Połowa roku za nami. Za mną też najpiękniejszy miesiąc spośród wszystkich dwunastu. Czerwiec był piękny pod wieloma względami, ale najważniejszym dniem była sobota siedemnastego ;) Wtedy moja starsza siostra wyszła za mąż. To był bajkowy ślub! Bardzo cieszy mnie fakt, że mogłam wykonać jej makijaż w tym ważnym dniu ;) Być może pojawi się niedługo na blogu :))
Czerwcowym ulubieńcem jest z pewnością mój manicure, który wykonała przeurocza pani Basia. To co widzicie na zdjęciu to akryl z hybrydą. Przewodni kolor to lakier Indigo w odcieniu Elegance. Marmurek i mały paluszek to Gold Disco z Semilaca. Paznokcie są przepiękne!! Długie i przykuwające uwagę - takie jak lubię ;)
Kosmetycznie zacznę tych ulubieńców od dwóch produktów marki Bielenda. Pierwszy z nich to żel do mycia twarzy Carbo Detox. To jest po prostu jakiś fenomen. Pachnie obłędnie arbuzem, ma czarny kolor i czyści skórę tak, że hej! Pierwsza buteleczka jest już na wykończeniu i na pewno skuszę się na kolejne opakowanie. Uwielbiam ten żel!
Drugi produkt to zupełna nowość u mnie i kolejny krok w mojej pielęgnacji twarzy. Esencja Multi Essence 4w1 to produkt, którego byłam bardzo ciekawa. Wiem, że to standard w pielęgnacji Koreanek i sama chciałam sprawdzić jak taki produkt sprawdzi się u mnie. Wyszło rewelacyjnie. Każdorazowo po umyciu twarzy przecieram buzię płatkiem nasączonym tą esencją. Po miesiącu stosowania widzę poprawę w stanie skóry. Jest mniej zaczerwieniona, gładsza, a wszystkie drobne niedoskonałości znikają. Dodatkowo używanie tej esencji jest bardzo przyjemnie, bo płyn ma świeży zapach, który niesamowicie mnie relaksuje. Musicie tego koniecznie spróbować!!
W czerwcu na co dzień praktycznie zawsze sięgałam po podkład Pro Lumi Expert marki Eveline. Na blogu macie już jego recenzję i tam napisałam o nim więcej. Tutaj chcę tylko powiedzieć, że to jest to czego oczekuję na co dzień: wyrównuje koloryt, jest lekki i ma naturalne wykończenie. Jeśli lubicie Healthy Mixa to powinnyście go spróbować - na pewno się Wam spodoba.
Wśród sypkich pudrów u mnie wciąż króluje Laura Mercier, szczególnie pod oczami. To photoshop w słoiczku. Miałki, idealnie dogaduje się z innymi produktami. Na skórze wygląda nieziemsko. Ja aplikuję go wilgotnym Beauty Blendrem lub gąbeczką Blend It!
Czerwiec minął mi też pod znakiem różu do policzków. Najczęściej wybierałam ten z Catrice o numerze 020 Coral Me Maybe. To taki ładny, świeży koralowo-brzoskwiniowy odcień, który bardzo ożywia buzię. Nie jest jakoś powalająco napigmentowany i przez to jego aplikacja jest bezproblemowa ;)
Moim ulubieńcem jest również kredka korygująca marki Golden Rose numerek 04. To dość jasny beżowy odcień, który bardzo dobrze maskuje niedoskonałości i zaczerwienienia. Kredka bardzo łatwo się rozciera i nie migruje po skórze. Jedyną rzeczą do której mogę się przyczepić jest fakt, iż trzeba ją temperować, ale jestem w stanie to zaakceptować, bo kredka jest naprawdę świetna ;)
Kolejną ulubioną kredką jest tym razem rozświetlacz marki Gosh CCC Stick w odcieniu 001 Vanilla. To śliczny szampański odcień kremowego rozświetlacza, który aplikuję na nieprzypudrowany podkład. Jak to robię? Stick nakładam na dłoń, a następnie wilgotną gąbką nabieram go i stempluję po skórze w miejscach gdzie pragnę błysku. Rozświetlacz po nałożeniu staje się zupełnie pudrowy, nie lepi się i nie robi prześwitów.
I jeszcze jeden rozświetlacz ;) Tym razem pudrowy. Przedstawiam Wam ogromny dysk marki Pierre Rene. Ten rozświetlacz daje przepiękną taflę. Jest wypiekany, baaaardzo wydajny i odkąd go mam to codziennie ląduje na twarzy. Jest dość intensywny, ale da się go stopniować. Odcieniem jest zbliżony do rozświetlacza My Secret w odcieniu Princess Dream.
Teraz pora na produkty do ust. Tutaj mamy trzy różne produkty, dające trzy różne efekty ;) W czerwcu bardzo często używałam matowej pomadki Nabla w odcieniu Sweet Gravity. Wiecie, że bardzo lubię tą serię. Jest świetnej jakości, ma super trwałość.
Kolejny ulubieniec w tej kategorii to konturówka do ust marki Essence w odcieniu nude. To bardzo bezpieczna opcja pasująca praktycznie do każdego makijażu. Wybierałam ją do mocniejszego makijażu i bardzo podobało mi się to jak ona się nosi.
I ostatnim ulubieńcem tego miesiąca jest kremowa pomadka Catrice w numerze 320. Bardzo ją lubię, bo ma przepiękny odcień różu i jest komfortowa. W czerwcu najczęściej wklepywałam ją w usta palcem uzyskując bardzo soczysty efekt lekko zaróżowionych ust ;)
I to już wszyscy moi czerwcowi ulubieńcy. Już jestem ciekawa co nowego przyniesie lipiec ;) Koniecznie podzielcie się swoimi hitami odchodzącego miesiąca, bo lubię podpatrywać różne perełeczki ;)
Paznokcie rewelacja!
OdpowiedzUsuńA Twoich ulubieńców jeszcze nie zdążyłam poznać xD
przyjemni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńrozświetlacz jest boski, pazurki też super ale wolę jednak lakiery semilaca :p
OdpowiedzUsuńPaznokcie przepiękne :) rozświetlacz z My Secret to cudo nad którym już dłuższy czas się zachwycam - odkąd tylko zdecydowałam się go kupić :)
OdpowiedzUsuńMam zarówno esencję z Bielendy jak i żel węglowy. Żelu jeszcze nie otwierałam, ale esencja bardzo przypadła mi do gustu :).
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie bardzo kosmetykami Bielendy :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny manicure :) Rozświetlacz Pierre Rene także wygląda super ;)
OdpowiedzUsuńOoo, muszę przegrzebać torbę z darami po Meet Beauty, bo coś mi się wydaje, że widziałam tam ten żel Bielendy.. aj jeśli go tam nie ma, chętnie kupię i sprawdzę na sobie te cuda :)
OdpowiedzUsuń