Jeśli śledzicie mojego bloga to wiecie na pewno, że moją ulubioną mascarą jest L'Oreal Volume Million Lashes So Couture. Tak, to dla mnie tusz idealny. Używam jej już od ponad roku i do tej pory na blogu nie było jej recenzji. Dzisiaj przyszła właśnie pora na napisanie kilku słów o moim ulubionym tuszu do rzęs.
Dlaczego tak bardzo lubię tą mascarę, dlaczego u mnie się sprawdza? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć to zapraszam na dalszą część tego wpisu ;)
Tusze marki L'Oreal nie należą do tych najtańszych. Stacjonarnie w drogerii kosztują ponad 50zł. I szczerze przyznam, że są one warte tych pieniążków, chociaż polecam kupować je online gdzie płacicie praktycznie połowę ceny.
Opakowanie produktu jest bardzo eleganckie: złote z fioletowym paseczkiem po środku. Mi się ono straszliwie podoba.
Jeśli chodzi o szczoteczkę to jest taka jak lubię: silikonowa, prosta i delikatnie zwęża się na końcu. Maluje się nią rzęsy bez problemu, również te króciutkie.
Mascara jest intensywnie czarna, a jej konsystencja jest gęsta przez co spektakularny efekt uzyskujemy już od momentu otwarcia opakowania. Niektóre tusze od nowości są bardzo mokre i trzeba odczekać około dwóch tygodni aby miały dobrą formułę. Z tym tuszem nie ma takiego problemu.
Na zdjęciu widzicie jak dobrze rozdziela każdą rzęskę otulając je czarną warstewką.
Tusz jest też bardzo trwały i nie kruszy się w ciągu dnia. To dla mnie bardzo ważne, bo każda osypana drobinka niszczy nasz makijaż - może nie dosłownie, ale po prostu odbiera mu uroku i sprawia, że wygląda on nieestetycznie.
Dla mnie mascara Volume Million Lashes So Couture to numer jeden wśród tuszy do rzęs. Oczywiście testuję też inne produkty tego typu, ale żaden mnie aż tak mocno nie zachwycił.
Macie swoje ulubione mascary? Podawajcie swoje typy w komentarzach :)
Jeśli chodzi o szczoteczkę to jest taka jak lubię: silikonowa, prosta i delikatnie zwęża się na końcu. Maluje się nią rzęsy bez problemu, również te króciutkie.
Na zdjęciu widzicie jak dobrze rozdziela każdą rzęskę otulając je czarną warstewką.
Tusz jest też bardzo trwały i nie kruszy się w ciągu dnia. To dla mnie bardzo ważne, bo każda osypana drobinka niszczy nasz makijaż - może nie dosłownie, ale po prostu odbiera mu uroku i sprawia, że wygląda on nieestetycznie.
Dla mnie mascara Volume Million Lashes So Couture to numer jeden wśród tuszy do rzęs. Oczywiście testuję też inne produkty tego typu, ale żaden mnie aż tak mocno nie zachwycił.
Macie swoje ulubione mascary? Podawajcie swoje typy w komentarzach :)
U mnie niestety ten tusz się nie sprawdził...powędrował do mojej siostry i teraz czekam na jej opinię :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A co z nim było u Ciebie nie tak?
UsuńPrzyznam, że jesteś pierwszą osobą, którą "znam" u której też tusz się nie sprawdził :D
fajny jest ten tusz, bardzo go polubiłam:)
OdpowiedzUsuńU mnie też się świetnie sprawdza :)
UsuńBardzo lubię tusze L'Oreal z serii Volume Million Lashes. Świetnie się u mnie sprawdzają. So couture zużyłam kilka opakowań :)
OdpowiedzUsuńJa i moja siostra je uwielbiamy - ja ten, a siostra klasyczną wersję VML :)
Usuń