Pora na kolejną, czwartą już recenzję produktu marki Too Faced. Po bazie z serii brzoskwiniowej teraz kolej na puder sypki Peach Perfect. Czy jest to produkt, który musicie mieć? Czy jet on warty swojej ceny? Jeśli to wszystko Was ciekawi to zapraszam do dalszej części tego wpisu ;)
Seria brzoskwiniowa Too Faced cieszy się ogromną popularnością. Był taki czas, że puder o którym dzisiaj Wam napiszę był wykupiony absolutnie wszędzie.
Wszędzie słyszałam same pozytywne opinie na jego temat, więc automatycznie rosła moja ochota żeby mieć ten puder. Kupiłam go w końcu jesienią i od tamtej pory testuję. Sporo już o nim wiem, a przede wszystkim to, że NIE JEST TO PUDER WYJĄTKOWY POD WZGLĘDEM SWOICH WŁAŚCIWOŚCI.
Ma urzekająco piękne opakowanie. Naprawdę jest ono prześliczne i dodatkowo bardzo funkcjonalne, ponieważ w środku opakowania sitko jest zabezpieczane plastikowym zamknięciem. To jest naprawdę super, bo puder nie rozsypuje się wszędzie i tym samym nie marnuje. Po otwarciu słoiczka w powietrzu unosi się brzoskwiniowy zapach, bardzo słodki. Pojemność pudru to aż 35 gramów!
I teraz tak, co do jego właściwości: jest to puder matujący. I to taki stricte matujący. Tutaj jak dla mnie nie ma efektu WOW. Nie ma efektu satyny, jest płaski, zwykły mat, który dają też sypkie pudry z Lovely czy Wibo. Nie zrozumcie mnie źle, bo puder sam w sobie jest w porządku, ale za cenę około 150 zł mam prawo oczekiwać nieprzeciętnej jakości.
I chociaż puder w opakowaniu ma bardzo delikatnie brzoskwiniowy odcień to na skórze staje się on całkowicie transparentny i nie wpływa na odcień podkładu ani korektora.
Co do tego brzoskwiniowego zapachu to dla mnie jest on podczas aplikacji mea drażniący. Po nałożeniu tego pudru ten zapach mam w ustach, w nosie i nie jest to przyjemne. Czuję tą słodycz jeszcze przez dłuższy czas.
Puder dobrze utrwala makijaż, nie są wymagane w ciągu dnia absolutnie żadne poprawki ani odciskanie nadmiaru sebum. Dla osób szukających porządnego zmatowienia ten puder będzie ideałem, a jeśli szukacie czegoś z satynowym wykończeniem to możecie go sobie odpuścić.
I tak szczerze to nie wiem jak mam to wszystko podsumować. Bo tak, niby ten puder jest spoko i spełnia obietnice producenta, ale ja oczekuję czegoś więcej za taką cenę. Na pewno nie kupiłabym go ponownie. Wolałabym odrobinę dołożyć i kupić puder Laura Mercier (i swoją drogą kupiłam, bo teraz jest w Doulasie promka) albo po prostu używać mojego kilkuletniego już hitu czyli pudru Air Spun.
Nie dla mnie... Opakowanie słodkie :)
OdpowiedzUsuńTo opakowanie jest genialne :D
UsuńPiękne opakowanie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! ;) :)
UsuńOj mialam na niego chrapke rok temu ale ostatecznie wybralam inne pudry :D
OdpowiedzUsuńWarto go sprawdzić ;)
UsuńBardzo fajny post! Może sama wypróbuje ten puder :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się u Ciebie sprawdził, jak już kupisz ;)
Usuń