Wracając do tematu: lakier o numerku 390, czyli miętowy z nutką zieleni dostałam na swoje urodziny, a numer 360 co całkiem nowy nabytek, ale zdążyłam się już w nim totalnie zakochać. Ma śliczny koralowo-różowy, intensywny kolor i szybko wysycha. I powiem Wam coś jeszcze...jest jednowarstwowcem :)
Nie musimy nakładać dwóch warstw, bo już po jednej osiągamy 100% krycie. Dla mnie świetna sprawa!
Lubię te lakiery, ponieważ mają wygodny pędzelek. Poza tym wybór kolorów na stoisku Inglot sprawia, że moje oczy nie wiedzą na co patrzeć ;)
Zdawało mi się, że połączenie tych dwóch kolorów to świetny pomysł na manicure. Bez chwili zastanowienia najpierw nałożyłam sam 360. Tak jak wspominałam - tylko jedną warstwę.
Później dołożyłam miętowy, na same końcówki i powstało coś takiego :) Zdaję sobie sprawę, że na małym paznokciu french jest zbyt prosto namalowany, no ale trudno - tak wyszło.
A Wy lubicie lakiery Inglot? Polecacie może jakieś ciekawe kolory?
Mam jeszcze chęć zakupić kilka w najbliższym czasie :D
masz fajny kształt pazurków . ;)
OdpowiedzUsuńMiętowy boski! :)
OdpowiedzUsuńteż je mam :))) i też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie. Mam kilka lakierów Inglota, ale tylko 860 podbił mnie na tyle by kupić kolejne opakowanie.
OdpowiedzUsuńo kurczę, ale mnie zaskoczyłaś :) czytałam niepochlebne opinie o lakierach Inglota, a tu taki wspaniały jednowarstwowy okaz :)
OdpowiedzUsuńto mani przywodzi mi tylko jedno na myśl: dodać kilka czarnych kropek, białą kreskę i mamy arbuzy ;D
OdpowiedzUsuńw sumie mi też :D
Usuń