Jak zwykle tą porą chcę Was zaprosić na kosmetyczne podsumowanie miesiąca. Październik minął, więc pora podzielić się na blogu swoimi hitami. Tym razem mam też kilka produktów do pielęgnacji , lakier do paznokci i jeden ulubiony zapach. Oprócz tego standardowo kolorówka. Jeśli jesteście ciekawi moich październikowych perełek to zapraszam na dalszą część tego wpisu.
Zacznę od pielęgnacji i w tej kategorii odkryłam ciekawy, mocno nawilżający krem do twarzy Dermedic HYDRAIN3 Hialuro. Stosuję go codziennie wieczorem. Ma bogatą konsystencję, ładnie pachnie i rzeczywiście dobrze nawilża i odżywia skórę.
Kolejnym ogromnym ulubieńcem jest maseczka Avon Turkish Hammam Experience. Stosuję ją dwa razy w tygodniu. Jest to maseczka na bazie glinki, trochę ciężko się zmywa, ale efekt po jest tego warty :) Skóra jest czysta, gładziutka w dotyku i świeża. Produkt jest wydajny, bo nie trzeba jej jakoś specjalnie dużo nakładać.
Ulubieńcem pielęgnacyjnym jest również mgiełka do włosów Estell z serii Twist Otium, która odżywia moje włosy i pozwala im się naturalnie kręcić. Poza tym pięknie pachnie i używając jej czuję się jak podczas wizyty u fryzjera. Jeżeli macie kręcone, puszące się włosy to ta mgiełka pomoże je Wam okiełznać ;)
Teraz jeszcze szybciutko wspomnę o lakierze do paznokci, który w październiku u mnie królował. Był to lakier hybrydowy Semilac Plum (015). Jest to rzeczywiście przepiękny śliwkowy odcień. Niezwykle głęboki i trochę mroczny. Według mnie idealnie wpisuje się w jesienne klimaty i to właśnie on był na moich paznokciach w mijającym miesiącu. Ostatnio zamówiłam sobie nowe kolory lakierów, więc pewnie niedługo je Wam na blogu pokażę ;)
W październiku najczęściej stosowałam podkład Bourjois 123 Perfect. Jest to jeden z moich ulubionych podkładów i bardzo się cieszę, że do niego powróciłam. Podkład ma dobre krycie, wygląda idealnie na skórze i moim zdaniem świetnie nadaje się na co dzień.
Totalnym ulubieńcem okazał się również sypki puder ryżowy Ecocera. Szukałam czegoś co będzie dobrze trzymało mat i naprawdę się nie zawiodłam. Puder jest naprawdę rewelacyjny. Co prawda może trochę bielić, ale matowi skórę na wiele, wiele godzin, więc spełnia swoją funkcję świetnie. Ma ładne porządne opakowanie z sitkiem przez co aplikacja pudru jest bardzo łatwa.
W makijażu oka prym wiódł cień Inglot What a Spice o numerze 300. Jest to głęboki, matowy rudy kolor, który niesamowicie wybija kolor mojej tęczówki (oczy mam zielone). Genialnie się go nakłada i rozciera, ma bardzo mocny pigment i nie osypuje się podczas aplikacji. Aby makijaż oka dopełnić sięgałam po złotą folię Makeup Revolution i czarny żelowy eyeliner Maybelline.
Na usta najczęściej nakładałam pomadkę Bourjois Rouge Edition Velvet o numerze 14. Bardzo kojarzy mi się z jesienią. Ma piękny soczysty odcień, jest trwała i nie wysusza mi ust. W tym poście napisałam Wam o niej więcej (klik!)
Moim ulubionym październikowym zapachem jest flakonik Little Red Dress od Avon. Przyznam szczerze, że kocham drogie perfumy, ale i w tych katalogowych mam swoje ulubione pozycje.
Ten zapach jest pełen elegancji, ma ciekawą orientalną kompozycję. Kremowy, zmysłowy i tajemniczy. Ja wyczuwam tu nuty owocowe, trochę róży i konwalii. Dużą przyjemność sprawia mi otulanie się nim codziennie rano.
I tak myślę, że to już byłoby na tyle w tym miesiącu. Koniecznie dajcie znać czy miałyście okazję korzystać z produktów, które dzisiaj pokazałam. Napiszcie mi też o swoich typach na październik ;)
Kolejnym ogromnym ulubieńcem jest maseczka Avon Turkish Hammam Experience. Stosuję ją dwa razy w tygodniu. Jest to maseczka na bazie glinki, trochę ciężko się zmywa, ale efekt po jest tego warty :) Skóra jest czysta, gładziutka w dotyku i świeża. Produkt jest wydajny, bo nie trzeba jej jakoś specjalnie dużo nakładać.
Ulubieńcem pielęgnacyjnym jest również mgiełka do włosów Estell z serii Twist Otium, która odżywia moje włosy i pozwala im się naturalnie kręcić. Poza tym pięknie pachnie i używając jej czuję się jak podczas wizyty u fryzjera. Jeżeli macie kręcone, puszące się włosy to ta mgiełka pomoże je Wam okiełznać ;)
Teraz jeszcze szybciutko wspomnę o lakierze do paznokci, który w październiku u mnie królował. Był to lakier hybrydowy Semilac Plum (015). Jest to rzeczywiście przepiękny śliwkowy odcień. Niezwykle głęboki i trochę mroczny. Według mnie idealnie wpisuje się w jesienne klimaty i to właśnie on był na moich paznokciach w mijającym miesiącu. Ostatnio zamówiłam sobie nowe kolory lakierów, więc pewnie niedługo je Wam na blogu pokażę ;)
W październiku najczęściej stosowałam podkład Bourjois 123 Perfect. Jest to jeden z moich ulubionych podkładów i bardzo się cieszę, że do niego powróciłam. Podkład ma dobre krycie, wygląda idealnie na skórze i moim zdaniem świetnie nadaje się na co dzień.
Totalnym ulubieńcem okazał się również sypki puder ryżowy Ecocera. Szukałam czegoś co będzie dobrze trzymało mat i naprawdę się nie zawiodłam. Puder jest naprawdę rewelacyjny. Co prawda może trochę bielić, ale matowi skórę na wiele, wiele godzin, więc spełnia swoją funkcję świetnie. Ma ładne porządne opakowanie z sitkiem przez co aplikacja pudru jest bardzo łatwa.
W makijażu oka prym wiódł cień Inglot What a Spice o numerze 300. Jest to głęboki, matowy rudy kolor, który niesamowicie wybija kolor mojej tęczówki (oczy mam zielone). Genialnie się go nakłada i rozciera, ma bardzo mocny pigment i nie osypuje się podczas aplikacji. Aby makijaż oka dopełnić sięgałam po złotą folię Makeup Revolution i czarny żelowy eyeliner Maybelline.
Na usta najczęściej nakładałam pomadkę Bourjois Rouge Edition Velvet o numerze 14. Bardzo kojarzy mi się z jesienią. Ma piękny soczysty odcień, jest trwała i nie wysusza mi ust. W tym poście napisałam Wam o niej więcej (klik!)
Moim ulubionym październikowym zapachem jest flakonik Little Red Dress od Avon. Przyznam szczerze, że kocham drogie perfumy, ale i w tych katalogowych mam swoje ulubione pozycje.
Ten zapach jest pełen elegancji, ma ciekawą orientalną kompozycję. Kremowy, zmysłowy i tajemniczy. Ja wyczuwam tu nuty owocowe, trochę róży i konwalii. Dużą przyjemność sprawia mi otulanie się nim codziennie rano.
I tak myślę, że to już byłoby na tyle w tym miesiącu. Koniecznie dajcie znać czy miałyście okazję korzystać z produktów, które dzisiaj pokazałam. Napiszcie mi też o swoich typach na październik ;)
Ta folia z MR jest genialna:D Ja w tym miesiącu nie miałam okazji testować nowych produktów. Staram się zużyć moje zapasy, a jest ich bardzo dużo:D Mam nadzieję, że do końca roku uda mi się trochę zdenkować kolorówki :D
OdpowiedzUsuńJa wychodzę z założenia, że kosmetyków się używa, a nie zużywa ;) W każdym razie życzę Ci powodzenia :))
Usuńpodkład bourjois jest fajny:)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jest bardzo przyjemny ;)
UsuńZnam krem Dermedic i z tego co pamiętam nieźle się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńU mnie słoiczek właśnie się skończył i już otworzyłam kolejne opakowanie. Pasuje mi ;)
UsuńLakier Semilac Plum jest świetny, uwielbiam go ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie jesienny hit. Teraz zamówiłam jeszcze m. in. Burgund Wine i wydaje mi się, że on też będzie idealny na jesień :)
UsuńMoi ulubieńcy października to meteoryty z Guerlain ( drogie, ale cudne!) oraz pyłek Holo Dust z Em Nail ( jesienny manicure wcale nie musi być nudny!). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie meteoryty nie kuszą,ale dużo dobrego o nich słyszałam, no i to piekne opakowanie ;) pyłek zobaczę, bo ostatnio lubię kombinować z paznokciami ;)) dzięki za swoje typy :D
Usuńteż poluję na tego semilaczka, chyba skuszę się na ten podkład :)
OdpowiedzUsuńLakier polecam szczególnie na jesień i zimę ;) co do podkładu to mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńTeż jestem fanką Bourjois'a- ich podkłady są bardzo lekkie i dobroczynnie wpływają na moją kapryśną cerę. A lakier do paznokci zamówiłam niemalże podobny jak Twój, tylko że z Em Nail- nr 91, Sweet Home. Też jestem zwolenniczką ciemnych kolorów w porze jesienno-zimowej!
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna Semilacowi jeśli chodzi o hybrydy ;) Innych firm jakoś nie testuję, chociaż pyłki i inne dodatki kupuję już nie tylko z Semilaca ;)
UsuńOgromnie mnie kuszą cienie z kolekcji What a Spice! Jakiś czas temu kupiłam też srebrną folię z Makeup Revolution, chyba zdecyduję się też na tę złotą - podobno jest lepsza od srebrnej ;)
OdpowiedzUsuńJa mam trzy folie MUR: złotą, srebrną i zieloną ;) Według mnie zielona jest o wiele gorsza, a srebrna i złota jest na takim samym poziomie jeśli chodzi o jakość ;)
UsuńA co do cieni Inglota z tej nowej kolekcji to rzeczywiście są bardzo dobrej jakości, no i mają piękne odcienie :D Polecam Ci się im przyjrzeć! ;)