Z racji tego, że luty był krótki to w zeszłym miesiącu ulubieńców nie było. Postanowiłam, że w tym miesiącu podsumujemy oba miesiące, bo w taki sposób produktów będzie nieco więcej, a wpis będzie pełniejszy i bardziej ciekawy.
Jeżeli taka tematyka Was interesuje to zapraszam na dalszą część wpisu ;)
Zarówno w lutym jak i w marcu każdego dnia kiedy robiłam makijaż towarzyszył mi podkład Eveline Selfie Time. Lubię go do tego stopnia, że właśnie skończyłam jego pierwsze opakowanie. Bardzo podoba mi się wygląd tego produktu na twarzy, jest naturalny, świeży i dobrze wyrównuje koloryt cery.
W marcu dokładałam do każdej porcji podkładu pompkę płynnego rozświetlacza Kobo z limitowanej kolekcji Drop of
Sun w odcieniu 01 On the beach Wtedy uzyskiwałam jeszcze bardziej świetlisty efekt, co ostatnio bardzo mi odpowiada - to jest taka moja podstawa do uzyskania efektu glass skin. Mam wrażenie, że ten rozświetlacz "trzyma" podkład, bo on sam jest produktem zastygającym, a właśnie w połączeniu z podkładem przedłuża jego trwałość.
Sun w odcieniu 01 On the beach Wtedy uzyskiwałam jeszcze bardziej świetlisty efekt, co ostatnio bardzo mi odpowiada - to jest taka moja podstawa do uzyskania efektu glass skin. Mam wrażenie, że ten rozświetlacz "trzyma" podkład, bo on sam jest produktem zastygającym, a właśnie w połączeniu z podkładem przedłuża jego trwałość.
Korektor z którym się polubiłam to L'oreal More Than Concealer. Ja mam akurat bardzo jasny odcień 322 Ivory, który idealnie sprawdza mi się do kremowego rozjaśniania strategicznych partii na twarzy. Ma faktycznie bardzo mocne krycie i radzi sobie nawet z mocnymi cieniami pod okiem. Polecam kupować go online, bo tam znajdziecie go znacznie taniej niż w Rossmannie.
Moim ulubieńcem w kwestii pudru pod oczy jest miniatura pudru Marc Jacobs Finish Line w odcieniu 34 Invisible. I oczywiście przez producenta ten puder nie jest określany jako stricte pod oczy, ale mi jego malutka pojemność nie pozwala na użycie go na całą twarz ;) Pod oczami sprawdza mi się rewelacyjnie. Myślę, że to przez jego wyjątkową miałkość i gładkość. Pod palcami jest ultra śliski.
Konturowaniem zajęła się paleta Shine Me od marki Pierre Rene we współpracy z Amelią Szczepaniak. Kupiłam ją jeszcze przed całym tym zamieszaniem, na początku marca. Bardzo mi się spodobała już po swatchach w drogerii i potem w domu to dobre wrażenie się powtórzyło. Uwielbiam te pudry! Rozświetlacze są intensywne, mają bardzo ładne odcienie - nawet ten chłodniejszy bardzo mi się podoba. Brązer też jest piękny, taki jak lubię. Rozciera się rewelacyjnie i tworzy piękny policzek. Bardzo polecam całą tą paletę, tym bardziej, że te pudry są duże - każdy z nich to 8 g.
W momencie kiedy mam już "zrobioną twarz sięgam po mgiełkę. Fenomenem dla mnie jest ta od Eveline Glow and Go! Aqua Miracle w odcieniu Nude. To ona zapewnia wykończenie efektu glass skin. Scala wszystkie warstwy makijażu, znika pudrowość i pojawia się przepiękny blask. Spryskuję nią twarz naprawdę obficie i po wyschnięciu przechodzę do kolejnych etapów makijażu.
Mam jeszcze kilka produktów do pokazania i teraz pora na pomadkę Sephora Cream Lip Stain o numerze 22. Ma piękny ciepły odcień nude i ja używam jej jako kremowego cienia do powiek! Tak, dobrze widzicie! Ten jeden produkt załatwia mi całe cieniowanie powieki. Wygląda przepięknie, bardzo łatwo się z nim pracuje. Ja rozcieram go palcem i osiągam wtedy najlepszy efekt. Czasami jeszcze wklepuję na wierzch jakiś błyszczący cień lub po prostu rozświetlacz, ale najczęściej noszę tą pomadkę solo. Ogólnie bardzo polecam Was serię tych pomadek właśnie w roli produktów do oczu. Są też super do rysowania kolorowych kredek!
Na oczach poza tą pomadką królowała również czarna wyciągnięta kreska - ostatnio bardzo polubiłam się w takim wydaniu. Oczywiście zawsze rysuję ją linerem Wibo we współpracy z Katosu, ponieważ jest ultraprecyzyjny i bardzo wygodny w użyciu. Nie wiem czy jeszcze gdziekolwiek jest on dostępny, ale jeżeli uda się Wam go spotkać to kupujcie! Najlepszy liner w pisaku ;)
I na sam koniec coś do ust. I tym razem będzie to trio, które nosiłam na ustach jednocześnie. Po pierwsze jest to konturówka Pierre Rene w odcieniu 07, czyli idealny dla mnie odcień nude. Na to matowa pomadka Wibo #Mood w cielistym odcieniu na całe usta i pomadka ABH w odcieniu Sand na środek ust aby optycznie je powiększyć. Idealne kombo. Takie połączenie produktów jest na moich ustach przez cały dzień w nienaruszonym stanie ;)
I to już wszyscy moi ulubieńcy minionych dwóch miesięcy. Koniecznie dajcie znać czy znacie któregoś z moich ulubieńców i napiszcie co sprawdziło się tym razem u Was :)
Nie miałam nic z Twoich ulubieńców.
OdpowiedzUsuńTo szkoda ;) Musisz nadrobić :D
UsuńTa paleta wyglada naprawde pieknie :D
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie i super się sprawdza ;)
UsuńPodklad Eveline również u mnie się sprawdził! Monika
OdpowiedzUsuń