Według mnie najlepszym sposobem kolekcjonowania cieni są palety. Najlepsze oczywiście są takie, które możemy skomponować same wedle własnych upodobań ;) Sama mam w szufladzie masę palet z cieniami i właśnie wśród nich znajdują się takie które stworzyłam sobie sama. Są to oczywiście palety marki Inglot na okrągłe i kwadratowe wkłady. Jakiś czas temu Inglot wypuścił również białą paletę - pustą, bez żadnych separatorów i to właśnie ona będzie bohaterem dzisiejszego posta, ponieważ pomogła mi w organizacji pojedynczych cieni różnych marek.
Paleta jest wizualnie bardzo ładna, biała, klasyczna, bez udziwnień i zdobień. Wieczko posiada oczywiście nadrukowaną nazwę marki jak to bywa w przypadku innych palet tej marki. Magnesy są mocne, paleta się nie rozjeżdża, a magnetyczna wkładka bardzo dobrze trzyma cienie i nie pozwala się im przesuwać.
Za taką pustą paletę trzeba zapłacić 35zł, nie będę wnikać czy to dużo czy mało, ale biorąc pod uwagę cenę innych palet tego typu to moim zdaniem koszt Flexi Palette jest naprawdę w porządku.
W mojej palecie wylądowały cienie marki Sensique, Catrice, jeden z Inglota i jeden z Kobo oraz matowe cienie My Secret, które są moim ostatnim odkryciem. Są rewelacyjne! Pigmentacja zabójcza, kolory nie zanikają przy blendowaniu i co ważne - za każdy zapłaciłam w promocji 4,19zł ;) Oczywiście minimalnie się osypują, ale i z tym potrafię sobie poradzić. Naprawdę, jeśli szukacie cieni w dobrej cenie to polecam Wam właśnie te z My Secret.
Dla mnie trochę dziwna ta paletka, taka jakby niedokończona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Juliet Monroe KLIK :))
Hmmm... Ona jest niedokończona. Na razie nie mam więcej pojedynczych cieni aby je do niej włożyć ;)
Usuń