Moja miłość do rozświetlaczy trwa już od około dwóch lat. Pierwszy, który kupiłam pociągnął za sobą lawinę kolejnych i można powiedzieć, że zaczęłam je w pewien sposób kolekcjonować. Robię to całkowicie świadomie i wciąż wyszukuję kolejne perełki w tej kategorii ;) Bardzo się cieszę, ponieważ wiele drogeryjnych i tanich firm wypuściło wspaniałe produkty tego typu. Za dosłownie kilka złotówek możemy się cieszyć wspaniałą formułą, która dodaje twarzy świeżości i blasku.
Nie będę Wam tutaj pisać o tym jak aplikować rozświetlacze, jakie pędzle są do nich najlepsze i w ogóle. Treści na te tematy jest już w sieci całe mnóstwo, więc szkoda na to czasu.
Skupię się raczej na prezentacji produktów, które posiadam i postaram się je opisać w kilku zdaniach. Post postanowiłam podzielić na dwie części, ponieważ jeden byłby baaaardzo długi ;)
Oczywiście nikogo nie zdziwi fakt, że jako pierwszy kupiłam rozświetlacz The Balm Mary Lou. Nie miałam zbyt dużego rozeznania wśród tego typu kosmetyków, a ten wydawał się być pewniakiem. Cena była oczywiście wysoka, ale był to planowany wydatek. Cóż mogę powiedzieć? Mary Lou jest przepiękna! Ma ładny szampański odcień, ani odrobiny brokatu. Gładka, aksamitna, miałka - daje prześliczną taflę na skórze i moim zdaniem jest po prostu magiczna! Must have w kategorii rozświetlaczy ;)
Kolejnym produktem, który nie jest z założenia rozświetlaczem, ale jego kolor i wykończenie pozwala na wykorzystanie go w ten sam sposób jest cień do powiek INGLOT 397P. Jaśniutki beżowo-szampański odcień o intensywnym lśniącym wykończeniu. Spokojnie można nakładać go na buzię - jest delikatniejszy niż Mary Lou. Daje subtelniejszy efekt rozświetlenia i moim zdaniem świetnie nada się dla osób początkujących. Plus za niską cenę i malutką pojemność ;-)
Kiedy o rozświetlaczach Makeup Revolution zrobiło się bardzo głośno zapragnęłam sprawić sobie jakieś cacuszko właśnie z tej firmy. Spośród ogromnej gamy produktów rozświetlających, które oferują wybrałam wypiekane serduszko Goddess of Love (tutaj jest dłuższa recenzja + porównanie z Mary Lou). Niesamowicie wydajny, lekko różowy, chłodny rozświetlacz. Można nim uzyskać delikatny błysk, ale też mocną taflę rozświetlenia. Urocza forma opakowania dodatkowo cieszy oko.
Następnym rozświetlaczem, który wpadł w moje łapki jest kremowy rozświetlacz Essence Soo Glow w odcieniu 020. Jego formuła jest bardzo ciekawa. Kremowy w dotyku, po aplikacji zupełnie suchy i pudrowy. Świetny dla chłodnych typów cer. Daje bardzo ładny i świeży efekt na twarzy. Lubię po niego sięgać w chłodniejsze dni ;)
Dwa kolejne rozświetlacze są tanie jak barszcz, a efekt jaki dają jest podobny do tego jaki daje Mary Lou Manizer z The Balm. Ich porównanie macie w tym poście, także polecam zerknąć. Chodzi oczywiście o rozświetlacze Lovely. Ja mam obydwie wersje - Silver i Gold ;) Według mnie Silver jest bardziej subtelny, a mocniejszy efekt daje wersja Gold.
Pięknym i aktualnie moim ulubionym rozświetlaczem jest My Secret Face Illuminator Powder Princess Dream. Ciepły beżowy odcień, który bardzo ładnie wygląda na każdej skórze. Da się nim uzyskać bardzo delikatny efekt glow, jak i mocną taflę.
Na tym zakończę pierwszą część tego posta. Druga już niebawem na blogu ;)
W komentarzach koniecznie dajcie mi znać o swoich ulubionych rozświetlaczach. Macie może jakiś z firmy Mac? Co o nich sądzicie i które konkretnie polecacie?
Ja zastanawiam się nad zakupem tego z theBalm :)
OdpowiedzUsuńWarto przemyśleć opcję zakupu ;) Jest cu-do-wny! :D
UsuńWow, do końca życia nie zużyłabym takiej ilości rozświetlaczy. Piękna kolekcja
OdpowiedzUsuńA dziękuję ;) Ja mam małego bzika na punkcie rozświetlaczy ;)
UsuńJa jakoś nie mogę przekonać się do rozświetlaczy.Nie mam żadnego, ale jutro mam nadzieję kupię sobie coś ;)
OdpowiedzUsuńPs. Wybrałaś już kierunek studiów? :)
Warto się skusić ;) Daj znać o swoich rozświetlaczowych łowach :D
UsuńA co do studiów to tak kierunek już wybrałam, ale narazie nie zdradzam jaki ;)
Mam nadzieję, że może kiedyś zdradzisz co wybrałaś ;)
UsuńNapiszę na 100 % :D
Pewnie, że powiem co wybrałam, ale jeszcze nie teraz - może mi się odmieni :D :P
UsuńMi sie odmienia srednio dwa razy w miesiacu :D
UsuńDopiero niedawno zaczęłam przygodę z rozświetlaczem i jako pierwszy wybrałam markę Kobo. Zaczęłam doceniać moc tego typu produktów i na pewno powiększę swoje zbiory o kolejne :)
OdpowiedzUsuńO Kobo to również dobry wybór ;) Ja akurat nie mam żadnego z tej marki, ale nieraz macałam w drogerii i są całkiem fajne :)
Usuńmam chrapkę na kilka :D ale mam już 3 :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz kupować kolejne ;)
UsuńNo no, naprawdę je kochasz ;)) Ja mam 2, z czego jeden dokupiłam na obecnej promo w Ross ;)
OdpowiedzUsuńJa też kupiłam jeden (w sumie to trio produktów) ;) Pokażę w następnym poście :)
UsuńOstatnio kupiłam ten z lovely wersję gold i chyba kupię jeszcze tą srebrną :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ;) Ja latem wolę Gold, a teraz przeszłam na Silver :D
UsuńMoim ulubieńcem jest Becca Champagne Pop ! Jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ten rozświetlacz, ale nie mam pojęcia jak go zdobyć ;)
UsuńO rety :D Ale wielki zbiór ;))
OdpowiedzUsuńNo całkiem spory :)
UsuńNiezła kolekcja...ja mam 4 rozświetlacze ale w sumie to jak już używam to tylko jednego a mianowicie Mary-Lou :-)
OdpowiedzUsuńJa sobie sięgam na zmianę ;)
UsuńTrochę ich masz, ale rozumiem bo też uwielbiam kupować rozświetlacze i ciągle mi mało :D
OdpowiedzUsuńOstatnio najbardziej lubię My secret :)
To chorujemy na to samo :P
UsuńU mnie też najczęściej na twarzy ląduje ten z My Secret ;)
uwielbiam ten z the balm, lovely i my secret ;)
OdpowiedzUsuńTo również i moi ulubieńcy ;)
Usuń