Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty
Jak układam swoje włosy lokówką stożkową? | Lokówka Remington ProLuxe + mój trik na użycie suchego szamponu

20:07

Jak układam swoje włosy lokówką stożkową? | Lokówka Remington ProLuxe + mój trik na użycie suchego szamponu

Dzisiaj z racji końca miesiąca powinni pojawić się ulubieńcy i mimo, że post jest już gotowy to postanowiłam opublikować wpis, który miał pojawić się na blogu już dawno, ale wciąż brakowało mi pomysłu i czasu na jego realizację ;)

Zapraszam Was na nowy wpis, w którym pokażę w jaki sposób układam swoje włosy przy użyciu lokówki stożkowej i jaki jest mój sposób na użycie suchego szamponu.

W zeszłym miesiącu będąc u fryzjera zdecydowałam się na dość zdecydowane cięcie i odświeżenie koloru moich włosów. Od pewnego czasu marzyła mi się długość włosów do ramion, takie wiecie medium hair. Stwierdziłam, że wiosna będzie idealnym momentem na taką metamorfozę. Ta zmiana znacznie skróciła czas schnięcia moich włosów i ich stylizacji. Rewelacyjnie czuję się w tej długości i wydaje mi się, że zostanę przy niej na dłużej ;) 


Jeżeli chcę pokręcić swoje włosy to używam stożkowej lokówki Remington ProLuxe CI91X1. Mam ją od początku roku i jestem z niej ogromnie zadowolona. Szybko się nagrzewa, posiada regulację temperatury, a funkcja Pro dostosowuje temperaturę do moich włosów. Jej średnica to 25 - 38 mm, więc loki, które nią wychodzą są luźne i grube.

Stylizację rozpoczynam od dokładnego rozczesania moich włosów, kolejno nakładam na nie olejek Isana (teraz mam wersję fioletową, ale lubię też ten klasyczny arganowy). Potem dzielę sobie włosy na partie i nakręcam na lokówkę nie za grube pasma. Odczekuję kilkanaście sekund aby zdążyły się skręcić i delikatnie puszczam je luzem. 


Kiedy zaczynam kręcić górną partię włosów wyznaczam sobie przedziałek, a następnie spryskuję u nasady włosy suchym szamponem Batiste. Staram się też wydzielić jakieś inne przypadkowe przedziałki tworząc warstwy włosów i tam również używam szamponu. To świetny trik na podniesienie włosów i dodanie im objętości. Następnie powracam do docelowego przedziałka a włosy masuję tak aby pozbyć się nadmiaru suchego szamponu i dodać volume moim włosom.


Z racji, że w ostatni piątek postanowiłam odwiedzić piercera muszę uważać na swoje świeże przekłucia. Aby uniemożliwić włosom wplątywanie się w kolczyki sięgam po wsuwki i delikatnie podpinam włosy z boku głowy. I tak prezentują się włosy po skończonej stylizacji ;)



Dajcie koniecznie znać jak Wy na co dzień układacie swoje włosy. Macie w ogóle czas na taką zabawę czy rano szybko związujecie włosy w kucyka? 
Jaki kolor mam na włosach? Jak używam płukanek do włosów? | Płukanki koloryzujące Delia Cameleo

19:45

Jaki kolor mam na włosach? Jak używam płukanek do włosów? | Płukanki koloryzujące Delia Cameleo

Odkąd zdecydowałam się na rozjaśnienie włosów do blondu i zrobiłam dość zdecydowane ombre u fryzjera bardzo polubiłam się z płukankami koloryzującymi. Dostaję masę pytań, naprawdę masę, co takiego mam na włosach i co to w ogóle za kolor. Niektórzy też czasami zaczepiają mnie i pytają: O byłaś u fryzjera? A ja wtedy zawsze odpowiadam, że nie i, że sama robię ten kolor ;) No i właśnie dzisiaj chciałabym rozwiać Wasze wątpliwości i pokazać jak ja te włosy "farbuję" i o co z tym wszystkim chodzi. Przez praktycznie dwa lata odkąd używam płukanek wypracowałam swoją metodę ich używania, która sprawdza się u mnie najlepiej i jest bezproblemowa.

Zacznijmy od płukanek, których używam. Wszystkie trzy to marka Delia seria Cameleo. Posiadam płukankę srebrną, różową oraz fioletową, więc chyba każdy dostępny kolor. Najczęściej sięgałam po różową i fioletową, ale ostatnio często też wybieram srebrną.

Na zdjęciach widzicie moje eksperymenty z płukankami. Pierwsze zdjęcie to mój oryginalny blond saute, kolejne to już wariacja, ale jak widzicie cały czas balansuje na poziomie delikatnego różu :) 


Stosowanie płukanek według producenta to dodawanie ich do wody, którą będziemy płukać po raz ostatni włosy kiedy już je umyjemy. Sposób może nie jest jakiś skomplikowany, ale jednak trzeba znaleźć taką dużą miskę na potrzebną ilość wody i ogólnie trochę się nad tym nagimnastykować. Sama nigdy w ten sposób nie używałam płukanek. Ja zaczynałam od dodawania ich do maski/odżywki prosto na dłoń. Po wyciśnięciu porcji produktu na rękę dolewałam płukankę i starałam się to wymieszać. Jak  możecie się domyślać - zawsze miałam pofarbowane ręce + brudną wannę i wszystko dookoła, bo ta płukanka spływała i brudziła wszystko co napotkała na swojej drodze. 

Najlepszą metodą jest wzięcie szklanej miseczki (na zdjęciach widzicie porcję maski zmieszaną w oryginalnym pudełku, ponieważ zostało mi jej na jedno użycie i bez sensu brudzić inne naczynko), nałożenie do niej porcji maski i wlanie odpowiedniej ilości płukanek. I tak: w przypadku płukanek mniej znaczy więcej. Nie można z nimi przesadzić, bo uzyskacie komiczny efekt. Wystarczy jeden chlust z butelki aby odpowiednio zabarwić maskę.

Moja ostatnia mieszanka to mniej więcej 1 łyżka płukanki srebrnej i pół łyżki różowej. Udało mi się dzięki temu osiągnąć chłodny odcień rose gold. Tak wyglądała maska Garnier Banana Hair Food po wymieszaniu z płukankami.


Po dwukrotnym umyciu włosów szamponem dokładnie je spłukuję i odciskam z nadmiaru wody. Kolejno dłońmi nakładam kolorową maskę na włosy, robię to dokładnie masując przy tym pasma. Poświęcam na to jakieś trzy minuty żeby zrobić to dokładnie i włosy miały jednolity kolor, a następnie spłukuję całość letnią wodą. Potem już standardowo zawijam włosy w bawełniany turban i czekam aż wyschną. 

Taki efekt udało mi się uzyskać po ostatnim myciu:


Ja płukanek używam przy każdym myciu żeby utrzymać kolor na włosach, ponieważ jak dla mnie to jest coś a'la makijaż na włosy. Kiedy przestaje się z nich korzystać kolor wypłukuje się praktycznie w całości po dwóch myciach.

I tak właśnie wygląda moja zabawa z płukankami do włosów. Bardzo lubię ich używać, dają mi niesamowitą swobodę i sama mogę sobie tworzyć odpowiedni odcień. Te płukanki Cameleo są dostępne zarówno w Rossmannie jak i w Naturze i kosztują poniżej 10 zł także nie jest to droga impreza.
Kosmetyczne smaczki #1 | Kosmetyki z Lidla, laminowanie włosów galaretką, odpowiednik korektora MUFE Full Cover

11:07

Kosmetyczne smaczki #1 | Kosmetyki z Lidla, laminowanie włosów galaretką, odpowiednik korektora MUFE Full Cover

Chcę zapoczątkować na blogu nową serię wpisów i dzisiaj przychodzę z pierwszym z nich. Są takie sprawy, o których chciałabym Wam na szybko wspomnieć, napisać co nowego się u mnie pojawiło, albo co aktualnie testuję/ co mnie zaciekawiło. Może też co nowego wychodzi na rynek i na co warto zwrócić uwagę. Będę też starała przemycać się różne ciekawe rzeczy z mojego dnia codziennego - co robię, co czytam, może jakieś pomysły na sałatki lub zdrowe wypieki. Ten cykl to będą luźne teksty, bez żadnej spiny. Dam się w nich poznać trochę bardziej ;)


To co mnie zainspirowało do powstania tej serii to nowe kosmetyki marki Cien FOOD FOR SKIN, które naprawdę mnie zaciekawiły. Podczas zakupów w Lidlu do mojego koszyka trafił krem do rąk, żel - peeling do mycia twarzy i maseczki. Ogólnie ceny są mega atrakcyjne, a ja i tak kupiłam wszystko za połowę ceny, bo jest aktualnie taka duża promocja na cały asortyment. Zerknijcie sobie przy okazji na tą półeczkę, bo producentem tych kosmetyków jest Tolpa, więc sądzę, że warto! Na pewno dam Wam znać jak te produkty się spisują i nie ukrywam, że mam wobec nich duże wymagania, a najbardziej ciekawi mnie maseczka -  peeling enzymatyczny z papają, ponieważ ma ona całkiem zbliżony skład do peelingu 3 enzymy i mam nadzieję, że okaże się ona hiciorem ;) Dzisiaj jeszcze dokupię zapas tych masek, bo naprawdę wyczuwam prawdziwy HIT!



Ostatnio przeglądając blogi i vlogi o tematyce włosowej trafiłam na zabieg laminowania włosów galaretką. Tak, galaretką, w moim przypadku truskawkową ;) Podpatrzyłam ten sposób na jutubie i stwierdziłam, że spróbuję to zrobić na swoich włosach. No i faktycznie efekty są genialne: włosy błyszczą (na tyle ile mogą, bo moje są jednak kręcone i nie tworzą takiej lśniącej tafli), są sypkie i zdecydowanie jakby grubsze w dotyku, w moim przypadku poprawił się również ich skręt - jest mocniej zdefiniowany. 

Co do włosów to w marcu lub kwietniu wybieram się do fryzjera aby je odświeżyć i znowu nadać im jakąś ludzką formę ;) W tym momencie mam tak dużo włosów, że czasami ciężko mi je ogarnąć :D 

A do Was mam pytanie o ulubiony olej do olejowania włosów. Po jaki sięgacie najczęściej? Ja po kokosowy i migdałowy, ale szukam też czegoś nowego, więc dajcie mi proszę znać co sprawdza się u Was.

Na sam koniec mam prawdziwy smaczek! ;) Niedługo napiszę o tym osobny tekst, ale mam wrażenie, że udało mi się znaleźć odpowiednik korektora MUFE Full Cover w szafie Sensique za 15 zł! No naprawdę, nawet nie wiem czy nie jest on lepszy... Jeśli macie w okolicy Naturę to idźcie już dzisiaj po ten korektor - obiecuję, że się nie zawiedziecie. Ma bardzo mocne krycie, zastyga i jest odporny na wilgoć - działa identycznie jak Full Cover, a cena bez porównania, jakieś 12 razy niższa ;)


No i w sumie jak na pierwszy raz to już wszystko ;) Zachęcam Was do obserwowania mnie na Instagramie, bo tam naprawdę sporo się dzieje i często pojawiają się różne ciekawe i ładne rzeczy :) Oczywiście szukajcie mnie pod nazwą majmejkap ;)
Jak dbam o swoje kręcone włosy? | Zapuszczanie, pielęgnacja, picie pokrzywy i żel lniany

17:00

Jak dbam o swoje kręcone włosy? | Zapuszczanie, pielęgnacja, picie pokrzywy i żel lniany

Nawet nie wiecie jak długo zbierałam się do napisania tego wpisu. Wynikało to w sumie z dwóch rzeczy: po pierwsze nie za bardzo miałam pomysł jakby Wam to wszystko klarownie i jasno zaprezentować, a po drugie nie widziałam jak ugryźć temat zdjęć do tego posta.


Tak czy inaczej udało mi się to wszystko w końcu zorganizować i złożyć w całość, więc dzisiaj mogę zaprosić Was na wpis gdzie opiszę i pokażę jak dbam o swoje kręcone włosy.

Myślę, że powinnam zacząć od tego, że moje włosy są z natury grube, baaaaardzo gęste i podatne na stylizowanie. Jeśli chodzi o skręt to nie jest to na pewno afro, ale fakt faktem, że moje włosy wysuszone naturalnie, bez użycia suszarki, skręcają się tworząc luźne, ładne loki.


Jeszcze kilka lat temu miałam z nimi naprawdę spory problem, bo nie wiedziałam z czym kręcone włosy się "je". Na siłę je prostowałam chcąc mieć gładkie pasma, a one puszyły się i po wyjściu z domu zaczynały się skręcać, falować i ogólnie żyć własnym życiem. I właściwie to te kilka lat temu miałam na głowie boba, więc fryzura totalnie nie trafiona jeśli chodzi o rodzaj włosa (no, ale taką miałam wtedy profesjonalną fryzjerkę...). Potem miałam takie zrywy, że będę włosy zapuszczać, ale w momencie gdy długość była w tym krytycznym punkcie, kiedy nie wiadomo co z takimi włosami zrobić po prostu je ścinałam. I z tego co pamiętam to ogarnęłam się w końcu w roku 2015 i zaczęłam swoje włosy zapuszczać. Wtedy też zmieniłam fryzjera na prawdziwego mistrza w swoim fachu!


Naprawdę moja fryzjerka to mistrzyni (polecam panią Agnieszkę Repeć z salonu Studio4). Ona po prostu patrzy na włosy i wie co trzeba robić. Ufam jej bezgranicznie, bo naprawdę robi z moimi włosami cuda i nie było sytuacji abym wyszła od niej niezadowolona.

Zostając jeszcze przez chwilę przy temacie fryzjera to pod koniec września postanowiłam rozjaśnić swoje włosy do blondu i pokusiłam się na piękne ombre, którym zachwyca się naprawdę wiele osób. Zależało mi na tym aby włosów nie zniszczyć, a uzyskany blond był delikatnie chłodnym odcieniem. Wyszło idealnie i przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że aż tak dobrze będę czuła się w nowych włosach. A zmiana była dla mnie naprawdę ogromna. Często słyszę, że te blond włosy bardzo mi pasują.

Aktualnie eksperymentuję z płukankami do włosów i tym sposobem uzyskuję mniej lub bardziej kolorowe włosy. Przez pewien czas moje blond ombre zamieniło się w piękną fuksję, a na chwilę obecną moje włosy są różanym blondem z chłodną poświatą.


I teraz przejdę do pielęgnacji, bo wiadomo, że o włosy rozjaśniane trzeba naprawdę porządnie dbać i mocno je nawilżać. A rozjaśnione kręcone włosy potrzebują tego nawilżenia naprawdę dużo. Mimo wszystko moja pielęgnacja jest (wydaje mi się) całkiem prosta. 

Włosy myję co drugi dzień szamponem nawilżającym, a następnie nakładam na nie maskę Kallos (jagodową lub bananową) - ogólnie mam na ich punkcie małą obsesję, którą mieszam w pojemniczku ze srebrną płukanką z Delii aby ciągle utrzymywać chłodny odcień na włosach. Czasami dodaję kilka kropli różowej płukanki do maski - kolor jaki teraz mam reguluję sobie sama. Zwykle dwa razy w tygodniu wieczorami sięgam po oleje i nakładam na całe włosy. Najczęściej jest to olej kokosowy lub oliwka Baby Dream z Rossmanna.

Moje włosy zawsze wysychają same, naturalnie, bez użycia suszarki. Po umyciu odciskam je delikatnie w ręcznik z nadmiaru wody, a potem sięgam po bawełnianą bluzkę z długim rękawem i to ona służy mi jako turban ;) Mówiąc ogólnie stosuję u siebie plopping. Kiedy są już tylko lekko wilgotne sięgam po żel lniany, który robię sama gotując ziarenka siemienia lnianego w wodzie lub piankę do włosów. Pasma włosów ugniatam energicznie dłońmi zwilżonymi żelem lnianym lub właśnie pianką.

Co jeszcze dobrego robię dla swoich włosów (i nie tylko włosów)? Piję codziennie kubek pokrzywy. Zaparzam ją sobie w ciągu dnia, czasami piję ją rano zamiast kawy. I faktycznie pokrzywa działa, bo moje włosy rosną jak szalone i są niesamowicie gęste.

Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że ja absolutnie swoich włosów nie czeszę jak każdy rano. Po szczotkę sięgam jedynie przed myciem włosów. Wtedy porządnie je wyczesuję i dopiero moczę i dokładnie myje. Także wiecie ja rano wstaję i po prostu mam zrobione włosy ;) Układam je dłońmi, czasami jeszcze ugniotę je żelem lnianym albo pianką i to tyle ;)

Obecnie jestem bardzo zadowolona z tego jak moje włosy wyglądają, ponieważ w końcu zaczęłam rozumieć ich potrzeby. W zamian za prawidłową pielęgnację odwdzięczają się mi pięknym skrętem - będę dążyć do tego aby był jeszcze lepszy!


Reanimacja gumek do włosów Invisibobble | DEMO

13:46

Reanimacja gumek do włosów Invisibobble | DEMO

Wśród moich czytelniczek z pewnością są zarówno fanki jak i przeciwniczki rewolucyjnych gumek do włosów. Podejrzewam nawet, że te dwa obozy są tak samo liczebne ;) Ja zdecydowanie kocham gumki Invisibobble i odkąd je mam (czyli od grudnia 2014r.) nie używam żadnych innych.
Świetnie utrzymują moje grube, średniej długości włosy. Nie ma znaczenia czy zwiążę je w luźną kitkę, w koński ogon czy też zrobię koczka na czubku głowy. Jak dla mnie są one po prostu genialne. Nie wyrywają mi włosów i nie odgniatają się na nich po dłuższym noszeniu.

Jedną wadą - a właściwie nie wadą a defektem estetycznym jest utrata kształtu, której przyczyną jest rozciąganie gumki. Ze zgrabnych okrągłych sprężynek robią się powyciągane kable, które niestety już tak oka nie cieszą ;) Poza wyglądem nic się nie zmienia - nadal są tak samo dobre.

Na przywrócenie zgrabnego kształtu jest jednak sposób! Rozciągnięte gumki wystarczy wrzucić do naczynia z gotującą się wodą ;) Aby dobrze Wam to zobrazować nakręciłam krótki filmik, w którym pokazuję co dzieje się z gumkami w kontakcie z wrzącą wodą. Nie spodziewajcie się mega jakości, bo mistrzem od kręcenia i obróbki nie jestem :P


Jak widać da się przywrócić kształt gumeczkom ;) Jest to jednak chwilowa poprawa, ponieważ po ponownym związaniu włosów gumka znowu traci formę.



Moje dwie gumki, których używam na zmianę zdążyły już stracić ładny kolor - po prostu wyblakły od słońca. W najbliższym czasie planuję zakupić jeszcze jeden zestaw, ale w innym kolorze.
Zakupy z pierwszej połowy listopada

15:13

Zakupy z pierwszej połowy listopada

Miałam ostatnio odrobinę wolnego czasu, dlatego postanowiłam wybrać się na zakupy. Odwiedziłam zatem kilka drogerii, ale nie obeszło się również bez zakupów internetowych. Pewnie wiecie, że w Rossmannie trwa promocja 1+1 i przyznam Wam szczerze, że nie skusiło mnie totalnie nic. Chciałam w sumie kupić jakiś nowy podkład, ale w końcu z niego zrezygnowałam. 

Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu promocja w Naturze, która dotyczy produktów przecenionych. Kupując jeden przeceniony kosmetyk płacisz za niego o 30% mniej, kupując dwa 40% mniej, a kupując trzy za każdy płacisz połowę ceny. Korzystając z okazji skusiłam się na kolejny pigment Kobo oraz dwa cienie z Catrice z serii Liquid Metal. Za pigment zapłaciłam 3,49zł; a każdy z cieni Catrice kosztował jedynie 4,99zł (standardowa cena tych cieni to 16,99zł).
Oprócz tego kupiłam jeszcze zapasowy kamuflaż Catrice, ponieważ obecny już się kończy i pastę oczyszczającą z Ziaji Liście Manuka.





W Hebe skusiłam się na mleczną maskę do włosów Crema al Latte. Od jakiegoś czasu czytałam w sieci opinie na temat różnych masek do włosów, przeprowadziłam niezły research i w końcu zdecydowałam się właśnie na tą. Pachnie przepięknie, jest jej naprawdę dużo i dodatkowo trafiłam na promocję. Za litrowe opakowanie zapłaciłam 13,99zł. Do tej pory zdążyłam użyć jej cztery razy i jestem zaskoczona faktem, że zapach maski utrzymuje się na włosach aż do następnego mycia. Za jakiś czas napiszę na jej temat trochę więcej ;)


Jeśli chodzi o zakupy internetowe to na Allegro skusiłam się na maleńki pędzelunio 660 Maestro w rozmiarze 2. Zapytacie pewnie: po co mi taki mały pędzel? Już Wam mówię. Chcę nim wypełniać przestrzeń między rzęsami kiedy maluję kreski. Czasami tworzą się tam niewielkie prześwity, które odbierają cały urok makijażu. Mam tylko nadzieję, że będzie mi dobrze służył. 


Jestem ciekawa czy Wy skusiłyście się na coś w Rossmannie i ogólnie co ciekawego udało się Wam kupić w ostatnim czasie ;)
Zielona perełka + nowe pędzelki i dwa drobiazgi

21:18

Zielona perełka + nowe pędzelki i dwa drobiazgi

Niech się ta zima jakoś określi... Więc albo niech już będzie, ale taka konkretna, a jak ma być taka mokra to niech nie będzie jej wcale. Dla mnie sprawa jest prosta ;)
No, ale dziś nie o tym... Kilka dni mnie nie było a wszystko przez mojego kochanego laptopa, ale dziś postaram się to jakoś nadrobić.

Najpierw pochwalę się co kosmetycznego dostałam od Mikołaja ;)
* szczotkę Tangle Teezer (różowo- fioletową)
* peeling do ciała
* dwa cienie z Inglota
* dwa pędzelki z Hakuro (!!!!)


Kolejna kwestia to makijaż z użyciem ciemnozielonego perłowego cienia, który jest fenomenalny (418 Pearl). Roztarłam nim kreskę namalowaną żelowym eyelinerem w butelkowym odcieniu zieleni. Dolna powieka tym razem pomarańczowa, granice roztarte cielaczkiem z Inglota ;)




I moje ostatnie dwa drobiazgi, które chciałabym Wam dziś pokazać. Kawałek łańcuszka, sznurek, kamyczek i odrobina kreatywności. Podobają mi się niesamowicie tym bardziej, że zrobiłam je sobie sama od początku do końca ;)


Strojenie na wesele ;)

13:20

Strojenie na wesele ;)

No tak ;) Ten poranek był dla mnie nielada wyzwaniem ;)
Makijaż, fryzura i paznokcie na wesele... Koleżanka zadzwoniła do mnie z taką właśnie prośbą. Stwierdziłam, że to całkiem fajna sprawa i w końcu coś nowego, nowe doświadczenie.
Całość zajęła mi jakieś  2,5 godziny.
Zaczęłyśmy od włosów. Na początku miał być koczek z wpiętym kwiatem, ale jakoś nie bardzo mi to wychodziło. W ostatecznej wersji stworzyłam coś w rodzaju luźnego warkocza z fantazyjnymi lokami. Kwiatek został wpięty w celu ukrycia silikonowej gumeczki. Wyszło coś takiego:


Potem przyszła pora na makijaż. Aneta zakochała się w moim koktajlowym i chciała żeby jej zrobić właśnie taki. Oczywiście w ruch poszła baza pod podkład i baza pod cienie. Całość utrwaliłam fixem (:D). Chciałam żeby wszystko się ładnie i długo trzymało.



Paznokcie, które zrobiłam są utrzymane w podobnej tonacji jak Srebrna miętówka na paznokciach. Delikatne, urocze i eleganckie. Będą super pasowały do makijażu. 



Aneta jest bardzo zadowolona z efektu. Wszystko bardzo się jej podobało. Wiem to, bo była strasznie uśmiechnięta kiedy się żegnałyśmy. Mi nie pozostaje nic innego jak życzyć jej udanej zabawy podczas wesela ;)



Szampon do włosów Joanna Argan Oil

09:08

Szampon do włosów Joanna Argan Oil

Zaraz na początku czerwca zmieniłam swój szampon do włosów. Zrezygnowałam z tego w Avonie na rzecz firmy Joanna. Spośród wielu szamponów tej marki wybrałam ten z serii Argan Oil. Już przed pierwszym użyciem poznałam trzy pierwsze plusy tego produktu:
*niska cena (7,29zł./250ml.)
*dostępność
*cudowny orzechowo- bakaliowy zapach
Do dziś zużyłam dwie butelki szamponu i myślę, że mogę już powiedzieć ciut więcej na jego temat. Szampon jest bardzo wydajny i dobrze się pieni. Co do działania, dla mnie szampon ma po prostu myć włosy, a dopiero odżywka może działać cuda. Ten produkt dobrze myje i tak samo się spłukuje. Nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Po użyciu i wysuszeniu są błyszczące, pachnące i miękkie w dotyku. Jak dla mnie jest to dobry drogeryjny szampon do włosów. 

Kuracja Jantarem z Farmony

13:25

Kuracja Jantarem z Farmony

Pisałam Wam już o tym, że zaczynam bardziej dbać o swoje włosy (zdecydowanie bardziej!). O odżywce/ wcierce Jantar również już wspominałam. Obiecałam sobie, że koniecznie podzielę się z Wami swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat tego produktu jeśli tylko chociaż odrobinę zadziała.
Zacznę od takich podstawowych informacji:
*odżywkę wcieram codziennie rano i wieczorem w skórę głowy
*włosy myję co dwa dni
*do tej pory zużylam około 1,8 buteleczki (1 buteleczka = 100ml.)
Bardzo chciałam żeby moje włosy rosły szybciej, były długie i błyszczące. Liczyłam na ten produkt ;) Przyznam, że jakoś specjalnie mnie nie zawiódł i bardzo się z tego powodu cieszę. Włosy rzeczywiście są dłuższe, szybciej rosną.
Ogólnie z tej odżywki korzysta się bardzo przyjemnie, ale ma też swój minus - przetłuszcza włosy. Ma miły świeży zapach - lekko podchodzący pod męskie perfumy ;)
Jantar ma płynną konsystencję. Nie jednak tak płynną jak woda. Dla mnie coś pomiędzy nią a olejkiem.
Ajć, zapomniałabym o najważniejszym... Na głowie mam też mnóstwo BABY HAIR!!! Wychodzi na to, że u mnie się Jantar sprawdził w 100%, a ja z efektów jego działania jestem bardzo zadowolona. Gorąco Wam polecam ;) 


Jantar - odżywka do włosów i skóry głowy

15:00

Jantar - odżywka do włosów i skóry głowy

Od dziś zaczynam gruntownie dbać o swoje włosy. Kupiłam odżywkę Jantar firmy Farmona. Wczoraj sobie przeglądałam różniaste blogi i na jej temat było napisane strasznie dużo dobrych rzeczy. Dziś pojechałam do apteki i zapytałam czy mają ten specyfik. Okazało się, że jest i to w super cenie 11,40zł/100ml. Sam producent pisze, że receptura odżywki uwzględnia najistotniejsze potrzeby włosów cienkich, delikatnych i z tendencją do przetłuszczania. Zawiera biologicznie czynne substancje stymulujące wzrost włosów.
Mi najbardziej zależy na szybkim wzroście, bo chcę mieć długie włosy ;) No nic, zobaczymy co z tego wyniknie. Odżywkę będę stosowała codziennie wieczorkiem. Dodam tylko, że pachnie dosyć fajnie i ma lekko oleistą konsystencję.


Copyright © majmejkap , Blogger