Jeśli mnie znacie albo czytacie mojego bloga od dłuższego czasu to wiecie, że kocham rozświetlacze i bez tego elementu na twarzy nie funkcjonuję ;) Rozświetlacze zajmują sporą część miejsca w jednej z szuflad poświęconych mojej kolekcji kosmetyków, a mi bardzo ciężko przejść obok kolejnych produktów tego typu. Żeby już nie zanudzać Was tym wstępem to po prostu napiszę, że dzisiaj porozmawiamy o palecie rozświetlaczy marki LASplash Golden Gatsby Old Money.
Nie da się ukryć, że błyszczące i bardzo nietypowe opakowanie palety od razu przyciąga wzrok. Rose goldowe elementy wyglądają bosko na tle matowej czerni. W środku cztery niespotykane dość często odcienie rozświetlaczy i w miejscu gdzie spodziewałybyśmy się lusterka elegancka pani rodem z lat 20. Przyznacie, że całość wygląda nietuzinkowo?
Ja mam swój egzemplarz od końca września, kupiłam ją na targach w Warszawie z jakąś fajną zniżką. Nie pamiętam ile dokładanie kosztowała, ale wiem, że cena była dużo niższa od pierwotnej.
Ogólnie cała ta kolekcja Golden Gatsby jest piękna. Znajdziecie w niej także: błyszczyki, matowe pomadki i paletkę cieni.
Jeśli chodzi o rozświetlacze to każdy z nich ma pojemność 2,8 g, więc nie są one jakieś wielkie. Mamy 4 odcienie, ale ten złoty (Mazuma) jest absolutnie zbyt ciemny aby stosować go jako rozświetlacz. Stanowi natomiast piękny złoty cień do powiek i często wykorzystuję go w swoich dziennych makijażach.
Pozostałe 3 odcienie są bardzo ładne i moim zdaniem naprawdę niespotykane. Zwykle rozświetlacze są szampańskie, lekko złote, a tutaj w każdym rozświetlaczu ja dostrzegam nutkę beżu. Moim ulubionym jest odcień Sugar, chociaż najczęściej podczas aplikacji mieszam wszystkie razem i osiągam wtedy rewelacyjny, intensywny i wielowymiarowy glow.
Odcień Dough jest najjaśniejszym odcieniem w palecie. W palecie wygląda biało, a na skórze staje się transparenty i zostawia jedynie złote drobinki, które przepięknie wyglądają w słońcu. Jest to genialny produkt na ciało, dekolt do odkrytych sukienek. Latem będzie cudownie podkreślał opaleniznę.
Odcień Sugar to beżowo-morelowy rozświetlacz dający efekt mokrej skóry. Naprawdę tak to wygląda. Czysta tafla i naturalność. Dla mnie jest to niezwykle elegancki, nienachalny rozświetlacz.
Odcień Scratch jest podobny do Sugar, ale ma w sobie domieszkę różu. W moim odczuciu stanowi rozświetlający róż i jeśli używam go solo to właśnie w takiej roli. Najczęściej na inny matowy róż na łączeniu różu z rozświetlaczem.
Odcień Mazuma jest po prostu czystym złotem. Tak jak pisałam wcześniej - przy naszym kolorze skóry nie ma racji bytu jako rozświetlacz, ale jako cień do powiek jest naprawdę piękny.
Podsumowując, ta paletka jest świetna i wielofunkcyjna. Podoba mi się w niej to, że mogę sobie dowolnie mieszać te odcienie, stosować je na różne sposoby. Jest niewielka i lekka - bardzo kompaktowa. Jeżeli jesteście fankami rozświetlenia i szukacie czegoś extra do swojej kosmetyczki to gorąco polecam.
Piekne opakowanie,boskie, od razu sie zakochalam jak zobaczylam u Ciebie na IG. Jednak nie kupiłam tej paletki, a Classic Horrors, ktorej opakownaie tez mnie uwiodlo, niestety jakosc cieni zadna...
OdpowiedzUsuńUuuu :( To szkoda w takim razie... W przypadku tej paletki i jakość pudrów i opakowanie jest super! :)
UsuńSliczna jest ta paleta, moje klimaty <3
OdpowiedzUsuńNie znam tej palety ale design ma cudny!
OdpowiedzUsuńKolory ma piękne, tylko ten złoty jakiś taki nieużytkowy jak dla mnie. Monika
OdpowiedzUsuń