Ostatnio podzieliłam się z Wami swoimi hitami makijażowymi ostatnich miesięcy, a dzisiaj przyszedł czas na ulubieńców pielęgnacyjnych, bo w tej kategorii też mam kilka rewelacyjnych produktów, o których musicie usłyszeć.
/Kiedy to piszę jest 15 minut po północy, a ja siedzę z kubkiem kawy z mlekiem owsianym (uwielbiam jego smak!) i stukam w klawiaturę, bo ostatnie wiadomości od Was dodały mi skrzydeł! Bardzo dziękuję Wam za słowa wsparcia, Wasze historie związane z moją twórczością tutaj. To bardzo przyjemne uczucie dowiedzieć się, że to nie jest tak, że piszę sobie jakiś tekst u siebie w mieszkaniu z psem na kolanie to on jest po nic i tak w gruncie rzeczy to w sumie to nikomu nie jest potrzebne. Właśnie, że jest! I dowiaduję się o tym od Was!/
Ogólnie wrzesień jest u mnie zawsze tym czasem kiedy po lecie trzeba zadbać mocniej o włosy i przesuszoną słońcem skórę. I chociaż jestem w swojej pielęgnacji bardzo systematyczna to mimo wszystko właśnie po wakacjach wjeżdżają produkty extra.
Może zacznę od produktu, który chronił mnie latem przed słońcem i uważam, że jest to naprawdę dobry kosmetyk. Chodzi oczywiście o balsam z filtrem marki Lirene który kupiłam na początku lata w Rossmannie za niecałe 20 zł. Świetny produkt! Lekki, nieklejący balsam, który uchronił przez poparzeniami na niejednej wycieczce rowerowej, zapewnił brązowy odcień skóry i dodatkowo nawilżał skórę. Duże opakowanie i przystępna cena jak najbardziej na plus.
Kolejnym produktem i tym samym największym hitem dzisiejszego zestawienia jest nawilżająca maska do stóp w skarpetkach marki Scholl. Nie wierzyłam, że ta maska będzie dawała tak niesamowity efekt. Stopy po niej są tak odżywione i mięciutkie jak u niemowlaka - uwierzcie mi! Wiem, że te skarpetki polecała też Maxineczka i tutaj faktycznie zgadzam się z jej zachwytami. Te skarpetki są rewelacyjne. Obowiązkowa pozycja w łazienkowej szafce, ratunek przed wielkim wyjściem, a przede wszystkim uzupełnienie extra codziennej i starannej pielęgnacji stóp. Cenowo to powiem szczerze, że wychodzi dość sporo, bo takie skarpetki to koszt około 18 zł, ale trafiają się promocje na których upolujecie je już za 11 zł. Ja podczas jednej takiej promocji zrobiłam sobie spory zapasik ;)
Na miano ulubieńca zasługuje z całą pewnością żel pod prysznic marki YOPE o zapachu Bzu i Wanilii. O mamo, jak to pachnie! To po prostu tak jakbyście sobie dodały do wanny pachnącego bzu z całego jednego drzewa. Uwieeelbiam! Nie dość, że ładnie pachnie to mam wrażenie, że pielęgnuje skórę, bo odkąd go używam skończył się problem suchej skóry na rękach i łydkach. Ogólnie ostatnio bardzo mocno polubiłam się z marką YOPE. W szafce mam spory zapas ich mydeł w płynie - każde w innej wersji zapachowej. Tak sobie myślę, że jak w styczniu odpalę mydło o zapachu rabarbaru to zima od razu stanie się przyjemniejsza i wrócą wiosenno-letnie wspomnienia ;)
No i teraz, bum, pielęgnacja twarzy. Przysięgam Wam i rękę daję uciąć, że to nie jest wpis sponsorowany, ale u mnie pielęgnacja twarzy to od dłuższego czasu marka MIYA ;) Bardzo polubiłam ich produkty, chociaż peeling enzymatyczny jest dla mnie wielkim nieporozumieniem. Pozostałe, które do tej pory testowałam, są dla mnie super! Uwielbiam ich olejek do demakijażu, który jest jednym z elementów mojego dwuetapowego oczyszczania. On rozpuszcza cały mejkap, calutki. Dwie pompeczki wystarczają mi na całą buzię. Kocham też serum z prebiotykami, które już mam praktycznie na wykończeniu i teraz, jesienią skuszę się na wersję z witaminą C. Po serum używam różanego kremu, który dobrze sprawdza mi się także pod makijaż. No ogólnie jakbyście spojrzały na moją półkę w łazience to 90% produktów do twarzy to jest właśnie marka MIYA.
Na koniec porządne odżywienie moich kręconych włosów i maska Garnier Hair Food w wersji bananowej. To bomba dla moich loków po lecie. Nakładam sporo tej maski na włosy, zakładam foliowy czepek i ręcznik - moje włosy mają swoje 30 minut. Po takiej kuracji są miękkie i faktycznie dostają to czego aktualnie potrzebują :)
I to wszystko co chciałam Wam dzisiaj pokazać ;) To moi pielęgnacyjni ulubieńcy kilku ostatnich miesięcy - nie czuję, że rymuję ;) Jak zwykle czekam na Wasze polecajki. Jestem bardzo ciekawa jakich kosmetyków aktualnie używacie i co się u Was sprawdza. Dajcie znać!
Do następnego, pa!
Bananowa maska u mnie niestety szału nie zrobiła. Była w porządku, ale liczyłam na większy szał ;) A na bzowy żel i olejek do demakijażu Miya mam ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńOj koniecznie kup, będziesz zachwycona :D
UsuńUwielbiam kosmetyki Miya, a ten filter od Lirene musze koniecznie zakupic, takich kosmetykow uzywam caly rok :D
OdpowiedzUsuńNo ma coś ta MIYA w sobie, bardzo przyjemnie używa się tych produktów :)
UsuńMam krem do twarz z tej serii od Lirene. Jest straszny.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć ;) Nie natknę się na bubla :D
UsuńMiya podbiła i moje serce :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę to sporo z nas używa tej marki :D
UsuńOprócz maski z Garniera nie znam nic z Twoich ulubieńców 😃 Monika W.
OdpowiedzUsuńNo to musisz koniecznie nadrobić :D ;)
Usuń