18:04

Ulubieńcy września | nowe włosy, KAT VON D, Maybelline, Kiko, Dove

Ulubieńcy września | nowe włosy, KAT VON D, Maybelline, Kiko, Dove

18:04

Ulubieńcy września | nowe włosy, KAT VON D, Maybelline, Kiko, Dove

Witam Was kochane serdecznie ostatniego dnia września. Jak co miesiąc przyszła pora na jego kosmetyczne podsumowanie. Tym razem będzie odrobina produktów do pielęgnacji i kilka kosmetyków kolorowych, ale opowiem Wam też krótko o moich nowych włosach.


I właśnie od włosów zacznę. Zdecydowałam się na ombre, rozjaśnienie sporej długości włosów. I aktualnie jestem bardziej blond ;) Efekt bardzo mi się podoba i jestem z całości mega zadowolona. Oczywiście włosy zostały lekko podcięte, bo końce po lecie były przesuszone. Teraz muszę się skupić na nawilżaniu i regeneracji moich blond pasm. O swoich włosach planuję w październiku napisać cały post ;)

Z pielęgnacji pokażę Wam trzy produkty. Jeden będzie nietypowy, ponieważ nigdy wcześniej nie pokazywałam tego typu rzeczy na blogu.

Pierwszy kosmetyk to krem-żel do twarzy marki Dermedic Hydra In 3 Hialuro. Powiem tak, wracam do niego bardzo często. Ma żelową formułę, jest bardzo wydajny i dobrze nawilża skórę. Można by rzec nawet, że skóra go po prostu wypija. Polecam go bardzo mocno wszystkim, którzy nie lubią tej tłustej warstwy po aplikacji kremu ;)

Drugim produktem z pielęgnacji jest multi-regenerujący balsam do ciała Lirene z minerałami z Morza Martwego. Mam go dzięki obecności na konferencji Meet Beauty. Znalazłam go w jednej z paczek, które tam dostałam. Otworzyłam go pod koniec sierpnia i od tamtej pory bardzo dobrze mi służy. W czasie upałów ceniłam go za to, że się szybko wchłania i nie lepi się na skórze, a teraz również za to, że pomimo swojej lekkiej formuły dobrze skórę nawilża ;) Poręczna tuba jest świetnym rozwiązaniem w produktach tego typu, bo wiem, że uda mi się wykorzystać balsam do końca.

I teraz pora na ten nietypowy produkt. Mówię nietypowy, bo nigdy wcześniej nie prezentowałam na swoim blogu antyperspirantu. A we wrześniu poznałam fantastyczny produkt Dove i pod względem trwałej ochrony i pod względem zapachu. Serio, nie obraziłabym się za flakonik perfum o tym zapachu ;) Jest to tak świeży zapach, tak przyjemny, że mogłabym go wąchać i wąchać. Ta wersja zapachowa to gruszka z aloesem. Coś bezbłędnego!


W kwestii kolorówki zacznę od bazy pod podkład. Ta, której używałam najczęściej to Matt Filler z firmy AA Wings of color. Jest to baza wygładzająca z kolagenem i ceramidami. Bardzo dobrze sprawdza się pod większość podkładów, które mam. I powiem nawet więcej, ta baza jest idealnym rozwiązaniem dla dojrzałych cer. Bardzo ładnie nawilża skórę i wygładza zmarszczki. Jeżeli szukacie dobrej i łatwo dostępnej bazy pod makijaż to ta jest jak najbardziej godna polecenia ;) :)

Bardzo szybko ulubieńcem stał się korektor Maybelline Instant Anti-Age The Eraser Eye w odcieniu Light. I tak, wiem, że będzie on dostępny stacjonarnie. Ja jednak postanowiłam go kupić zanim to nastąpi. I teraz mogę go zdecydowanie polecić. To dość dobrze kryjący, kremowy korektor. Bardzo dobrze sprawdza się pod oczami. I powiem nawet więcej. Jeżeli dobrze go utrwalę to zupełnie nie zbiera mi się w ciągu dnia w załamaniach. Byłam naprawdę w dużym szoku kiedy wieczorem, po całym dniu zmywałam makijaż. Patrzę, a korektor w stanie idealnym ;) Jestem ciekawa jaka cena tego cuda będzie stacjonarnie. Wiedzcie natomiast, że w sieci kosztuje on około 35 zł.


A teraz prawdziwa petarda! We wrześniu udało mi się odkryć bardzo ciekawy brązer do jasnych karnacji. I "odkryć" jest tutaj słowem klucz, bo mam go dzięki uprzejmości uroczej Adelajdy <3 Poprosiłam ją o kupienie brązera w Kiko i w sumie w ciemno wybrałam brązer z serii Flawless Fusion w odcieniu 01. Na początku to pomyślałam, że to jest puder z kolorem i, że nie będzie go na skórze wcale widać. Oj jak bardzo się myliłam! Nawet nie możecie sobie wyobrazić jak on pięknie wygląda na skórze! To nie jest kolejna warstwa na buzi. On się po prostu wtapia w skórę, daje efekt idealnie przybrązowionej twarzy. No coś pięknego! Polecam go, podpisując się obiema rękami i nogami. Jest fenomenalny!!! Oczywiście nie można nie wspomnieć o jego pięknym lustrzanym opakowaniu zamykanym na magnesik.


Wrześniowym hitem była też u mnie paletka Zoeva Smoky. Kiedy nadchodzi jesień to ona gra w moim makijażu pierwsze skrzypce. Kolory cieni idealnie wpisują się w jesienny klimat. O ich jakości i pigmentacji wspominać chyba nie muszę, prawda? Perfekcja w jesiennym wydaniu :)


I ostatnim hitem tego miesiąca, a właściwie jego końcówki jest Everlasting Liquid Lipstick marki KAT VON D. Odcień Lovecraft zamówiłam w dniu premiery marki na Sephora.pl i jestem oczarowana - po pierwsze opakowaniem, po drugie jej trwałością i po trzecie pięknym odcieniem. To coś pomiędzy przybrudzonym różem i fioletem. Jest on dość intensywny i moim zdaniem to kolor idealny na jesień. Więcej na jej temat napiszę Wam już w październiku.


I to wszyscy ulubieńcy z września. Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi hitami mijającego miesiąca. Dajcie znać też czy skusiłyście się już na jakiś kosmetyk KAT VON D ;)

12:41

NYX Glitter Primer | HIT czy KIT? | Czy ten żel w ogóle działa? | Zdjęcia pigmentów z jego użyciem

NYX Glitter Primer | HIT czy KIT? | Czy ten żel w ogóle działa? | Zdjęcia pigmentów z jego użyciem

12:41

NYX Glitter Primer | HIT czy KIT? | Czy ten żel w ogóle działa? | Zdjęcia pigmentów z jego użyciem

O tym żelu było niedawno bardzo, bardzo głośno. Wśród produktów marki NYX jest on bestsellerem i zupełnie się temu nie dziwię. Faktycznie, działa i to rewelacyjnie. Jeżeli lubicie zabawę z cieniami do powiek, różnymi pigmentami i brokacikami to moim zdaniem koniecznie musicie go mieć.

Dzisiaj o NYX Glitter Primer napiszę nieco więcej. 

Jeżeli już uda się Wam go kupić (bardzo często jest wyprzedany) to musicie za niego zapłacić 35 zł. W zamian dostajecie kartonik z holograficzną tubką o pojemności 10 ml.


Sam żel po wyciśnięciu z tubki ma gęstą formułę i lekko beżowy odcień, który po roztarciu całkowicie znika. 

Jak w takim razie używać tego produktu? Polecam używać go w niewielkiej ilości, najlepiej wklepywać paluszkiem w powiekę lub miejsce gdzie chcecie umieścić Wasz brokat/cień itd. 

Ten primer sprawdza się rewelacyjnie nie tylko pod produkty sypkie. Stanowi świetną bazę pod zwykłe, prasowane cienie. Działa po prostu jak klej do cieni.

Przyznam szczerze, że mam porównanie do żelu marki Kryolan, którym kiedyś się zachwycałam. Teraz widzę jednak różnicę. Żel marki Kryolan lubił mi się kruszyć, tworzył brzydkie prześwity w cieniowaniu. Produkt z NYX jest lepszy właśnie pod tym względem. Łapie cienie, ale na powiece jest jakby elastyczny i nie kruszy się.  

Tą lepką warstwę, którą tworzy mogę śmiało porównać do lepkiej warstwy pozostawianej przez lakiery hybrydowe.

Glitter Primer zwiększa intensywność pigmentów i cieni. Pozwala na dokładne rozłożenie drobinek i trzyma je w nienaruszonym stanie aż do demakijażu. 

Starałam się pokazać Wam na zdjęciach jak ten żel działa. Widać, że na żelu wszystkie pigmenty są bardziej intensywne.



W mojej ocenie to prawdziwy must have w każdej kosmetyczce. Żel, który nie raz uratuje Wasze cieniowanie i uchroni przed osypaniem się brokatów, pigmentów i sypkich cieni. Polecam go bardzo, bardzo gorąco ;) Kupicie go stacjonarnie w sklepach NYX, na ich stronie internetowej oraz w Douglasach.

Ciekawi mnie na co Wy przyklejacie brokat. Jakim sposobem go aplikujecie? Dajcie też znać czy macie właśnie ten produkt z NYX ;) 

19:57

Tanie i dobre kosmetyki do makijażu, które musisz mieć | 5 świetnych produktów do 20 zł

Tanie i dobre kosmetyki do makijażu, które musisz mieć | 5 świetnych produktów do 20 zł

19:57

Tanie i dobre kosmetyki do makijażu, które musisz mieć | 5 świetnych produktów do 20 zł

To wcale nie jest tak, że kiedy chcesz kupić dobrej jakości kosmetyki to musisz mieć worek pieniędzy i rozbijać swoją skarbonkę. Dzisiaj mam dla Was porcję rewelacyjnych kosmetyków do makijażu, które nie kosztują więcej niż 20 zł. Będzie więc dość łaskawie dla portfela. W dodatku z tego co się orientuję wszystkie te produkty znajdziecie stacjonarnie w drogeriach lub na firmowych wyspach ;) Jeśli ciekawi Was jakie pięć produktów mam Wam do pokazania to zapraszam na ten wpis ;)


GOLDEN ROSE SPARKLY EYELINER
Jeśli w makijażu lubicie błysk to ten produkt się Wam na pewno spodoba. To eyelinery o bardzo dobrej formule, w których zanurzone są drobineczki brokatu. Możecie ich używać jako mały akcent na powiece lub malować brokatowe kreski wzdłuż linii rzęs. Efekt jaki dają na powiece jest niesamowity - drobinki przepięknie i elegancko odbijają światło.


KOBO BRIGHTENER MIX
To produkt, który z pewnością uratuje Wasz makijaż jesienią i zimą kiedy to okaże się, że letnia opalenizna zaczęła już znikać i ulubiony podkład będzie zbyt ciemny. Ten mixer jest fantastyczny, ponieważ poza rozjaśnieniem podkładu nie robi z nim nic - nie zmienia jego właściwości, nie rozwadnia, nie zmniejsza krycia. Dostaniecie go w każdej drogerii Natura w naprawdę niskiej cenie.


CATRICE SLIM'MATIC ULTRA PRECISE BROW PENCIL
Szukacie precyzyjnej kredki do brwi. Cieńszej chyba nie znajdziecie. Tak, tą kredką jesteście w stanie narysować pojedyncze włoski na skórze. Efekt jaki jesteście nią w stanie uzyskać jest bardzo naturalny, ale brwi są wyraźnie zaznaczone. Plus również za to, że nie trzeba jej ostrzyć i za mini spiralkę do wyczesywania brwi na drugim końcu :)


WIBO LIP LINER
Z konturówkami do ust tej marki znam się całkiem od niedawna, ale zdążyłam je bardzo polubić. Są kremowe, łatwo sunie się nimi po ustach. Mi również świetnie sprawdzają się w roli  szminki - po prostu wypełniam nimi całe usta. Nie ścierają się, nie rozlewają w kącikach. Są naprawdę dobre i godne polecenia.


MY SECRET FACE'N'BODY BRONZING POWDER 
Na dowód, że to produkt godny uwagi powiem, że zużyłam już dwa opakowania tego pudru i zaczęłam trzecie. To idealny odcień pudru, którym możemy wykonturować sobie buźkę. Jego wykończenie jest satynowe, a nie płaskie i totalnie matowe. To w jak cudowny sposób ten brązer imituje cienie na twarzy jest po prostu niesamowite. Produkt jest wypiekany i przez to baaaardzo wydajny.


I tak właśnie wygląda pierwsza piątka produktów poniżej 20 zł, które bardzo lubię i mogę Wam polecić. Myślę, że może z tego powstać całkiem przyjemna seria wpisów ;) Co o tym myślicie?

Jeżeli macie jakieś makijażowe hity do 20 zł to koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu :)

09:57

Rozświetlacz Kiko Fall 2.0 Gold In Progress

Rozświetlacz Kiko Fall 2.0 Gold In Progress

09:57

Rozświetlacz Kiko Fall 2.0 Gold In Progress

Mogę śmiało powiedzieć, że rozświetlacz to jeden z moich najbardziej ulubionych kosmetyków. To nic, że mam ich już całą masę. Jeżeli na rynku pojawia się jakaś ciekawa propozycja to bez zastanowienia trafia ona w moje ręce. Tak już mam i nic na to nie poradzę - a może po prostu nie chcę sobie z tym radzić ;))  

To cudowne uzależnienie sprawia, że wciąż mogę odkrywać coraz to nowsze perełki wśród rozświetlaczy.

Nowa jesienna kolekcja marki Kiko zdecydowanie wpadła mi w oko. I to właśnie przez rozświetlacz ;) I tak naprawdę nigdy wcześniej nie miałam nic z tej marki, ale wiedziałam, że ta błyskotka zawładnie moim serduchem. Postanowiłam więc go kupić, a dzisiaj napiszę Wam o nim trochę więcej :)

Opakowanie jest zgrabne i bardzo eleganckie. Dodatkowego szyku dodaje mu tłoczenie na wieczku. Sam produkt jest malutki, bo waga rozświetlacza to jedyne 3,5 grama. Mój odcień to 01 Gold In Progress. I faktycznie jest to złoty rozświetlacz. A dokładniej mówiąc, według mnie, złocisto-szampańsko-beżowy.


Formuła rozświetlacza jest wypiekana, przez co zwarta, ale nie sucha. Jego odcień faktycznie jest dość intensywny i na pewno nie sprawdzi się w przypadku bardzo bladych cer. Myślę jednak, że jego kolor to celowe działanie marki Kiko, ponieważ jest to kolekcja jesienna, a wiadomo, że po lecie każdy ma na sobie chociaż odrobinkę opalenizny.


Ten produkt tworzy na skórze intensywnie błyszczącą taflę i nie ma tutaj żadnej drobinki. To efekt glow w najczystszym wydaniu! Jeżeli miałabym porównać jego odcień z innymi rozświetlaczami, które mam to zdecydowanie najbliżej mu do rozświetlacza My Secret w odcieniu Princess Dream. Ten z Kiko jest od niego minimalnie ciemniejszy.




Jeżeli kochacie rozświetlacze tak samo jak ja to powinnyście go mieć. Chociażby ze względu na to, że jest to edycja limitowana i później nie będzie można go kupić ;)

Jaki jest Wasz ulubiony rozświetlacz? Mi jest chyba zbyt trudno się zdecydować... :)

17:58

NOVACLEAR ATOPIS Face & Body Wash | Moja negatywna opinia

NOVACLEAR ATOPIS Face & Body Wash | Moja negatywna opinia

17:58

NOVACLEAR ATOPIS Face & Body Wash | Moja negatywna opinia

Na moim blogu znajdziecie niewiele wpisów o kosmetycznych bublach. Dzieje się tak dlatego, ponieważ wychodzę z założenia, że nie warto tracić na nie czas. Dzisiaj będzie jednak inaczej i napiszę o dwóch produktach, które się u mnie nie sprawdziły.

Oba produkty skierowane są do skóry suchej, atopowej. Ich marka to NOVACLEAR, a cała seria tych produktów nazywa się Atopis. Ich opakowania to zwykła biała tuba z niebieskimi napisami - szata graficzna jest dość uboga, ale tak naprawdę nie to jest najważniejsze.


Moja skóra ogólnie lubi się przesuszać. Szczególnie po lecie kiedy to słońce nieźle dawało w kość. I właśnie na sezon letni zostawiłam sobie te dwa produkty do testowania. I powiem od razu, że totalnie nie zdały u mnie egzaminu.


Zacznę od produktu do mycia twarzy i ciała. Jego konsystencja przypomina mi bardzo lejący żel o zszarzało-białym kolorze. Żel się zupełnie nie pieni, tylko oblepia twarz i po "umyciu" nim twarzy czuję, że jest ona nadal brudna i niedomyta. Dodatkowo produkt ma niby delikatny, ale jak dla mnie nieprzyjemny zapach i bardzo niechętnie po niego sięgałam. Starałam się znaleźć dla niego inne zastosowanie jak np. mycie gąbeczek, ale tutaj również się nie popisał.

Balsam nie zaskoczył mnie również niczym. Zwyczajny pięciominutowy nawilżacz. Jak dla mnie zdecydowanie zbyt rzadki i lejący. Nie pachniał, nie nawilżał i w sumie nie robił nic.

No muszę przyznać, że chyba na żadnym produkcie pielęgnacyjnym nie zawiodłam się tak bardzo. Wydaje mi się, że skóra atopowa potrzebuje sporej dawki nawilżenia, a w tych produktach niestety tego nie znajdzie. 

Także jeśli gdzieś widziałyście te produkty i chciałyście je kupić to odradzam, lepiej sięgnąć w drogerii po sprawdzony balsam i żel do mycia ;)

Wiem, że sporo blogerek testowało te produkty - powiedzcie, proszę, jak się one u Was sprawdziły. Czekam na komentarze ;))

09:43

Makijaż cieniami Nabla i Juvia's Place | Mój piękny warkocz i nowe rzęsy

Makijaż cieniami Nabla i Juvia's Place | Mój piękny warkocz i nowe rzęsy

09:43

Makijaż cieniami Nabla i Juvia's Place | Mój piękny warkocz i nowe rzęsy

W miniony weekend byłam na weselu, a taka okazja to idealny czas na zabawę z makijażem i fryzurą ;) W dzisiejszym poście pokażę Wam jak wyglądały moje włosy oraz makijaż właśnie w sobotę.

Zacznę od włosów, bo podobają mi się one nieziemsko. Tym razem odpuściłam piękne loki na rzecz grubego warkocza. Moja (najlepsza na świecie zresztą) fryzjerka wyczarowała na mojej głowie pięknego kłosa. Czułam się w nim naprawdę rewelacyjnie i z miłą chęcią czesałabym się tak każdego dnia :)

Co do makijażu to na pewno czymś co rzuca się w oczy są moje rzęsy. Zdecydowałam się po raz kolejny na ich przedłużenie metodą objętościową i jestem bardzo zadowolona z efektu jaki wyszedł. Rzęsy miały być lekko wyciągnięte w zewnętrznym kąciku i uważam, że są idealne - tworzą lekko koci kształt oka.

Samo cieniowanie opiera się na cieniach Nabla oraz palecie Juvia's Place The Saharan. Brązy, róże i złoto - właśnie te kolory tworzą dzisiejszy makijaż. Skusiłam się też na długą czarną kreskę wzdłuż linii rzęs. A wszystkie szczegóły dotyczące tego makijażu wypisałam na dole pod zdjęciami ;)



Kosmetyki użyte w tym makijażu:

TWARZ:
*podkład Inglot HD numer 81
*korektor Catrice Liquid Camouflage numer 010 (również jako baza pod cienie do powiek)
*puder sypki Laura Mercier Translucent
*brązery z palety Freedom Pro Strobe
*rozświetlacz My Secret Princess Dream
*róż My Secret Dusty Rose

OCZY:
*cień Nabla Narciso
*cień Nabla Caramel
*paleta cieni Juvia's Place The Saharan
*klej Nyx Glitter Primer
*pigment Kobo Cherry Sparks
*pigment Inglot numer 115
*eyeliner Golden Rose numer 103
*żelowy eyeliner Stila
*mascara L'Oreal Volume Million Lashes So Couture

USTA:
*płynna matowa pomadka Golden Rose numer 20

18:24

Cienie Nabla - moja kompletna paletka | 6 nowych odcieni | SWATCHE

Cienie Nabla - moja kompletna paletka | 6 nowych odcieni | SWATCHE

18:24

Cienie Nabla - moja kompletna paletka | 6 nowych odcieni | SWATCHE

Jeżeli spośród wszystkich swoich cieni miałabym wybrać te o najlepszej pigmentacji i formule to te firmy Nabla znalazłyby się w ścisłej czołówce. To włoska marka, a mi Włochy kojarzą się z czymś porządnym.W tym tygodniu udało mi się skompletować pełną paletę 12 cieni do powiek. Swatche sześciu, które miałam do tej pory pokazywałam Wam już w tym marcowym poście (klik!), teraz pora na kolejne sześć.


Jestem zakochana w jakości tych cieni, są mięciutkie, masełkowate i blendują się praktycznie same.

Przejdę teraz do prezentacji poszczególnych odcieni:

CARAMEL
Jeżeli pieczecie jakieś ciasta to na pewno nieraz korzystałyście z mleka skondensowanego w puszce. Ten cień ma właśnie jego kolor. Świetnie sprawdzi się jako cień przejściowy, jest zupełnie matowy.


ON THE ROAD 
To cień z najnowszej kolekcji marki. Pięknie perłowy brąz, mięciutki, hipernapigmentowany.


LAZY DAYS
Ten cień w rzeczywistości ma w sobie odrobinkę więcej koloru pomarańczowego. Jest bardzo nietypowy i przepięknie prezentuje się w makijażu dziennym i ślubnym. Jego kolor określiłabym jako jogurt morelowy lub lekko rozbielony łosoś.


ABSINTHE
Cień kameleon. Prawdziwy duochrome z krwi i kości. Opalizuje w zależności od światła na rudo bądź butelkowo-zielono. Ma w sobie też trochę fioletu, co widać na zdjęciu. Nałożony na różne bazy mieni się wielowymiarowo.


SELFISH
To cień, którego baza jest fioletowa, a jego mikrodrobinki są zarówno fioletowe jak i złote. Coś pięknego.


NARCISO 
To typowy matowy transferowy cień w odcieniu lekko chłodnego brązu. Ten kolor świetnie imituje cień, który naturalnie tworzy się na skórze.


I tak właśnie wyglądają moje cienie marki Nabla. Mam nadzieję, że wpis się Wam przyda przy wyborze swoich kolorów ;) Dajcie znać czy macie je już w swoich zbiorach - jestem bardzo ciekawa :)

20:47

Róż, róż, róż | Makijaż z różem w roli głównej

Róż, róż, róż | Makijaż z różem w roli głównej

20:47

Róż, róż, róż | Makijaż z różem w roli głównej

Czy używacie różu do policzków na co dzień w swoim makijażu? A czy wpadłyście na pomysł aby nakładać go również pędzelkiem na powieki? To naprawdę rewelacyjny trik, który niesamowicie ożywia buzię i sprawia, że makijaż tworzy jedną całość.

Chciałam Wam właśnie dzisiaj pokazać jak dobrze wygląda kolor różowy w makijażu ;) Tutaj nie ma praktycznie żadnej filozofii - po prostu wyblendowany pędzelkiem róż na powiekach, a jako akcent na środku i w kącikach szampański rozświetlacz - ten sam co na reszcie twarzy. 

Nie zobaczycie tutaj też sztucznych rzęs ani kreski, ani nawet wyrysowanych brwi - włoski wyczesane są żelem do góry, troszkę niesforne i przez to bardziej naturalne.

Spis kosmetyków (w naprawdę minimalistycznym wydaniu) macie pod zdjęciami na dole, a ja czekam na Wasze opinie dotyczące takiego looku ;)





UŻYTE PRODUKTY:

TWARZ:
*podkład The Balm Time Balm Light
*korektor AA Wings of Color numer 02 Fairy
*puder sypki Wibo Banana
*brązer My Secret
*rozświetlacz The Balm Mary Lou
*róż The Balm Frat Boy

OCZY:
*cień Maybelline CT Creme de Nudes
*róż The Balm Frat Boy
*rozświetlacz The Balm Mary Lou
*cielista kredka My Secret
*tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes So Couture
*żel do brwi Golden Rose

USTA:
*błyszczyk Astor odcień Fushia
Copyright © majmejkap , Blogger