Napiszę dzisiaj o tym, czego większość z Was pewnie nie wie, a co jest nieodłączną częścią mnie ;) Otóż moje drogie jestem ogromną fanką piercingu, uwielbiam piercing i naprawdę wiele typów przekłuć mi się podoba. Sama mam jedynie kolczyki w uszach, ale poza nimi podoba mi się jeszcze przekłucie nosa typu nostril, czyli w płatku. W tym bardzo obszernym wpisie chcę pokazać Wam jakie kolczyki mam, dodatkowo podzielę się swoimi kompozycjami kolczyków i inspiracjami z których sama korzystałam.
Na blogu poza tym wpisem są jeszcze dwa dotyczące tematyki piercingu:
Standardowe kolczyki w płatkach (lobe) zrobiłam w wieku 8 lat u kosmetyczki (o zgrozo!), oczywiście pistoletem - pamiętajcie żeby nie przekłuwać się pistoletem, a jedynie igłą u profesjonalnego piercera. W sieci znajdziecie wiele filmików i animacji porównujących przekłuwanie pistoletem vs. przekłuwanie igłą. W skrócie - kolczyk znajdujący się w pistolecie rozrywa wszystkie tkanki po drodze, igła natomiast przekłuwa dane miejsce w płynny, gładki sposób. Ja pistoletem miałam robioną jeszcze drugie przekłucie w płatku prawego ucha kilka lat później (second lobe, upper lobe). W tamtym okresie świadomość na temat narzędzi, których używa się do przekłuwania była naprawdę niska i raczej nie przypominam sobie żeby istniała inna opcja przebicia uszu.
I tak naprawdę z tymi trzema kolczykami chodziłam do kwietnia 2019 roku, kiedy to po raz pierwszy wybrałam się do piercera. Zrobiłam wtedy helix w prawym uchu i kolejne przekłucie w płatku (third lobe, upper lobe) Swoją drogą z całego serca polecam Lidkę ze studia Midian u nas w Lublinie - super profesjonalna kobitka, rozmawia się z nią jak z dobrą koleżanką, stres zminimalizowany do minimum. Lidka oczywiście zapewnia opiekę przez cały okres gojenia, ale także później - możecie zgłosić się do niej z paprającym się piercingiem na konsultację lub na wymianę kolczyka. Kiedy macie zaplanowany tomograf lub rezonans magnetyczny to Lidka wymieni Wam tytanowy kolczyk na kolczyk z bioplastu, który jest bezpiecznym rozwiązaniem przy tego typu badaniach.
Pod koniec 2019 roku nabrałam ochoty na nowe kolczyki: tragus i daith. Miał być jeszcze forward helix, ale z nim narazie się wstrzymałam. Takim sposobem w styczniu prawe ucho ozdobił tragus, a lewe daith i drugi kolczyk w płatku, bo stwierdziłam, że to ucho jest jeszcze dość puste.
Chciałabym też trochę opowiedzieć na temat samego gojenia i bólu podczas przekłuwania. Muszę jednak zaznaczyć, że w kwestii bólu nie będę zbyt obiektywna, ponieważ po pierwsze mam dość wysoki próg bólu, a po drugie wykonując kilka przekłuć na raz każde kolejne boli bardziej. Zaczyna się od tego bolesnego najmocniej i potem przechodzi się do tych bolących mniej, ale dla przykładu płatek przekłuwany w trzeciej kolejności bolał mnie tak samo jak daith ;) Także z tym naprawdę jest różnie.
LOBE, UPPER LOBE - czyli ogólnie kolczyki w płatkach. Mam porównanie do pistoletu i igły, więc śmiało stwierdzam, że ból jest mniejszy robiąc kolczyk igłą, a poza tym nie ma tego okropnego huku, który wydaje pistolet przy strzale kolczykiem. Nie pamiętam ile goiły mi się kolczyki robione pistoletem, ale te robione przez Lidkę goją się jakieś 6 tygodni (ten robiony pod koniec stycznia ma dopiero dwa i pół tygodnia) - bez żadnych problemów po drodze. Aktualnie mam 3 kolczyki w lewym płatku i pięć w prawym - cztery są w jednej linii, a piąty jest zrobiony obok dwóch pierwszych dziurek i tworzy z nimi trójkącik. W skali 1-10 ból przy robieniu kolczyków oceniam na 2/10.
HELIX - kolczyk w chrząstce w górnej części ucha. Mój goił się bardzo długo, bo około 6-7 miesięcy. Samo przekłuwanie dość bolesne, ale zdecydowanie do przeżycia - nic nadzwyczajnego. Trzeba liczyć się z tym, że można ten kolczyk zaczepiać włosami i należy na to uważać. W lewym uchu robiłam dwa helixy podczas jednej wizyty i tutaj ból był zdecydowanie większy, szczególnie bolało przekłucie tego drugiego, bo ucho było już mocno tkliwe - te dwa helixy wygoiły się bardzo sprawnie - około 4-5 miesięcy i nie było żadnych przebojów po drodze :) Po czasie w tym samym uchu zdecydowałam się jeszcze zrobić tzw. MEDIUM HELIX, czyli kolczyk w chrząstce po środku ucha - ten też bolał dość mocno. Wygoił się sprawnie i bez żadnych problemów. Ból: 3-6/10.
TRAGUS - kolejne przekłucie w chrząstce, robi się go w tej wystającej od twarzy części ucha. Nie powiem Wam jeszcze ile czasu trwa gojenie, bo mój jest dość świeży, ale podejrzewam, że znowu około pół roku. Przekłucie boli bardziej niż helix, ale nieznacznie. Miejsce przekłucia jest dość ciężko dostępne jeśli chodzi o czyszczenie i pielęgnację, ale można się tego nauczyć albo poprosić kogoś o pomoc. Ból: 4/10.
DAITH - czyli mój wymarzony kolczyk w miejscu gdzie chrząstka się zawija w centralnej części ucha. Co ciekawe nie u każdego można taki kolczyk wykonać, ponieważ trzeba mieć do niego odpowiednią budowę ucha. Mam w nim założoną podkówkę, jego pielęgnacja jest mega prosta i mimo, że nie widzę w lustrze miejsca przekłucia to nie mam problemu żeby je umyć. Przekłucie bolało tak naprawdę porządnie! Proces gojenia był naprawdę długi i żmudny - goił się grubo ponad rok, miałam z nim naprawdę duży problem, bo pojawiły się wokół pęcherzyki wypełnione limfą, musiałam robić okłady. Miałam nawet chwilę zawahania czy może go nie wyjąć, koniec końców wygoił się i jest on jednym z moich najulubieńszych kolczyków. Kolczyk wypadł mi w sierpniu 2022 i przez moje gapiostwo dziurka zarosła. Zdecydowałam się na ponowne przekłucie w grudniu. Aktualnie mamy marzec 2023 i w zeszłym tygodniu ponownie odkręciła mi się kuleczka i kolczyk wypadł... Przez to, że Lidka była poza miastem nie miałam możliwości umówienia się na konsultacje i próbę włożenia kolczyka. Narazie dałam sobie z nim spokój - być może po prostu nie jest mi pisany... Ból: 7/10.
FLAT - to jest mój najświeższy kolczyk. Jest on wykonywany w górnej części ucha, mniej więcej po środku, na tej płaskiej chrząstce, ucho jest przebijane na całej swojej grubości. Robiłam go pod koniec marca 2022 r. i wciąż się goi. Ucho cały czas mnie boli i muszę uważać ze spankiem żeby nie skrzywić kanału przekłucia, natomiast mimo tego, że dbam o ten piercing to widzę, że przy kolczyku pojawiła się mała gulka. Już wjechały okłady z sody oczyszczonej i mam nadzieję, że dość szybko ta zmiana zejdzie. Samo przekłuwanie było bolesne i to tak naprawdę poważnie. Oczywiście jak zawsze to jest ból krótkotrwały, ale naprawdę zdziwiłam się, że bolało aż tak ;) U mnie w tym momencie każde kolejne wybrane miejsce boli mnie mocniej niż kiedyś - nie ukrywam, ale no ja już nie mam takich przyjemnych do przekłuwania miejsc na uszach. Kolczyk bardzo ładnie się wygoił, cały proces trwał jakieś 6-7 miesięcy. Ból: 8/10
ROOK - nabytek w prawym uchu, zrobiony razem z kolejnym przekłuciem daitha. Oficjalnie najbardziej bolesne przekłucie ucha jakie do tej pory miałam. Wszystko przez naprawdę grubą chrząstkę w tym miejscu. Cały proces przekłuwania trwał dłuższą chwilę i składał się z dwóch etapów - przynajmniej dla mnie było to tak odczuwalne. Wbicie igły do pierwszego oporu, a potem maxymalny nacisk igłą żeby przebić ucho na wylot. Bolało, naprawdę bardzo bolało. Po założeniu kolczyka powiedziałam do Lidki, że czuję się tak jakby uderzyła mnie z całej siły w ucho - z tym, że użyłam bardziej dosadnego czasownika ;)) Jestem na etapie gojenia, początkowo ucho było okrutnie tkliwe, miałam problem żeby w ogóle je dotknąć, nawet czyszczenie sprawiało duży ból. Teraz po trzech miesiącach od zabiegu nadal delikatnie pobolewa przy dotyku, wciąż nie śpię na prawym boku, aby nie drażnić i nie uciskać tego ucha. Ból 9/10
FORWARD HELIX - mój najświeższy kolczyk robiony wiosną 2024. Samo przekłucie poszło naprawdę gładko i sprawnie. Chrząstka w tej części ucha jest raczej cienka, ból porównywalny do zwykłego helixa. W planie jest jeszcze co najmniej jeden taki kolczyk, a najlepiej dwa żeby już definitywnie zakończyć kompozycję prawego ucha. W chwili obecnej mam w nim 9 kolczyków i dwie nausznice ;) Bardzo satysfakcjonuje mnie ten stan rzeczy :D
Na chwilę planuję kolejne podejście do daitha, bo bardzo podoba mi się ten kolczyk i jeszcze raz się na niego skuszę. Jeśli chodzi o conch, który kiedyś planowałam - tutaj sprawę załatwiają nausznice, których praktycznie w ogóle nie ściągam. Poniżej macie zdjęcia moich kolczyków, które dodawałam na Instagramie - polecam mnie tam obserwować - w profilu jest osobna relacja dotycząca piercingu :)
Zostawiam Was jeszcze z kilkoma inspiracjami na piercing uszu, którymi sama się posiłkowałam decydując się na własne przekłucia. Wszystkie zdjęcia pochodzą z Pinteresta, czyli największą internetową kopalnią inspiracji.
Jestem ogromnie ciekawa jakie jest Wasze zdanie na temat piercingu i czy macie jakieś kolczyki poza tymi standardowymi w uszach, oczywiście ;) Jeśli macie do mnie jeszcze jakieś pytania dotyczące poszczególnych przekłuć, coś czego nie poruszyłam w tym poście, to proszę zadawajcie je w komentarzach - na pewno na nie odpowiem :)