Konturowanie twarzy weszło do codziennego użytku już jakiś czas temu. Od tamtej pory pojawił się naprawdę ogromny wachlarz produktów, które pomagają nam idealnie wymodelować twarz. Sama mam w szufladzie swojej toaletki naprawdę dużo brązerów i chłodnych pudrów do konturowania, ale wciąż testuję nowości aby wśród takiej ilości dostępnych kosmetyków odnaleźć prawdziwe perełki.
Wychodzę z założenia, że nie będę pisać na blogu o produktach, które nie są warte uwagi, które ogólnie nie są niczym specjalnym i ogólnie bez sensu zawracać sobie nimi głowę. Szkoda na to Waszego i mojego czasu.
Są jednak takie produkty, którym nawet te wysokopółkowe do pięt nie dorastają i po prostu warto o nich pisać. I właśnie taki wpis będzie dzisiaj. Zapraszam Was na recenzję i swatche palety do konturowania marki Freedom Pro Strobe.
Zacznę może od początku i w sumie od powodu dla którego ją kupiłam. Rozważając zakup palety Lorac natrafiłam na jednym z angielskich blogów na porównanie jej właśnie do palety Freedom. Dziewczyna pisała, że tańsza wersja jest praktycznie identyczna z oryginałem, jednak wydaje się jej, że właśnie pudry z palety Freedom są przyjemniejsze w pracy. Napisała też, że kolejnym razem raczej nie skusiłaby się na paletę Lorac, ponieważ jej cena jest dużo wyższa od tańszej wersji, a jakość produktów jest słabsza. To wydaje się dość logiczne! ;)
No i wtedy właśnie zaczęłam się poważnie zastanawiać... Po pewnym czasie Maxineczka w jednym z filmów robiła test tych dwóch palet i powiedziała w nim, że wybrałaby ona paletę Freedom. Czytałam komentarze dziewczyn pod jej filmem i one również pisały, że pudry z palety Freedom wyglądają lepiej. Sama przyznam, że i ja zdecydowanie wybrałabym tańszą wersję konturowania. Nie miałam więc już żadnych wątpliwości i zdecydowałam o zakupie palety Freedom. Swoją zamówiłam na stronie Cocolita.
Paleta przychodzi w ofoliowanym kartonowym opakowaniu wraz z bardzo dobrym pędzlem do konturowania z włosia syntetycznego. Jest bardzo miękki, ma dużo włosia i rzeczywiście widzę jego zastosowanie w makijażu.
Sama paleta jest niezbyt duża (rozmiar pomiędzy paletą cieni Sleek, a paletą paseczkowych cieni Makeup Revolution). Znajdziemy w niej 6 pudrów: dwa z nich są jasnymi matowymi pudrami, które rzeczywiście rozjaśniają skórę, mamy też piękny rozświetlacz dający efekt tafli i trzy brązowe pudry do konturowania w różnych odcieniach.
Rzeczywiście pudry są odpowiednio napigmentowane i kolor jest widoczny po nałożeniu. Dobrze się blendują i nie tworzą plam na twarzy. Zrobiony nimi kontur wygląda bardzo naturalnie. Jestem baaaardzo zadowolona z tej palety. Trwałość również na plus.
Pudry rewelacyjnie sprawdzają się na mojej skórze, ale też na skórze moich klientek. Po pomalowaniu są bardzo zadowolone z efektu i nie mogą wyjść z podziwu jak pięknie wygląda na ich buzi rozświetlacz (w tym miejscu należą się pozdrowienia dla mojej klientki - pani Ani) ;)
Tak więc jeśli szukacie pudrów, którymi stworzycie cudowny kontur na skórze to polecam Wam ten zestaw. Będziecie naprawdę bardzo zadowolone. Dostaniecie go w praktycznie każdej drogerii internetowej za około 50zł.
Słyszałam już pozytywne opinie o tej paletce, planuję ja wypróbować :) nie miałam jeszcze nic z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńJa mam kilka rzeczy, najbardziej lubię ich matowe błyszczyki i właśnie tą paletę :)
UsuńFajnie się prezentuje i pudry jak i opakowanie :)
OdpowiedzUsuńNo opakowanie jest całkiem spoko ;) Ale najważniejsze, że pudry są świetne :)
Usuńfajnie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńI super się ich używa ;)
UsuńWygląda nieźle, będę musiała kiedyś wypróbować. :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo polecam i zachęcam :)
Usuń