A więc zapraszam do dalszej części wpisu:
1. Na początek oczywiście baza, która podbije kolor cieni i przedłuży ich trwałość. U mnie baza z Avonu.
2. Kolejny krok to nałożenie białego matowego cienia na około 3/4 powieki. Jeśli Wasz cień jest zbyt mało napigmentowany to nałóżcie wcześniej białą kredkę. Mój cień to Kobo 101 Coconut.
4. Sięgamy po czarny matowy cień i pędzelkiem kuleczkowym i jego największą ilość umieszczamy w zewnętrznym kąciku. Resztę zacieramy do środka.
5. Następnie czarnym eyelinerem rysujemy delikatnie wyciągniętą kreskę.
6. Aby makijaż nie był zbyt nudny i ładnie połyskiwał, bierzemy eyeliner ze srebrnym brokatem i przeciągamy nim po wcześniej namalowanej czarnej kresce.
7. Dolną powiekę zaznaczamy grafitowym cieniem. Ja wykorzystałam cień paletki Sleeka Oh So Special.
8. Perłowym białym cieniem zaznaczamy wewnętrzny kącik oka, a białą kredką malujemy linię wodną.
9. Na koniec tuszujemy rzęsy mascarą.
A tak prezentuje się gotowy makijaż:
fajnie "smaku" dodaje ten brokacik na kresce :)
OdpowiedzUsuńwow! jestem pod wrażeniem :) w szarościach na oku czuję się bardzo dobrze, chętnie nosiłabym taki makijaż na co dzień :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMoim zdaniem na co dzień jest OK :)