Witajcie kochane ;) Zapraszam Was na kosmetycznych ulubieńców miesiąca ;) Mimo, iż nie lubię listopada to muszę przyznać, że w tym roku minął mi dość szybko. Na pogodę też nie można było narzekać - ochłodziło się dopiero w drugiej połowie miesiąca! W listopadzie odkryłam kilka nowych produktów i zdążyłam się z nimi bardzo polubić ;) Jeżeli jesteście ciekawe co w tym miesiącu zasługuje na miano ulubieńca to koniecznie zostańcie ze mną :)
Zacznę od pielęgnacji. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie mleczna maska do włosów, którą kupiłam ostatnio w Hebe. Używam jej sumiennie dwa razy w tygodniu od dnia zakupu i naprawdę zauważyłam, że moje włosy są miękkie, odżywione i wyglądają zdrowo. Moje obserwacje może potwierdzić masa komplementów dotyczących stanu moich włosów ;) Poza tym maska obłędnie pachnie, więc stosowanie jej to czysta przyjemność.
Kolejną rzeczą z pielęgnacji będzie krem firmy Seni z mocznikiem. Kiedyś już o nim wspominałam. Bardzo lubię go za bogatą formułę. Jest naprawdę bardzo gęsty, długo się wchłania, ale działa - to najważniejsze. Stosuję go zarówno do stóp, jak i bardziej przesuszonych miejsc takich jak łokcie czy kolana. Wszystkie problematyczne miejsca są nawilżone, odżywione i natychmiast znika nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Jeśli macie problemy z suchą skórą to ten krem Was poratuje :)
Ostatnia rzecz z pielęgnacji to rumiankowa pomadka Alterra, o której na pewno nie raz już słyszałyście. Tak, ja również stosuję ją na rzęsy ;) Jest naprawdę świetna. Może nie wydłuża powalająco rzęs, ale wzmacnia je i delikatnie przyciemnia. Pomadkę zawsze aplikuję na noc i powiem Wam, że rzęsy są po niej bardzo elastyczne i ładnie się malują.
A teraz pora na kolorówkę. I tu wydaje mi się, że Was zaskoczę, bo zdradziłam swój podkład Bourjois z kremem BB Bell. Jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ zapewnia bardzo naturalne wykończenie makijażu. Myślałam, że jego krycie będzie znikome, ale pomyliłam się ;) Kryje zacnie :) Szykuję jego dłuższą recenzję, więc z niej dowiecie się o tym kremie więcej. Z pewnością jednak w listopadzie ten krem zasłużył na miano ulubieńca.
Kolejna rzecz to puder sypki fimy Laval. Nie sugerujcie się opakowaniem, ponieważ przesypałam go do innego pojemniczka. Mam go od dłuższego czasu i właśnie w listopadzie bardzo często po niego sięgałam. Puder jest miałki i ma żółciutki kolor (coś a'la Ben Nye w kolorze Banana). Najlepszy do gruntowania korektora pod oczami. Może pełnić funkcję pudru korygującego.
Dalej mam róż Catrice w kolorze 010 Raspberry Ice Cream. Z reguły nie używam róży, ale w listopadzie sięgałam po nie często i bardzo mi się podobało to jak wyglądam ;) Najczęściej na policzkach miałam właśnie róż z Catice w takim dość chłodnym różowym odcieniu.
Następny w kolejce jest korektor NYX HD w odcieniu CW01. Jaśniutki, kremowy i bardzo mocno kryjący. Poza tym zastyga na twarzy, więc naprawdę jest bardzo trwały. Polecam go szczególnie na jakieś większe wyjścia, ponieważ na pewno Was nie zawiedzie ;)
Jeśli chodzi o cienie do powiek to tutaj muszę wspomnieć o cieniach Maybelline Color Tattoo, po które sięgałam praktycznie codziennie. Mam dwa dość subtelne kolory, więc z powodzeniem sprawdziły się w dziennym makijażu. Nie muszę chyba nikomu przedstawiać ich zalet: kremowe, bardzo trwałe i wodoodporne. W najbliższym czasie chcę się zaopatrzyć jeszcze w kilka innych kolorów, które u nas w Polsce są stacjonarnie nie dostępne.
Innymi cieniami, które często były przeze mnie używane są wkłady z Inglota. Kupiłam niedawno kolejną paletę - tym razem kwadratową i powolutku kompletuję sobie cienie. Do tej pory kupiłam cztery i używam ich na zmianę :) Każdy bardzo mi się podoba i uważam, że są dość wyjątkowe.
Zostając przy oczach muszę jeszcze powiedzieć o moim nowym tuszu do rzęs z Inglota. Był na mojej wishliście i po wielu podejściach w końcu go kupiłam. Chodzi tu o tusz Perfect Lenght & Define Mascara. Mam go od trzech tygodni i muszę przyznać, że rzeczywiście jest to bardzo fajny produkt. To co go wyróżnia od innych mascar to aplikator. Ten ma formę grzebyczka. Rzęsy maluje się nim w bardzo prosty sposób, tusz pięknie je pokrywa od nasady po same końce, dodatkowo mocno wydłuża. Zrobię Wam jego recenzję i pokażę jak wygląda na rzęsach. Tak czy siak to mój listopadowy ulubieniec :)
Ostatnią rzeczą jest pomadka Golden Rose Velvet Matte numerek 07. Chłodny, brudny róż. Idealna dzienna pomadka. Bardzo ją lubię za trwałość, kolor i wykończenie. Zdecydowanie to ona w tym miesiącu gościła na moich ustach najczęściej.
I to byli wszyscy moi ulubieńcy ;) Mam nadzieję, że post się Wam spodobał i może coś ciekawego
wypatrzyłyście dla siebie. Dajcie koniecznie znać o swoich odkryciach kosmetycznych ;)
A i pamiętajcie o Dniu Darmowej Wysyłki!!! To już w ten wtorek ;) Ja już nie mogę się doczekać zakupów - listę przyczepiłam nad toaletką, żeby o czymś nie zapomnieć :D
Kolejną rzeczą z pielęgnacji będzie krem firmy Seni z mocznikiem. Kiedyś już o nim wspominałam. Bardzo lubię go za bogatą formułę. Jest naprawdę bardzo gęsty, długo się wchłania, ale działa - to najważniejsze. Stosuję go zarówno do stóp, jak i bardziej przesuszonych miejsc takich jak łokcie czy kolana. Wszystkie problematyczne miejsca są nawilżone, odżywione i natychmiast znika nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Jeśli macie problemy z suchą skórą to ten krem Was poratuje :)
Ostatnia rzecz z pielęgnacji to rumiankowa pomadka Alterra, o której na pewno nie raz już słyszałyście. Tak, ja również stosuję ją na rzęsy ;) Jest naprawdę świetna. Może nie wydłuża powalająco rzęs, ale wzmacnia je i delikatnie przyciemnia. Pomadkę zawsze aplikuję na noc i powiem Wam, że rzęsy są po niej bardzo elastyczne i ładnie się malują.
A teraz pora na kolorówkę. I tu wydaje mi się, że Was zaskoczę, bo zdradziłam swój podkład Bourjois z kremem BB Bell. Jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ zapewnia bardzo naturalne wykończenie makijażu. Myślałam, że jego krycie będzie znikome, ale pomyliłam się ;) Kryje zacnie :) Szykuję jego dłuższą recenzję, więc z niej dowiecie się o tym kremie więcej. Z pewnością jednak w listopadzie ten krem zasłużył na miano ulubieńca.
Kolejna rzecz to puder sypki fimy Laval. Nie sugerujcie się opakowaniem, ponieważ przesypałam go do innego pojemniczka. Mam go od dłuższego czasu i właśnie w listopadzie bardzo często po niego sięgałam. Puder jest miałki i ma żółciutki kolor (coś a'la Ben Nye w kolorze Banana). Najlepszy do gruntowania korektora pod oczami. Może pełnić funkcję pudru korygującego.
Dalej mam róż Catrice w kolorze 010 Raspberry Ice Cream. Z reguły nie używam róży, ale w listopadzie sięgałam po nie często i bardzo mi się podobało to jak wyglądam ;) Najczęściej na policzkach miałam właśnie róż z Catice w takim dość chłodnym różowym odcieniu.
Następny w kolejce jest korektor NYX HD w odcieniu CW01. Jaśniutki, kremowy i bardzo mocno kryjący. Poza tym zastyga na twarzy, więc naprawdę jest bardzo trwały. Polecam go szczególnie na jakieś większe wyjścia, ponieważ na pewno Was nie zawiedzie ;)
Jeśli chodzi o cienie do powiek to tutaj muszę wspomnieć o cieniach Maybelline Color Tattoo, po które sięgałam praktycznie codziennie. Mam dwa dość subtelne kolory, więc z powodzeniem sprawdziły się w dziennym makijażu. Nie muszę chyba nikomu przedstawiać ich zalet: kremowe, bardzo trwałe i wodoodporne. W najbliższym czasie chcę się zaopatrzyć jeszcze w kilka innych kolorów, które u nas w Polsce są stacjonarnie nie dostępne.
Innymi cieniami, które często były przeze mnie używane są wkłady z Inglota. Kupiłam niedawno kolejną paletę - tym razem kwadratową i powolutku kompletuję sobie cienie. Do tej pory kupiłam cztery i używam ich na zmianę :) Każdy bardzo mi się podoba i uważam, że są dość wyjątkowe.
Zostając przy oczach muszę jeszcze powiedzieć o moim nowym tuszu do rzęs z Inglota. Był na mojej wishliście i po wielu podejściach w końcu go kupiłam. Chodzi tu o tusz Perfect Lenght & Define Mascara. Mam go od trzech tygodni i muszę przyznać, że rzeczywiście jest to bardzo fajny produkt. To co go wyróżnia od innych mascar to aplikator. Ten ma formę grzebyczka. Rzęsy maluje się nim w bardzo prosty sposób, tusz pięknie je pokrywa od nasady po same końce, dodatkowo mocno wydłuża. Zrobię Wam jego recenzję i pokażę jak wygląda na rzęsach. Tak czy siak to mój listopadowy ulubieniec :)
Ostatnią rzeczą jest pomadka Golden Rose Velvet Matte numerek 07. Chłodny, brudny róż. Idealna dzienna pomadka. Bardzo ją lubię za trwałość, kolor i wykończenie. Zdecydowanie to ona w tym miesiącu gościła na moich ustach najczęściej.
I to byli wszyscy moi ulubieńcy ;) Mam nadzieję, że post się Wam spodobał i może coś ciekawego
wypatrzyłyście dla siebie. Dajcie koniecznie znać o swoich odkryciach kosmetycznych ;)
A i pamiętajcie o Dniu Darmowej Wysyłki!!! To już w ten wtorek ;) Ja już nie mogę się doczekać zakupów - listę przyczepiłam nad toaletką, żeby o czymś nie zapomnieć :D
Miałam ten bb z bell i był bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też się genialnie sprawdza ;)
UsuńTusz z Inglota jest ekstra, ale ja podmieniłam sobie szczoteczkę na tradycyjną ;)
OdpowiedzUsuńA mi właśnie najbardziej zależało na tym aplikatorze w formie grzebyczka ;)
Usuńhmm. tusz wydaje się bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńJest genialny ;) Szykuję już jego recenzję powolutku :D
UsuńŚwietni ulubieńcy :) Maskę Latte podkradłam koleżance i spisała się całkiem całkiem, zapach mnie powalił *_*
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie maskara :) Czekam na zdjęcia.
Zdjęcia będą na pewno. Nie wiem jeszcze tylko kiedy ;)
UsuńPostaram się jak najszybciej ;) Bacznie mnie obserwuj :D
Widzę, że lubimy te same rzeczy :) I Sericala, i puder My Secret, róż Catrice :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest puder z My Secret :P Nieuważnie czytałaś ;)
UsuńMam tę samą pomadkę z GR i bardzo lubię :) A podkłady Bell za każdym razem mnie zapychają więc na żaden się już raczej nie skuszę...
OdpowiedzUsuńkorektor z nyx bym chętnie wypróbowała :) I muszę w końcu zacząć tworzyć swoją paletkę z freedom system :)
OdpowiedzUsuńFajne te Cienie z Inglota :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńPodaj numerki tych cieni :)
Usuńpomarańczowy to 407P, szary 502DS, brązowy 160AMC (to nowa kolekcja jesienna), a to jasne złotko to 111AMC
UsuńBardzo lubię maskę latte, reszty jeszcze nie miałam, ale mam nadzieje, że za jakiś czas się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńCienie w kremie Maybelline bardzo lubię i chętnie je wykorzystuję jako bazę pod cienie prasowane :)) Oba kolorki ładne, złotka nie mam i tego błękitu też nie ;)
OdpowiedzUsuń