Nieuchronnie zbliża się listopad, którego ja osobiście bardzo nie lubię. Deszczowe, krótkie dni, zimne noce i poranki... Ogólnie smutny czas w roku. Trzeba jednak pocieszać się faktem, że już niedługo święta! Do Wigilii pozostało już niecałe dwa miesiące!
No, ale przecież dzisiaj nie o tym ;) Dzisiaj pora na ulubieńców października. Nie pokażę Wam niczego z pielęgnacji, bo bez sensu powtarzać wciąż te same produkty :)
Pierwsze dwa produkty, które spokojnie mogę zaliczyć do grona październikowych ulubieńców to podkład Bourojis Healthy Mix oraz płynny kamuflaż Catrice. Ten duet świetnie spisuje się na twarzy. Podkład jest lekki, ładnie kryje i rozświetla, a kamuflaż super nadaje się pod oczy.
Róż po który sięgałam w tym miesiącu najczęściej to Molten z paletki Sleek Flame 365. Bardzo ładny odcień brązowo-łososiowy z delikatnymi drobinkami. Brązer i puder, który lądował na mojej twarzy w październiku to produkty z zestawu Freedom Makeup Pro Contour Fair.
Jeżeli chodzi o makijaż oczu to najczęściej wybierałam paletę matowych cieni, czyli The Balm Meet Matt(e) Nude. Te cienie spokojnie wystarczały aby wykonać kompletny make up. Bardzo je lubię, ponieważ mają śliczne dzienne odcienie i mocną pigmentację.
Oprócz cieni z palety używałam również dwóch kremowych cieni z Maybelline: jeden biały, drugi pomarańczowy. Same w sobie są śliczne, białego używałam jako rozświetlenie wewnętrznych kącików, a pomarańczowy lądował jako baza pod cienie prasowane.
Ulubieńcem jest też żelowy eyeliner z Maybelline. Ze wszystkich eyelinerów żelowych, które miałam to właśnie on jest najlepszy. Gładki, mocno czarny i wodoodporny. W październiku często rysowałam kreski, więc eyeliner był nieodłącznym elementem mojego makijażu.
Świetnym produktem okazał się również pisak do brwi z firmy Catrice. Jest naprawdę świetny. Brwi wypełnia się nim bardzo sprawnie, łatwo i szybko. Daje bardzo naturalny efekt, a jego końcówka się nie zatyka.
Dwóch ostatnich ulubieńców to produkty do ust. Pierwszy z nich to matowy błyszczyk z Freedom Makeup, którego używałam praktycznie codziennie. Jeżeli chciałam postawić na mocniejsze usta to wybierałam Pout Paint z firmy Sleek w soczystym odcieniu Port.
I to już wszystkie produkty, które miałam do pokazania. Czekam na rekomendacje dotyczące Waszych ulubieńców.
Do kolejnego przeczytania! ;)
Też bardzo lubię te paletki do twarzy sleek'a :)
OdpowiedzUsuńJa mam tylko tą jedną chociaż inne też mi się bardzo podobają :)
UsuńNie miałam niczego z tych kosmetyków, ale chętnie przygarnęłabym wszystkie :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPaletka Meet Mat to chyba najlepsza propozycja cieni od The Balm.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze Balmsai i też jest świetna - szczególnie w makijażach ślubnych i wieczorowych. Ta matowa to wszystko czego potrzebuję na co dzień ;)
UsuńPiękne maty!
OdpowiedzUsuńSą genialne :)
UsuńA ja nie znam niczego z Twoich ulubieńców.
OdpowiedzUsuńO ;) To polecam przyjrzeć się im bliżej :)
Usuńmmm widzę tu same perełki :)
OdpowiedzUsuńFajni ulubieńcy. Coraz bardziej kusi mnie ten płynny kamuflaż z Catrice :-)
OdpowiedzUsuńListopad w Wawce nie taki straszny, w weekend było całkiem ladnie :)
OdpowiedzUsuńHmmm super pozycje, chyba zaczne tworzyc wishliste dla Mikolaja :D
Już praktycznie połowa listopada za nami także świetnie ;)
Usuń