Zbliża się weekend, a ja postanowiłam pokazać Wam kolejny makijaż z nowej serii. Znowu będzie mocno na luzie, ale tylko zobaczcie jak wyglądają makijaże - ten aktualny i ten sprzed 6 lat wstecz. Czy tylko ja widzę między nimi przepaść? ;)
Wersja pierwotna to mix cieni Kobo i Inglota, bo w tamtym czasie dysponowałam praktycznie tylko nimi. Jakoś brudno mi to wszystko wygląda i nie ma w tym ładu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak duże znaczenie ma porządne wyblendowanie cieni. Oczywiście pierwsze skrzypce grają tutaj mini romby doklejone na końcówce kreski. To miał być, wiecie, taki szalony, kreatywny akcent :D Dolna powieka niech już pozostanie bez komentarza - nie będę strzępić języka ;) Na uwagę zasługują jednak rzęsy! Oblepione i posklejane są totalną masakrą w tym makijażu.
W wersji aktualnej wszystko zaczyna się od precyzyjnie, ale dość miękko zaznaczonej brwi, która tworzy ramę tego makijażu. Chciałam oczywiście nawiązać do tych ozdóbek z kreski, ale nie miałam niestety rombów, więc sięgnęłam po niebieskie kółeczka. Samą kreskę rysowałam eyelinerem w pisaku z kolekcji Stellar Moon od Wibo. Cienie, które wykorzystałam do stworzenia tego cieniowania pochodzą z paletki Glamshop Łapacz Snów. Cudownie mi się nimi pracowało i wydaje mi się, że udało mi się pokazać potencjał tej palety. Jest naprawdę genialna! Na środek powieki poza turbo pigmentem dołożyłam jeszcze turbo plusa o nazwie Wirus i on w mgnieniu oka spotęgował ten przepiękny błysk. Postanowiłam także dodać pasek delikatnych rzęs aby dopełnić efektu WOW.
Poniżej mniej ostre zdjęcie, które jeszcze lepiej oddało błysk tego makijażu ;)
Piekny makijaz, a ten turbopigment to czysta magia :D
OdpowiedzUsuńWszystkie turboty są magiczne 💫💫💫
UsuńWidać progres jaki poczyniłaś. Śliczny makijaż! Zrobisz post o przechowywaniu swoich kosmetyków?
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i cieszę się, że widać różnicę :) Post o organizacji na pewno się pojawi, ale najpierw muszę zrobić porządek i znaleźć sposób na przechowywanie pigmentów :) :D
UsuńNie wiem czy to Ci w czymś pomoże, ale ja przechowuje pigmenty w takim plastikowym opakowaniu po ferrero Rocher i jestem zadowolona, bo wszystko jest dobrze widoczne 🙂
UsuńDzięki za podpowiedź ;) Już się z nimi uporałam przynajmniej chwilowo :D Postaram się w grudniu przygotować wpis z organizacją moich kosmetyków ;)
UsuńAle się pieknie rozwijasz, gratulacje
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
Usuń