem bardzo ważna. Pierwszym ulubieńcem w tej kategorii jest oczywiście multiwitaminowa esencja do twarzy marki Bielenda. Mówię "oczywiście", ponieważ już niejednokrotnie polecałam Wam ten produkt. To pięknie pachnący produkt, który koi skórę, lekko ją nawilża i odświeża. U mnie jej stosowanie stało się już nawykiem - przecieram nią twarz rano i wieczorem. Aktualnie wykańczam jej trzecie opakowanie, a w łazienkowej szafce mam już kolejne.

Przez wakacje bardzo często sięgałam po olej kokosowy. I myślę, że to jemu zawdzięczam zażegnanie problemu wrastających włosków na nogach, z którym walczyłam naprawdę bardzo długo. Mniej więcej dwa razy w tygodniu robiłam bardzo dokładny peeling cukrowy właśnie na bazie oleju kokosowego. Zdzieranie i nawilżenie w jednym zabiegu. I powiem Wam, faktycznie to działa. Włoski już tak nie wrastają, skóra jest miękka i jędrna. Ja swój olej kokosowy kupuję w Lidlu - ma niewielkie opakowanie i przystępną cenę ;)

W kwestii pielęgnacji mam jeszcze jednego ulubieńca i jest to odżywka do włosów marki Nivea. Te z Was, które czytają bloga na bieżąco na pewno wiedzą, że ta marka jest moją ulubioną pod względem odżywek do włosów (a ostatnio również szamponu). Moje włosy są naturalnie kręcone i potrzebują nawilżenia i lekkiego dociążenia. Ta odżywka sprawia, że włosy się tak nie puszą, są lekkie i pięknie pachną. Serio, zapach tej odżywki utrzymuje się na moich włosach aż do następnego mycia ;)


No to teraz czas na kolorówkę ;) Tutaj rzeczy będzie znacznie więcej, nie ukrywam.

Podkład, który latem u mnie królował to Inglot HD Cover Up w odcieniu 81. To dość ciemny odcień, który przy mojej opalonej cerze wygląda naprawdę dobrze. Bardzo lubię te podkłady za ich trwałość i wykończenie. Przy takich ekstremalnych temperaturach jakimi uraczył nas sierpień naprawdę świetnie się sprawdził ;)

Dwa ulubione korektory, które udało mi się przez wakacje praktycznie wykończyć to Lasting Perfection marki Collection oraz nowość - korektor AA Wings of Color. Pierwszy z nich to odcień numer 2 i idealnie zgrywa się on ze stopniem mojej opalenizny. Ten korektor ma bardzo dobre krycie i jest długotrwały, u mnie nie zbiera się on w załamaniach i jakoś mocno nie ciemnieje. Druga opcja to coś znacznie lżejszego w jaśniutkim kolorze 02 Fairy. To płynny, delikatny korektor, który ma dość małe krycie, ale na tropikalne upały nic więcej nie było mi trzeba ;)

I jeszcze jeden kremowy produkt do twarzy, a mianowicie rozświetlacz w gąbeczce marki Cashmere. To jedna z ich nowości, którą mam okazję testować dzięki obecności na majowej konferencji Meet Beauty. Mój produkt ma akurat odcień 02 Rose Beige i dla bladzioszków może okazać się on za ciemny. Jednak jeśli złapałyście troszkę słonka i lubicie efekt mokrej, świetlistej cery to jak najbardziej jest to produkt dla Was. Ja nakładam go na nieprzypudrowany podkład i później jedynie lekko utrwalam tak aby nie stracić blasku ;)


Bezapelacyjnym hitem lipca i sierpnia jest również puder bananowy marki Wibo. Jest miałki, żółciutki i rewelacyjnie nadaje się do bakingu. To produkt, który na stałe znajdzie swoje miejsce w mojej szufladzie. Ma bardzo naturalne wykończenie - utrwala makijaż, ale nie jest tępo matowy. Jeśli uda się go Wam dostać w Rossmannie, to serio, bierzcie od razu hurtem kilka opakowań ;)

Rozświetlacz, który latem królował na mojej twarzy to My Secret w odcieniu Princess Dream. Mam również jego drugi odcień, ale wydaje mi się, że właśnie ten lepiej prezentuje się na opalonej skórze. Dla mnie ten rozświetlacz to najlepsza drogeryjna opcja ;)

Konturowanie latem to głównie paleta The Balm. Moją poprzednią z Freedom totalnie wykończyłam i czuję, że skuszę się na kolejną, ale ta z The Balm również jest bardzo dobra. Podoba mi się w niej dobór kolorów i tak naprawdę jest ona samowystarczalna. Jasne pudry idealnie rozjaśniają przestrzeń pod okiem, można nimi "czyścić" makijaż. Brązery rozcierają się idealnie suną po skórze jak po maśle. Ich odcienie również są bardzo dobrze dobrane.


Teraz przejdę do makijażu oka. I tak, zacznę od palety The Saharan by Juvia's marki Juvia's Place. Cieni lepszej jakości jeszcze nie miałam. Są tak mocno napigmentowane, sprasowane, wilgotne i przyjemne w pracy, że sama jestem w szoku. Kolory są bardzo nietypowe i przez to unikatowe. Cienie perłowe wyglądają na powiece niczym ciekły metal. Naprawdę jakość tej palety powala na kolana. Jeśli jesteście fankami makijażu to jak najbardziej powinnyście mieć tą paletę w swojej kolekcji.

Wśród ulubieńców do makijażu oka nie może zabraknąć błysku. Jak błysk to pigmenty, jak pigmenty to oczywiście Inglot. U mnie latem królował numerki 118 i 115. Jasne, idealnie nadające się na co dzień. Bardzo często też korzystam z nich przy makijażach panien młodych.


Dobrym sposobem na odrobinkę błysku są też brokatowe linery. Moje ulubione to te z Golden Rose i aktualnie mam je w trzech odcieniach. Najczęściej sięgam po złoty i srebrny, ale ten turkusowy też znajduje swoje zastosowanie. Te linery są wielowymiarowe i można ich używać na wiele sposobów. Jako normalną kreskę, wklepując palcem na koniec makijażu oka w powiekę lub solo uzyskując migoczący delikatny makijaż. Bardzo je Wam polecam. Sądzę, że w tej cenie nie znajdziecie nic bardziej unikatowego ;)

I na koniec pomadki. Wszystkie oczywiście płynne i matowe. Dwie z Nabli, jedna z Golden Rose. Dwie pierwsze to odcienie Roses i Sweet Gravity, czyli moje ulubione. Oba idealnie nadają się na każdą okazję i pasują do wszystkiego. Roses to przygaszony odcień różu, natomiast Sweet Gravity wpada w odcień brązu. Ogólnie muszę przyznać, że formuła tych pomadek jest najlepsza spośród wszystkich, które mam. Są też najtrwalsze.

Pomadka z Golden Rose ma numer 07 i jest to odcień soczystej fuksji. Jeżeli mój makijaż oczu był minimalistyczny to sięgałam właśnie po ten produkt. Niesamowicie dopełniał makijaż i grał w nim pierwsze skrzypce ;)


Tak właśnie prezentują się ulubieńcy letnich miesięcy w moim wydaniu. Ja czekam na Waszych w komentarzach ;)

I co? Powoli wkraczamy we wrzesień. Niech nadchodząca jesień będzie ciepła, złota i słoneczna ;)
Paleta THE SAHARAN BY JUVIA'S | Pierwsze wrażenia + swatche kolorów

19:46

Paleta THE SAHARAN BY JUVIA'S | Pierwsze wrażenia + swatche kolorów

Też macie tak, że na widok niektórych kosmetyków serce zaczyna Wam bić mocniej? Ja miałam tak właśnie z paletą The Saharan marki Juvia's Place. Nic nie było w stanie powstrzymać mnie przed jej zakupem. Chcę się dzisiaj podzielić swoją pierwszą opinią na jej temat i pokazać Wam swatche cieni.


Swój egzemplarz zamówiłam ze sklepu House of Beauty i zapłaciłam za nią 169zł. Doszła do mnie bardzo szybko w nienaruszonym stanie. Paletka jest niewielka i kartonowa przez co nie waży wiele. Jeśli jest to dla Was istotne to nie ma ona lusterka.

Bardzo podoba mi się designerskie opakowanie i jego kolor. 


Prawdziwa petarda czeka na nas po otwarciu paletki. Wtedy naszym oczom ukazuje się 12 cieni w ciepłej tonacji i dwóch rodzajach wykończeń: błyszczącym i matowym. Kolory są przepięknie ze sobą skomponowane i moim zdaniem jest to paletka zupełnie samowystarczalna. 

Konsystencja cieni jest jedwabista i kremowa. Każdy z nich ma zabójczy pigment, który momentalnie czepia się skóry lekko ją barwiąc. Jestem bardzo ciekawa jak będzie się tymi cieniami pracowało i na dniach to sprawdzę. Możecie też spodziewać się makijażu wykonanego tą paletą.

Tymczasem zostawiam Was ze swatchami i wydaje mi się, że mogę Wam narobić ochoty na zakup tej palety ;)






Copyright © majmejkap , Blogger