Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Becca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Becca. Pokaż wszystkie posty
GRWM: Makijaż świąteczny droższymi kosmetykami | Too Faced, Becca, Anastasia Beverly Hills, Nabla, Inglot

18:31

GRWM: Makijaż świąteczny droższymi kosmetykami | Too Faced, Becca, Anastasia Beverly Hills, Nabla, Inglot

Wiem, że wczoraj wpis się nie pojawił, a obiecałam w tym tygodniu publikować codziennie, ale w ciągu nie zdążyłam nic dla Was przygotować... No właśnie, w ciągu dnia, bo zarwałam nockę i oto jest świąteczne GRWM i makijaż świąteczny kosmetykami droższymi - są tutaj propozycje różnych półek cenowych tak naprawdę i też sporo kosmetyków wysokopółkowych. Chciałabym przeprowadzić Was przez proces powstawania makijażu na specjalną okazję u mnie w momencie kiedy mam więcej czasu i mogę wszystko dopieścić.

Tym razem postanowiłam zakręcić loki sposobem na skarpetki, czyli odegrały u mnie rolę papilotów. Przed zrobieniem makijażu ZAWSZE nakładam na twarz maseczkę i przygotowuję sobie herbatę. Od lat jestem wierna herbacie Lipton Peach & Mango, bo jest przepyszna! 


Kiedy zmyłam maseczkę i rozplątałam włosy mogłam zabrać się za malowanie. Tym razem postawiłam na dość klasyczny i użyteczny makijaż. Cieniowanie opiera się na palecie Nabla Dreamy, dodatkiem błysku są Turbo Pigmenty z Glamshopu.


Wszystkie kosmetyki, których użyłam do stworzenia tego makijażu wypisałam na samym dole tego wpisu. Zerknijcie, bo pojawiło się tam sporo nowości ;))



Kosmetyki użyte do wykonania tego makijażu:

TWARZ:
- baza Too Faced Primed & Peachy Primer
- podkład Inglot HD Perfect Cover Up numer 73
- korektor Too Faced Born This Way Super Coverage Concealer odcień Almond
- puder Too Faced Peach Perfect
- brązer Too Faced Milk Choclate Soleil
- rozświetlacz Becca Skin Perfector odcień Moonstone
- róż The Balm odcień Frat Boy

OCZY:
- baza pod cienie Urban Decay Eyeshadow Primer Potion odcień Eden
- paleta cieni Nabla Dreamy
- klej do brokatu Nyx Glitter Primer
- turbo pigmenty Złotówka, Herbarz, Laser
- eyeliner w żelu Inglot x JLo
- tusz do rzęs Too Faced Damn Girl
- pomada do brwi Nabla odcień Venus
- rzęsy z Aliexpress + klej Ardell

USTA:
- pomadka matowa Anastasia Beverly Hills odcień Peachy (z zestawu świątecznego)
Zestaw rozświetlaczy Becca Enchanted Glow | Odcienie: Moonstone, C Pop, Opal | Recenzja + swatche

18:39

Zestaw rozświetlaczy Becca Enchanted Glow | Odcienie: Moonstone, C Pop, Opal | Recenzja + swatche

Te z Was, które są ze mną na bieżąco na pewno pamiętają ten post, w którym to wyjaśniłam dlaczego czuję się rozczarowana rozświetlaczem Becca w odcieniu Rose Gold. Wspomniałam tam również o tym, że pewnie jeszcze spróbuję innych odcieni żeby przekonać się czy wszystkie te rozświetlacze są tak słabe czy zależy to od konkretnego odcienia. Na mojej liście życzeń pojawił się świąteczny zestaw rozświetlaczy Becca Enchanted Glow i tak się złożyło, że znalazłam go pod choinką. Zresztą pokazywałam go już w wielkim haulu noworocznym, który możecie zobaczyć tutaj.


To trio opakowane było w piękne kartonowe pudełko w białym połyskującym kolorze ze złotymi napisami. Zostawiłam je, ponieważ samo w sobie jest piękną ozdobą i stoi sobie na półce w moim pokoju. Jego cena to 145 złotych, ale z tego co widzę to nie jest on już dostępny na stronie. 

Same rozświetlacze mają standardowe zminiaturyzowane opakowania pełnowymiarowych produktów, są porządne i naprawdę urocze. Każdy rozświetlacz ma w środku maleńkie lustereczko. Ich gramatura to 2,4 g.


Cieszę się, że w zestawie są te najbardziej popularne odcienie: Moonstone, Opal oraz C Pop. Wszystkie są odpowiednie dla karnacji Polek i na pewno przydadzą mi się one w kufrze, do pracy. 

Dużym minusem, o którym wspomniałam we wpisie o rozświetlaczu w odcieniu Rose Gold był fakt, że ten  rozświetlacz zostawiał po sobie smugę koloru i masę drobinek, które są widoczne na skórze. Bałam się, że inne rozświetlacze Becca będą dawały taki sam efekt. 

Muszę jednak przyznać, że odetchnęłam z ulgą, ponieważ odcienie z tego zestawu nie mają w sobie koloru. Nie zostawiają na skórze plam i smug.

Mam jednak małe zastrzeżenia co do ich wyglądu na skórze, bo tak, faktycznie dają taflę, ale w tej tafli można doszukać się drobinek brokatu. Poza tym nie jest ona tak intensywna jak np. tafla rozświetlaczy My Secret czy The Balm. Tłumaczę sobie, że może właśnie to jest domena marki, że rozświetlacze mają być subtelne i delikatne, ale osobiście wolę mocniejszy efekt. Tutaj blask jest, ale zdecydowanie bardziej stonowany. 

Na zdjęciu macie swatche tych rozświetlaczy. Najciemniejszy i najbardziej pomarańczowy to odcień Rose Gold, o którym pisałam kiedyś.



Moonstone - odcień jasnego, połyskującego złota

Opal - odcień neutralnego, białego złota z delikatnym różowym refleksem

C Pop - odcień złoty z różowo-brzoskwiniową nutą

Wydaje mi się, że osoby, które nigdy nie używały rozświetlaczy albo chcą uzyskać delikatny efekt na skórze, bo nie lubią się zbyt mocno błyszczeć, będą zadowolone z propozycji marki Becca. Sama używam aktualnie odcienia Moonstone na co dzień i jest całkiem okej, ale też nic mi nie urywa ;)

Moim zdaniem zdecydowanie mamy na rynku lepsze propozycje i rozświetlacze Becca są potężnie przereklamowane. Ogólnie markę lubię chociażby za bazy i rozświetlacze płynne, ale te prasowane nie są tym czego ja oczekuję od produktów tego typu. 


Błysk jest, ale bardzo słaby, nie jest to efekt "mokrej skóry". Oczywiście im dłużej pracujemy z rozświetlaczem na skórze tym on ładniej jakby rozkłada się na skórze, ale czy rozświetlacz za ponad 100 zł w pełnowymiarowej wersji nie powinien zachwycać już od pierwszego muśnięcia pędzlem? 

Tak więc moje zdanie dotyczące rozświetlaczy marki Becca jest takie pół na pół. Z jednej strony są bardzo ładne, subtelne i eleganckie. Z drugiej jednak mamy tutaj nieco drobinek i dość słaby błysk, który da się w miarę dopracować i dopieścić. Same zadecydujcie czy warto je kupić. Moje doświadczenie wskazuje jednak, że nawet w drogerii za 15 zł możecie kupić produkt lepszej jakości.

Dlaczego rozświetlacz Becca mnie rozczarował? | Becca Shimmering Skin Perfector Pressed Rose Gold

19:30

Dlaczego rozświetlacz Becca mnie rozczarował? | Becca Shimmering Skin Perfector Pressed Rose Gold

Jeszcze do niedawna żyłam w przeświadczeniu, że rozświetlacze marki Becca są kultowe i prędzej czy później muszę położyć na nich swoje łapki. Jednak z racji tego, że posiadam mnóstwo prasowanych rozświetlaczy nie za bardzo chciałam kupować pełnowymiarowy produkt, kusiła mnie natomiast opcja miniaturek. I tak latem zamówiłam pierwszy (i być może ostatni) rozświetlacz Becca w odcieniu Rose Gold. Specjalnie wybrałam ciemniejszą wersję, ponieważ szampańskich, jasnych rozświetlaczy mam naprawdę wiele, a tych ciemnych już niekoniecznie. Do opalonej skóry kolor jest naprawdę super!

Miniaturka rozświetlacza to koszt 65 zł, opakowanie jest identyczne jak tych w wersji standardowej - urocze, porządne z metalowym wieczkiem i lusterkiem w środku. 

I cała otoczka wokół produktu jest taka och i ach, opinie w sieci rewelacyjne, a mnie mimo wszystko ten rozświetlacz nie zachwycił. Mogę nawet powiedzieć, że po prostu mnie rozczarował.


W swojej blogowo-wizażowej karierze przeszłam przez naprawdę wiele rozświetlaczy i wiem czego oczekuję od tego typu produktów. Nie lubię takich, które są suche, mają drobinki i zostawiają na twarzy smugę koloru. Rozświetlacz ma przede wszystkim błyszczeć, ale to ma być efekt tafli, mokrej skóry bez żadnych tandetnych drobinek i brokatu. Ma dać się budować i trzymać się skóry. 

I pewnie jak możecie się domyślać Becca Rose Gold spełniła każdy z punktów "nie lubię". Naprawdę! Nie miałam gorszego rozświetlacza... 


Jest suchy, ale z powodzeniem wchodzi na pędzel. Co z tego gdy jednak  w starciu pędzel-kość policzkowa nic nie zostaje na skórze. Efekt jest żaden. 

Kiedy namachacie się już tak naprawdę porządnie pędzelkiem to na twarzy zostaje złoty brokat i ruuuda smuga.  

Może jestem jakaś dziwna albo wybredna, ale serio wydaje mi się, że rozświetlacz w tej cenie powinien rozłożyć mnie na łopatki, a ten nie robi mi nic. Najlepiej wygląda na powiece i to wklepany na nyxowy Glitter Primer.


Żeby dobrze Wam pokazać mierny efekt jaki daje Becca zestawiłam ją z rozświetlaczem Sensique. Becca to rudość z drobinkami, praktycznie wcale nie odbijająca światła. Sensique natomiast to czysta tafla, lustro niemal. I wiecie cenowo to różnica jest kolosalna. Becca za niecałe 3 gramy to 65 zł, a pełnowymiarowy Sensique o jakości wyrywającej z butów to lekko ponad dyszka.


Nie tak wyobrażałam sobie poznanie kultowych rozświetlaczy Becca ;) A może wybrałam złą opcję. Może trzeba było brać Opal albo Moonstone? Dajcie mi znać czy macie rozświetlacze tej marki. Ja nie wykluczam, że skuszę się jeszcze na jeden kolor żeby sprawdzić czy ta jakość to standard dla całej marki czy tylko mój nieszczęsny Rose Gold jest tak felerny.
Nowości makijażowe | Haul zakupowy: Kobo, Juvia's Place, Ofra, Becca, Sephora, Urban Decay,  My Secret, Bourjois

12:54

Nowości makijażowe | Haul zakupowy: Kobo, Juvia's Place, Ofra, Becca, Sephora, Urban Decay, My Secret, Bourjois


Cześć wszystkim ;)

Haulu zakupowego nie było na moim blogu wieeeeeeki! Naprawdę tak dawno pokazywałam swoje nowe łupy, że wstyd się przyznać, ale nie pamiętam kiedy to dokładnie było... Ostatnio jednak pojawiło się u mnie sporo nowości i postanowiłam zebrać je wszystkie razem i pokazać Wam co takiego fajnego udało mi się kupić lub dostać. 

Wszystkie kosmetyki, które dzisiaj Wam pokażę stoją przede mną w pudełku i w sumie nie wiem od czego mam zacząć. I chociaż to chyba rozświetlaczy mam najwięcej to może na początek paleta cieni, która była na mojej liście życzeń od dłuższego czasu. Mam tutaj na myśli oczywiście Juvia's Place The Magic. OMG! Na żywo jest jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach w internecie! Jest duża, ma solidne kartonowe opakowanie i skrywa w sobie 16 zabójczych kolorów, które nawet w momencie pisania tego wpisu powodują u mnie istną burzę pomysłów na makijaże z jej użyciem. Bardzo się cieszę, że w końcu ją mam! Na pewno zrobię o niej osobny wpis, aby dokładnie Wam ją pokazać. Jest boska!


Kolejnym produktem jest sypki (no dziwne) puder marki Coty AIRSPUN. Tutaj muszę przyznać, że mam go od około miesiąca i namiętnie go używam. Ja mam wersję Translucent Extra Coverage. Kupiłam ten puder z czystej ciekawości po przeczytaniu kilku pozytywnych recenzji Amerykanek. Uwielbiam go! Stosunek jego ceny do jakości jest fantastyczny, bo za opakowanie 65 gramów płacimy około 60 złotych. Nie chcę pisać o nim więcej, ponieważ szykuję dla Was oddzielny post z jego recenzją i wtedy też pokażę jego moc w trakcie aplikacji. Na razie po prostu musicie wiedzieć, że jest to świetny puder ;) :)

Kolejną nowością u mnie jest podkład Bourjois Healthy Mix o numerze 50 Rose Ivory, który obecnie jest dla mnie zdecydowanie za jasny, ale na pewno będę go testować kiedy moja opalenizna zaniknie. Blade osoby jednak niech wiedzą, że jest to naprawdę ładny jasny odcień i na pewno nie jest to podkład różowy. Nazwa jest w tym przypadku mylna, bo to naprawdę śliczny żółciutki kolorek.

W moje ręce dostał się również rozświetlacz marki Ofra w odcieniu Blissful. Postawiłam na jego miniwersję, bo w końcu rozświetlacz to produkt wydajny, a ja i tak mam ich naprawdę sporo. Ten rozświetlacz jest piękny i faktycznie daje intensywną taflę na skórze. Czuję się zmotywowana, aby kupić również inne odcienie właśnie w wersji mini.


Jak już mowa o rozświetlaczach to pokażę Wam jeszcze dwie czekoladki Makeup Revolution. Skusiłam się na wersję Peach & Glow oraz nową Rose Gold Glow. Obie są przepiękne, a w tej nowej Rose Gold oba rozświetlacze skradły moje serce. Także jeśli się zastanawiałyście nad jej zakupem to naprawdę polecam ;) W wersji brzoskwiniowej jest rozświetlający róż i rozświetlacz złożony z trzech różnych odcieni.


Dalej mam kilka produktów z drogerii Natura. Kupiłam ponownie mgiełkę Instant Matt marki Essence, ponieważ skończyłam pierwsze opakowanie tego produktu i dobrze mi się go używało. Mała buteleczka o pojemności 50 ml to super rozwiązanie na wyjazdy i ogólnie do torebki.


Z nowości mam też My Secret Fixer Liquid, czyli drogeryjny odpowiednik Duraline z Inglota. Jak na razie użyłam go zaledwie kilka razy i nie widzę specjalnie różnicy między tymi dwoma produktami. 

Do koszyka wpadły również produkty z nowej szafy Kobo, która zawitała w końcu do mojej osiedlowej Natury. Kupiłam trzy szminki w klasycznej formie. Wybrałam bardzo bezpieczne odcienie, których tak naprawdę brakuje mi w mojej kolekcji. Pomadki mają przepiękne magnetyczne opakowania i występują w dwóch wykończeniach: matowym i błyszcząco-kremowym. W moje łapki wpadły numer 506, 601 i 605. Ostatnio katuję na co dzień tą ostatnią ;) I wzięłam też pierwszy pigment z tej nowej kolekcji. Mówię "pierwszy", bo na jednym na pewno się nie skończy! Kolor, który mam to 605 Red & Gold i, o mamo, jaki on jest piękny! No po prostu robi cały makijaż!


Ostatni przystanek w tym haulu to Sephora. Korzystając z 20% rabatu zamówiłam sobie kilka rzeczy, które również były na mojej liście życzeń. Po pierwsze zachciało mi się przetestować pomadki Cream Lip Stain i wybrałam dwa naprawdę letnie kolory: 04 Coral Crush i 08 Whipped Blush. W konsystencji przypominają mi Soft Matte Lip Cream z Nyxa.

Kupiłam również miniaturkę rozświetlacza Becca w odcieniu Rose Gold, ponieważ jestem dość opalona i brakowało mi w kolekcji jakiegoś ciemniejszego rozświetlacza, który nadawałby się właśnie na tą letnią porę. Wygląda uroczo, jednak nie powalił mnie jakością. Testuję go teraz naprawdę solidnie i z pewnością w lipcu pojawi się jego recenzja.


I ostatni produkt to kolejny brokatowy liner Heavy Metal marki Urban Decay. Tym razem wybrałam kolor Catcall, czyli różowy z drobinkami srebrnymi i różowymi właśnie. Jest piękny! Dla mnie takie brokatowe eyelinery to świetny pomysł na dopełnienie makijażu. Wyglądają na oczach cudownie!

I to już chyba wszystko co chciałam Wam dzisiaj pokazać. Mam tylko nadzieję, że o niczym nie zapomniałam ;) Napiszcie mi co nowego Wy sobie ostatnio kupiłyście lub na co polujecie w najbliższym czasie. Czy macie swoje listy życzeń gdzie wpisujecie produkty, które chciałybyście kupić? Bardzo mnie to ciekawi ;)
Moje ulubione kremowe produkty rozświetlające | Becca, Essence, Inglot, Lirene, Pierre Rene, Wibo

10:23

Moje ulubione kremowe produkty rozświetlające | Becca, Essence, Inglot, Lirene, Pierre Rene, Wibo

Dałyście się już ponieść największemu trendowi tego lata? Wszechobecny glow opanował kosmetyczny rynek i pojawia się coraz więcej produktów rozświetlających. Mam masę rozświetlaczy w swoim zbiorze i większość z nich ma formę prasowaną, ale są też te mokre - kremowe i płynne. I to właśnie o nich będzie dzisiejszy post.

Takich produktów możemy używać zarówno na twarz jak i na ciało aby je pięknie rozświetlić. Jeżeli chcecie poznać produkty, które są moimi ulubieńcami w tej kategorii to zachęcam do zapoznania się z tym wpisem.


BECCA SHIMMERING SKIN PERFECTOR MOONSTONE
Ten produkt jest moim must have w kufrze. Świetnie sprawdza mi się w makijażach ślubnych, ale też wieczorowych. To rozświetlacz, który daje efekt mokrej skóry. Jest bardzo subtelny, ale widoczny i cudownie komponuje się z wszelkimi typami urody. Można go również mieszać z podkładami, aby uzyskać bardziej świetliste wykończenie. W tym rozświetlaczu nie ma nawet minimalnej drobinki - to czysta tafla! Polecam go nakładać również na dekolt ;)

ESSENCE ILLUMINATING FACE CREAM GEL 01 DON'T CARE CAUSE I'M FLAWLESS
Wiem, że to edycja limitowana, ale tego typu produkty dość często pojawiają się w ofercie marki przy okazji różnych nowych kolekcji. To jest kremowy rozświetlacz o bardzo w moim odczuciu neutralnym tonie, który pasuje wielu osobom. Fakt jest jasny, ale po aplikacji na skórę zostawia piękną taflę, która w żaden sposób nie bieli skóry. To jeden z moich ulubieńców i używam go bardzo oszczędnie, aby nie skończył się za szybko.

INGLOT AMC FACE AND BODY ILLUMINATOR NUMER 62
Ten rozświetlacz ma jasnozłoty kolor i jest bardzo intensywny. Po roztarciu go na skórze zostawia widocznie złoty blask i nawet troszkę koloru. Przy mieszaniu z podkładem dodaje mu blasku, ale też wpływa minimalnie na jego odcień. To propozycja dla osób z typowo ciepłą lub oliwkową karnacją. Na zbyt chłodnej, różowej skórze może wyglądać zbyt nienaturalnie.


PIERRE RENE LIQUID SHIMMER WERSJA RÓŻOWA
Moim zdaniem to bardzo bezpieczna wersja rozświetlacza kremowego. Daje piękną, subtelną taflę na skórze i tak naprawdę jego kolor nie jest widoczny na skórze, więc jest to produkt dla każdego. Podoba mi się również opakowanie z pipetką, ponieważ pozwala to na swobodne stosowanie tego produktu. Plus za bardzo ładny, delikatny zapach ;)

LIRENE BAZA ROZŚWIETLAJĄCA BE GLAM
To mój stały bywalec w szufladzie i produkt do którego wracam zawsze. Baza i rozświetlenie w jednym produkcie. Bardzo dobra rzecz! Postać delikatnego kremu, która po roztarciu wygładza delikatnie skórę i dodaje jej blasku, który widać po aplikacji lżejszego podkładu. Można ją też mieszać z ulubionym podkładem i w takiej postaci nakładać na skórę. Polecam bardzo, ponieważ jest to produkt wydajny i świetnie działa.

WIBO CHROME DROPS NR 1
Na koniec zostawiłam najmocniejszą propozycję. Jest to jedna z nowych propozycji w szafach Wibo i tym samym najmocniejszy płynny rozświetlacz jaki mam. Nie spodziewałam się, że ta maleńka buteleczka będzie w sobie skrywała taką moc! To istny metal na skórze. To się tak błyszczy, że nie mam słów. Daje prze-prze-przepiękną taflę i dodatkowo zastyga na skórze. Kocham jak ten produkt wygląda na twarzy i na ciele.  Obojczyki podkreśla tak, że widać je z kilometra ;) No naprawdę jeżeli szukacie prawdziwej rozświetlaczowej petardy i to w dodatku w niskiej cenie to będzie to najlepszy wybór!


Czy któryś z produktów wpadł Wam w oko szczególnie? A może macie swoje inne ulubione produkty tego typu? Podzielcie się swoimi hitami - chętnie coś podpatrzę ;)
Rozświetlacz Becca Shimmering Skin Perfector w odcieniu Moonstone | Wersja kremowa + udział w Meet Beauty

17:00

Rozświetlacz Becca Shimmering Skin Perfector w odcieniu Moonstone | Wersja kremowa + udział w Meet Beauty

Zanim przejdę do dzisiejszego posta  to muszę się pochwalić, że jadę na IV konferencję Meet Beauty!!!!! Udało mi się dostać z listy rezerwowej!!! Cudowny piątek trzynastego :)))

Czy wiecie, że jednym z obecnych trendów jest świetlista i promienna skóra? Podkłady mocno kryjące powinny poczekać na jesień, a teraz cieszmy się lekkimi produktami. W uzyskaniu  efektu glow na skórze pomogą rozświetlacze, ale nie tylko te prasowane. Dzisiaj przedstawię Wam kremowy rozświetlacz tak popularnej w tej kategorii marki Becca.

Dokładnie będę mówiła o Becca Shimmering Skin Perfector w odcieniu Moonstone. Swoje opakowanie kupiłam jakoś pod koniec zeszłego roku za niecałe 70 zł w Sephorze. Wiedziałam, że ten produkt może okazać się świetnym gadżetem na cieplejszą porę roku. Tubka jest mała, bo mieści jedynie 20 gramów rozświetlacza, ale przecież takiego produktu z założenia nie stosuję się za dużo.


Testuję go już naprawdę długo i mogę się wypowiedzieć na temat jego właściwości. 

Zadziwia mnie fakt, że akurat ten odcień jest tak uniwersalny. Ma beżowo-złocisty odcień, który po roztarciu pięknie scala się ze skórą pozostawiając taflę. To wykończenie jest piękne, absolutnie przepiękne! I co trzeba zaznaczyć: oprócz nakładania na skórę samodzielnie można go też mieszać z podkładem lub aplikować na nałożony już podkład. Nie zauważyłam aby ten rozświetlacz wpływał negatywnie na inne produkty.


Często stosuję go również na dekolt i ramiona u siebie bądź u klientek, które mają wycięte sukienki właśnie w tych miejscach. W świetle słonecznym pięknie je odbija, a w sztucznym to już wygląda się jak gwiazda. W przypadku tego produktu nie ma mowy o oksydacji. On jasny jest i jasny pozostaje. 

Jego konsystencja jest kremowa i gładka. Widać, że coś w nim błyszczy, ale totalnie nie czuć tego pod palcami.


Naprawdę polecam się w niego zaopatrzyć, ponieważ będzie on Waszym najlepszym przyjacielem na wiosnę i lato. Skóra nim muśnięta wygląda nieziemsko.



Ulubieńcy stycznia | Becca, Lirene, Catrice, Wet'n'Wild, Rimmel, Urban Decay, KAT VON D

11:44

Ulubieńcy stycznia | Becca, Lirene, Catrice, Wet'n'Wild, Rimmel, Urban Decay, KAT VON D

Jak to możliwe, że styczeń uciekł w tak zastraszającym tempie? Nie mam pojęcia jak to się dzieje, ale końcówka miesiąca może na blogu oznaczać tylko jedno - pora podsumować go kosmetycznie. W tym miesiącu pokażę Wam kilka nowych perełeczek z mojej kolekcji, które zawładnęły moim sercem i  wpisały się na stałe w mój codzienny makijaż. 

Zacznę dość standardowo od bazy pod makijaż. W styczniu używałam tylko i wyłącznie tej z marki Lirene o nazwie No Pores. Lubię ją, ponieważ jest leciutka i kremowa, wygładza drobne pory i przedłuża trwałość całego makijażu. U mnie sprawia, że buzia w ciągu dnia się nie wyświeca i ładnie utrzymuje mat. W mojej tubce nie zostało już za wiele produktu, ale kiedy wykończę to opakowanie to z pewnością skuszę się na kolejne ;)

Podkład, który w styczniu towarzyszył mi najczęściej to Catrice HD Liquid Coverage. Odcień, którego używam aktualnie to  010, ale i tak rozjaśniam go delikatnie mixerem z Kobo. Miałam od tego podkładu dłuższą przerwę, ale z nowym rokiem do niego wróciłam i znowu pokochałam ;) Jest niezwykle trwały, idealnie wyrównuje kolor skóry i stapia się z nią. Ogólnie zimą lubię podkłady mocno kryjące i ten właśnie daje mi takie krycie, ale przy tym jest stosunkowo lekki.

Muszę wspomnieć też o rozświetlaczu w kremie marki Becca w odcieniu Moonstone, który jest świetny! Nakładam go w miejscach gdzie oczekuję pięknego blasku i ten rozświetlacz robi robotę. Ma piękny szampański odcień, nie potrzeba go za wiele aby uzyskać efekt wow. Dodatkowo pięknie łączy się z podkładami, więc można go z nim mieszać. Ja jednak używam tego produktu solo.


Jeśli chodzi o puder utrwalający to styczeń minął pod znakiem pudru Wet'n'Wild Photofocus. Osobiście to nie jestem fanką pudrów prasowanych, ale ten mi się spodobał. Nakłada się na buzię cieniutką warstewką, ale możemy nim też dobudować krycie w miejscach, które tego potrzebują. Skóra po jego aplikacji nie wygląda jak wiór i czuje się komfortowo.

Brązer, który odkryłam na nowo i w styczniu nadużywałam to Stila w odcieniu 02. Kupiłam go jakiś czas temu, ale nie sięgałam po niego zbyt często, a w styczniu podbił moje serce! Nie ukrywam, że jest to dość ciepły odcień i z jego aplikacją trzeba być ostrożnym, ale na skórze wygląda pięknie! Naprawdę, dodaje jej życia i świeżości i wydaje mi się, że ostatnio tego potrzebuję (ta pogoda mnie powoli dobija). Ma dobrą pigmentację, ale rozciera się rewelacyjnie i nie tworzy plam.

W styczniu każdego dnia kiedy robiłam makijaż nakładałam na policzki róż. Tak, róż! A ja zbyt mocno "różowa" nie jestem ;) Był to konkretnie róż marki Catrice, którego niestety już nie kupicie, bo ta seria została wycofana. Chociaż być może uda się znaleźć podobny odcień, bo róże marki Catrice są naprawdę dobrej jakości.



W makijażu oka królowały dwa produkty. Po pierwsze paletka cieni Nabla Dreamy i cień Illusion. Moje cieniowanie było banalnie proste, nie potrzebowałam niczego więcej. Zależało mi jedynie na delikatnym wymodelowaniu oka.


Drugi produkt jest moim hitem i chodzi mi o eyeliner marki Urban Decay Heavy Metal w odcieniu Midnight Cowboy. To jest tak wyjątkowy i unikatowy produkt, że po prostu wymiękam. Brokat w najczystszej postaci zatopiony z bezbarwnej bazie, który lądował na moich oczach bardzo często. Jako kreska, w kącikach, wzdłuż linii dolnych rzęs, wklepany na środku powieki. Sposobów na jego użycie jest cała masa, a efekt za każdym razem zachwyca!


Udało mi się znaleźć bardzo dobry żel do brwi i jest to żel marki Rimmel Brow This Way, który mam w odcieniu 02 Medium Brown. To naprawdę dobrze utrwalający żel o przyjemnym odcieniu. Na duży plus zasługuje też maleńka, stożkowa szczoteczka, która jest bardzo precyzyjna.


Ostatnie dwa produkty to zestaw do ust czyli pomadka i konturówka. Takie idealne duo tworzy pomadka KAT VON D w odcieniu Lovecraft z konturówką Golden Rose o numerze 511. Te dwa produkty w styczniu były przeze mnie używane najczęściej. Pasują do siebie bardzo dobrze i razem tworzą na ustach niezwykle trwały makijaż.


I to wszyscy ulubieńcy z tego miesiąca. Dajcie znać czy pierwszy miesiąc nowego roku przyniósł ze sobą jakieś ciekawe kosmetyczne odkrycia ;) Czekam na Wasze rekomendacje!

Zapraszam Was też na mój Instagram - tam dzieje się naprawdę dużo ;) 
Copyright © majmejkap , Blogger