17:12

Puder pod oczy My Secret Under Eye Smoothing & Fixing Powder

Chyba nie będzie przesadą kiedy powiem, że poprzedni rok zdecydowanie był rokiem pudrów pod oczy i to polskich marek. Pojawiło się ich na rynku naprawdę bardzo dużo - chyba każda marka po prostu wzięła sobie za punkt honoru wypuszczenie takiego produktu. Mi udało przetestować się kilka z nich, a jeszcze kilka jest na mojej liście. Przyznam się jednak, że odkryłam swój ideał i narazie zbyt szybko nie zamienię go na nic innego ;) Zapraszam Was na recenzję pudru pod oczy My Secret Under Eye Smoothing & Fixing Powder. 

Puder pod oczy pojawił się w ofercie marki jakoś pod koniec 2020 roku. Ja kupiłam go praktycznie w momencie kiedy wszedł do sprzedaży, załapałam się też na promocję i udało mi się go kupić za nieco ponad dyszkę. Ze spraw technicznych to opakowanko jest dość standardowe jak na produkt tego typu - plastikowy, zakręcany słoiczek z przekręcanym sitkiem na połowie opakowania. Wielkościowo słoiczek wypada identycznie jak opakowanie pudru Paese Puff Cloud. Pudru mamy tutaj natomiast więcej, bo aż 6 gramów! Z uwagi na to, że używamy go jedynie pod oczy ta pojemność jest ogromna. Niektóre pudry sypkie do twarzy mają pojemność 8 gramów, a tutaj puder pod oczy i 6 gramów produktu. Jest to największy pojemnościowo puder pod oczy jaki miałam (Wibo - 5,5 g, Paese - 5,3 g, Hean - 4,5 g).

To co moim zdaniem jest w tym pudrze zbędne to jego zapach. Mimo, że jest delikatny to po co puder pod oczy ma pachnieć? Wydaje mi się, że te substancje zapachowe mogą podrażniać/uczulać jeśli ktoś jest wrażliwcem. No i w końcu okolica oczu serio nie potrzebuje pachnieć. Mi natomiast ten zapach nie przeszkadza - jest ładny i bardzo subtelny.

Jest to pierwszy puder pod oczy jaki testowałam, który nie jest biały. A nie dość, że nie jest biały to jeszcze nie ma w sobie żadnych drobinek brokatu. Ten puder jest ultrajasnobeżowy, zupełnie gładziutki, aksamitny i taki lekki w dotyku.

Nakładam go zawsze takim długim pędzlem Jessup, który idealnie aplikuje puder w okolicy oczu. Nakłada się go niewiele, bez nadmiaru, a korektor zostaje przepięknie utrwalony, co ważne puder w żaden sposób nie wpływa negatywnie na wygląd korektora. Ten puder jest photoshopem w proszku. Producent wspomniał na opakowaniu, że zapewnia on efekt soft touch, ale nie spodziewałam się takiej magii. Przepięknie wygląda pod oczami, nie wybiela, nie mieni się brokatem. Jest jaśniej, ale wciąż ok, matowo, ale nie sucho. No cudo! 

Używam go już grubo ponad dwa miesiące i codziennie zachwyca mnie tak samo. Jest leciutki i nie przesuszył skóry pod oczami. Jest też bardzo wydajny, bo przez ten czas ubyła go mniej więcej połowa. A, i słuchajcie on nie robi tego efektu flash back! Nie wyglądacie jak duch na zdjęciach z fleszem. 

Bardzo go Wam polecam, bo ja jestem nim zachwycona. Niewiele mówi się o nim w sieci, a uważam, że powinno. To kolejny świetny polski produkt. Zerknijcie sobie na niego jak będziecie w Naturze ;) 

2 komentarze:

Szczerze dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Jeśli mój blog Ci się podoba - dołącz do grona moich obserwatorów i bądź ze mną na bieżąco :) I proszę nie zostawiaj linków do swojego bloga, bo to nie miejsce na reklamę. Odwiedzam blogi swoich komentujących i chętnie zostanę obserwatorem jeśli znajdę na nim interesujące treści ;)

Copyright © majmejkap , Blogger