18:21
Kolorowe pigmenty Essence: swatche 9 kolorów
Lubicie pyłki? Ja od pewnego czasu wprost je uwielbiam. Dają nam kilka możliwości nałożenia, a od naszego wyboru zależy efekt końcowy. Czasem jest to po prostu lekki opalizujący akcencik, niekiedy mocna plama koloru na całej powiece.
W dzisiejszym poście pokażę Wam sypkie pigmenty Essence. Już na samym początku blogowania pisałam o jednym z nich, ale obecnie mój zbiorek liczy dziewięć słoiczków. Postanowiłam więc jeszcze raz poruszyć temat tych produktów - tym razem bardziej obszernie ;)
Zacznę od podstaw. Ich wyjściowa cena to 10,99zł, teraz jednak w Naturach je wyprzedają i kosztują 2,99zł lub 3,99zł. Pyłki są pakowane w maleńkie, zakręcane słoiczki z sitkiem. W każdym jest 2 gramy pigmentu.
Tak jak mówiłam mam dziewięć kolorów. Niektóre są po prostu drobnym brokatem, inne po nałożeniu są mocno perłowe, jeszcze inne mają drobinki. Odkąd je kupiłam stale goszczą na moich powiekach, chociażby dla delikatnego rozświetlenia ;)
Formuła produktu jest naprawdę fajna. Pigment trzyma się pędzelka i przyznam szczerze, że jak na proszek to nie osypuje się tak bardzo przy nakładaniu. Każdy ma świetną pigmentację nawet bez bazy. Nałożony rano trzyma się cały dzień i nie wędruje po całej twarzy.
Formuła produktu jest naprawdę fajna. Pigment trzyma się pędzelka i przyznam szczerze, że jak na proszek to nie osypuje się tak bardzo przy nakładaniu. Każdy ma świetną pigmentację nawet bez bazy. Nałożony rano trzyma się cały dzień i nie wędruje po całej twarzy.
Najczęściej sięgam po różowy Cotton Candy i fioletowy Blueberry Muffin, chociaż wszystkie bardzo mi się podobają.
Jeśli jeszcze nie ich nie macie to myślę, że warto się za nimi rozejrzeć. Tym bardziej, że ich zakup nie zrujnuje Waszego portfela ;) Naprawdę polecam - szczególnie osobom, które lubią bawić się makijażem.
Na zdjęciu pigmenty nałożone na dłoń bez żadnej bazy: