08:30

Ulubieńcy lipca i sierpnia | Nabla, Sensique, Maybelline, Huda Beauty

Ulubieńcy lipca i sierpnia | Nabla, Sensique, Maybelline, Huda Beauty

08:30

Ulubieńcy lipca i sierpnia | Nabla, Sensique, Maybelline, Huda Beauty

Zapraszam Was dzisiaj na ulubieńców dwóch letnich miesięcy, czyli lipca i sierpnia. W zeszłym miesiącu nie było takiego wpisu, więc dzisiaj pokażę Wam co sprawdzało mi się zarówno w lipcu jak i w sierpniu. Przygotowując się do tego wpisu zdziwiłam się, że tak mało produktów mam Wam do pokazania, ale to chyba z racji tropikalnych upałów, które towarzyszyły nam jeszcze nie tak dawno. 

Nie uwzględniłam tutaj produktów pielęgnacyjnych, bo myślę, że we wrześniu zrobię o tym oddzielny wpis i tam dokładnie opowiem Wam czego używam.

A teraz zapraszam na ulubieńców makijażowch ;)

Wśród baz ostatnio bardzo mocno wybiła się Liquid Primer od Pierre Rene. O tej bazie pisałam niedawno na blogu, więc do obszernej recenzji odsyłam Was tutaj. To jest bardzo dobra baza, świetnie współgra z podkładami, dodaje im lekkości na twarzy. Naprawdę świetnie mi się ona sprawdza.

Podkład, który bardzo mi podpasował zarówno kolorem jak i formułą to Maybelline Fit Me! Mój ma odcień 115 i w tym momencie pasuje mi idealnie. Ma całkiem niezłe krycie i nie jest płasko matowy. Dobrze utrzymuje mi się w ciągu dnia i to właśnie po niego sięgałam najczęściej. To bardzo dobra drogeryjna opcja w tej kategorii produktów. Bardzo polecam!

Z Maybelline Fit Me! mam jeszcze korektor, którego teraz używam non stop. Bardzo przyjemny kosmetyk do stosowania pod oczy. Zimą jego odcień jest dla  mnie za ciemny, a teraz jak najbardziej  mi pasuje. Nie mam problemów z jego trwałością w ciągu dnia, nie zbiera się też w załamaniach.


W trakcie wakacji pokochałam rozświetlenie jeszcze mocniej niż kochałam do tej pory. Stosowałam pudrowe i płynne rozświetlacze. Najlepszym z tych płynnych okazał się Wibo Chrome Drops numer 01. To jest po prostu boski produkt, dający niesamowitą taflę na skórze. Nawet przypudrowany wybija się spod pudru. Dodatkowo jest bardzo trwały, ponieważ po aplikacji zastyga na skórze. 

Z racji opalenizny musiałam używać ciemniejszego rozświetlacza w kamieniu i mój wybór z reguł padał na Wet n Wild MegaGlo w odcieniu Precious Petals. Faktycznie jego odcień jest ciemniejszy - złocisty ze sporą domieszką koloru lekko miedzianego, ale na skórze wygląda cudownie. No i daje boską taflę bez grama drobinek. Bardzo lubię tą serię rozświetlaczy.

Nowością i ulubieńcem w jednym jest rozświetlacz prasowany marki Sensique. Jestem w szoku jakie to  jest cudo, i że nie kosztuje milionów monet. Cudowny rozświetlacz dla jasnych karnacji. Złocisty i bardzo intensywny. Nic dziwnego, w końcu został stworzony na podobieństwo ABH x Amrezy. Poleciłam go już kilku swoim klientkom, które nie mogły uwierzyć, że jest to produkt drogeryjny. Polecam zatem i Wam ;)

Sama jestem w niemałym szoku, że wśród moich ulubieńców znalazł się prasowany puder. Pewnie wiecie, że zdecydowanie wolę te sypkie, ale Banana Chocolate od Lovely ogromnie mi się podoba. Wykończyłam go praktycznie do zera. Po pierwsze nie daje efektu papierowego matu na twarzy, jest lekki, skóra wygląda bardzo naturalnie i promiennie. Bardzo dobrze utrwala i jest niewidoczny. Na pewno jeszcze do niego wrócę, bo naprawdę super mi się sprawdza.


Jeśli chciałam wykonać makijaż oka to tutaj z pomocą przychodziła mi paleta Makeup Revolution Sopx, którą lubię. Nie są to cienie najwyższej jakości, ale jak na makijaż dzienny totalnie mi wystarczają. Jest to kompletny zestaw cieni, którym można stworzyć naprawdę wiele ciekawych makijaży.



I na koniec produkty do ust. Na zmianę używałam dwóch pomadek matowych w bardzo zbliżonych do siebie odcieniach. Nabla Sweet Gravity i Golden Rose numer 13 to pomadki utrzymane w nudowej tonacji. Idealne kolorki do opalonej skóry, w których czuję się rewelacyjnie. Oba zawsze na ustach w duecie z błyszczykiem Huda Beauty w odcieniu Angellic, który dodawał im oszałamiającego blasku. Kocham ten błyszczyk, co widać po zużyciu i z pewnością zaopatrzę się w kolejny kiedy wykończę to opakowanie. 


I to już wszyscy moi wakacyjni ulubieńcy. Dajcie mi koniecznie znać co u Was sprawdziło się w te letnie miesiące. Jestem  tego  bardzo ciekawa, bo jestem na tropie perełek kosmetycznych i być może z Waszą pomocą uda mi się znaleźć coś ciekawego ;)

18:35

Wibo Pro Beauty Sponge | Genialny zamiennik Beauty Blendera i gąbek Blend It! | Jak wygląda po ponad 3 miesiącach użytkowania?

Wibo Pro Beauty Sponge | Genialny zamiennik Beauty Blendera i gąbek Blend It! | Jak wygląda po ponad 3 miesiącach użytkowania?

18:35

Wibo Pro Beauty Sponge | Genialny zamiennik Beauty Blendera i gąbek Blend It! | Jak wygląda po ponad 3 miesiącach użytkowania?

Nie ma się co oszukiwać. Trzeba przyznać, że gąbeczki w kształcie jajka przeprowadziły niemałą rewolucję jeśli chodzi o aplikację makijażu. Profesjonalne narzędzie wizażystów przeszło z ich kufrów do codziennego użytku przez (nie)zwyczajne kobiety. Pierwotnym produktem był oczywiście kultowy Beauty Blender, na podstawie którego starano stworzyć tańsze odpowiedniki. Ja sama przeszłam przez wiele takich gabek, miałam również oryginalny BB. Z tego co tak szybko przychodzi mi do głowy to miałam jajko Real Techniques, Nanshy, Glam Sponge, Blend It!, różne cuda z Aliexpress i ostatnio katuję Wibo Pro Beauty Sponge. I właśnie o tej ostatniej będzie dzisiaj.


Swoją pierwszą gąbkę Wibo kupiłam niedługo po rossmannowej promocji na wiosnę. Sądzę, że było to mniej więcej w połowie maja. Przyznam, że byłam jej naprawdę bardzo ciekawa, bo w końcu to niełatwe zadanie znaleźć w drogerii dobrą gąbkę tego typu. Wtedy do koszyka włożyłam ostatni dostępny w szafie egzemplarz. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak mocno ją pokocham... 

Zacznę od tego, że gąbeczka opakowana jest w bezbarwne pudełeczko i kosztuje 18,99 zł w cenie regularnej. Ma piękny różowy odcień, fuksja można by rzec.


Oryginalnie bez namoczenia jest całkiem miękka, więc już samo to dobrze jej wróży. Po namoczeniu oczywiście zwiększa swoje rozmiary i staje się ultramiękka i sprężysta. Co ważne, nie puszcza farby. 

Materiał z którego jest wykonana nie przypomina mi żadnego, z którym miałam do czynienia wcześniej. Gąbka łatwo oddaje wodę po odciśnięciu i natychmiast wraca do swojego kształtu. Dodam również, że bardzo łatwo się ją czyści z wszelkiego rodzaju kosmetyków, nawet zwykłym mydłem w kostce. 

Na zdjęciu widzicie gąbkę, której używam od maja. Jak widzicie jest w stanie bardzo dobrym. Czyściutka, bez grama podkładu czy korektora. Widać na niej jedynie drobne pęknięcia, bo niestety parę razy przegrała z moimi paznokciami. Muszę jednak przyznać, że i tak jestem w szoku w jak dobrym jest ona stanie. Pamiętam, że gąbka Nanshy podarła mi się już po pierwszym myciu.


W porównaniu z nową sztuką widać, że nieco wyblakła, ale nadal trzyma swój kształt i wciąż jest miękka.


Zauważyłam, że nie zjada dużo podkładu podczas aplikacji. Bardzo szybko go rozprowadza, pozostawiając cieniutką warstwę produktu. Czubek gąbki pozwala na aplikację korektora pod oczami i dotarcie do wszystkich ciężej dostępnych miejsc na twarzy. Ja tego jajka używam również do aplikacji pudrów sypkich i w tej roli również super mi się sprawdza. 

Dla mnie to narzędzie numer 1 przy codziennym makijażu. Jeżeli lubicie gąbeczki tego typu, ale szukacie czegoś dostępnego stacjonarnie i w przystępnej cenie to gorąco polecam to jajeczko z Wibo. Na pewno będziecie zadowolone ;)

12:07

PRAWDZIWY HIT: Olejkowa baza pod podkład Pierre Rene Liquid Primer

PRAWDZIWY HIT: Olejkowa baza pod podkład Pierre Rene Liquid Primer

12:07

PRAWDZIWY HIT: Olejkowa baza pod podkład Pierre Rene Liquid Primer

Dzisiaj będzie o jednym z tych produktów, które są dla mnie wyjątkowe i kiedy tylko się kończą ja mam już kolejne opakowanie w pudełku z zapasami. Napiszę dzisiaj trochę o bazie pod makijaż, która przyciąga do mnie wzrok innych kobiet i słyszę z ich ust komplementy jadąc autobusem. Także wiecie, tak między nami, dzisiaj będzie o naprawdę rewelacyjnym produkcie ;)

Ogólnie to należy zacząć od tego, że ja do tej olejkowej bazy byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Dostałam ją w paczce na Meet Beauty i w sumie to nawet mnie zaciekawiła, ale nie byłam w stanie wyobrazić sobie jak na takiej bazie będą zachowywały się podkłady i cała reszta produktów. Po prostu wiecie, jakoś mi się to wszystko kupy nie trzymało.


Ale przyszedł taki dzień, że zaczęłam testy tego produktu. Z początku nie wiedziałam ile tego olejku nałożyć, więc zaczęłam od niewielkiej ilości i wtedy przepadłam całkowicie!

Po aplikacji tej bazy skóra jest bardzo przyjemna w dotyku i wygładzona. Świeci się też dość lekko jak na wysmarowanie jej olejkiem, ale prawdziwa magia tej bazy polega na tym, że zmiękcza podkład. W sumie nie wiem jak to opisać. Po prostu z nawet najcięższego podkładu wydobywa lekkość i sprawia, że wygląda on niesamowicie świetliście i naturalnie. Skóra wygląda fenomenalnie.

Kiedyś jadąc autobusem taka starsza kobietka wpatrywała się we mnie. Po prostu się na mnie gapiła. Nie lubię takich sytuacji, a siedziałam akurat na przeciwko. Z początku pomyślałam, że pewnie mi się tusz rozmazał albo zapomniałam o brwiach. To było bardzo dziwne, niekomfortowe uczucie. Aż tu nagle ona do mnie: ALE MA PANI PIĘKNY MAKIJAŻ, NO ŚLICZNY, TAKI NATURALNY. Szok. Podziękowałam oczywiście i zaczęłam zastanawiać się co ja mam takiego na twarzy, że obca kobieta zwróciła na mnie uwagę. No i właśnie zmieniło się jedynie to, że miałam pod podkładem tą bazę.

Kilka dni potem dziewczyny na uczelni zaczęły mi mówić, że jakoś tak inaczej mój makijaż wygląda, że skóra jakaś taka naturalnie podkreślona i w ogóle jakoś tak promiennie. I wtedy też miałam na skórze ten olejek.

Ogólni  bardzo dobrze współgra z wieloma podkładami, o każdej formule i wykończeniu. Te lżejsze zyskują dodatkową lekkość, mocniej kryjącym daje lekkość nie odbierając krycia i trwałości.

Ubolewam tylko nad opakowaniem, które nie jest wystarczająco szczelne. Pierwsze opakowanie tego olejku straciłam w 1/3 kiedy to zakręcona buteleczka wywróciła się w szufladzie i spędziła w takiej pozycji nockę... Baza wyciekła z opakowania.


Naprawdę aktualnie jest to mój must have w kolekcji. Wiem, że olejkową bazę ma w ofercie również Smashbox, ale jej nie miałam - cena jednak jest znacznie wyższa. Ciekawe czy działają tak samo i czy w ogóle podobnie. 

Ja z czystym sumieniem mogę Wam polecić Liquid Primer od Pierre Rene. Jeśli chcecie aby Wasz makijaż wyglądał bardzo naturalnie, świeżo i promiennie przez cały dzień to bardzo polecam. Szczególnie jeśli jesteście posiadaczkami skóry suchej i normalnej. Przy cerze mieszanej i tłustej baza może do końca nie zadziałać lub będzie wymagała mocniejszego utrwalenia pudrem.

16:30

5 świetnych produktów za mniej niż 20 zł, które musisz mieć!

5 świetnych produktów za mniej niż 20 zł, które musisz mieć!

16:30

5 świetnych produktów za mniej niż 20 zł, które musisz mieć!

Lubię polecać Wam produkty dobrej jakości w niskich cenach. Uważam, że nie sztuką jest kupić produkt drogi, ale właśnie wśród drogeryjnych półek wyszukać coś co zachwyci nas pod każdym względem. Na to sobotnie przedpołudnie przygotowałam dla Was zestawienie pięciu świetnych produktów, które kupicie za mniej niż 20 zł.



BELL PERFECT STROBING HIGHLIGHTER NUMER 02
Z tego co kojarzę to ten produkt jest obecnie w edycji limitowanej w biedronkowych szafach. To jasny, elegancki rozświetlacz dla fanek błysku. Rozświetlacz ma przyjemną konsystencję i na twarzy tworzy efekt pięknej tafli bez grama drobinek. W dodatku ma kompaktowe, maleńkie opakowanie i kosztuje jedyne 8 zł.

LOVELY LIQUID CAMOUFLAGE
O tym produkcie mogłabym pisać bez końca. Tak bardzo chciałabym żebyście go spróbowały ;) Jest świetny, najlepszy wśród korektorów drogeryjnych. Ma jasne odcienie, bardzo dobre krycie i pięknie wygląda na skórze pod oczami. Akurat ten produkt ma też swoją oddzielną recenzję na moim blogu i tam też Was odsyłam. Korektor kosztuje około 13 zł.


ESSENCE INSTANT MATT MAKE UP SETTING SPRAY
To maleństwo jest aktualnie moją ulubioną mgiełką do scalania makijażu. Używam jej z powodzeniem na co dzień. Jej atomizer daje naprawdę drobniutką mgiełkę, która nie niszczy naszego makijażu. Mgiełka dobrze niweluje pudrowość i  scala cały makijaż. Miniaturowa buteleczka (50 ml) jest bardzo poręczna i nadaje się w sam raz do torebki. Sama mgiełka to koszt około 16 zł.

WIBO CHROME DROPS LIQUID ILUMINATOR
Rozświetlająca płynna tafla zamknięta w buteleczce. To jest rozświetlenie, którego szukałyście! Cudownie mieniąca się w słońcu skóra lekko zahaczająca o wykończenie metaliczne. Rozświetlacz nieziemsko wydajny i łatwy w użyciu. Chyba najlepsza opcja w tej cenie wśród produktów z drogerii. Plus oczywiście za bardzo dobrą trwałość. Dla mnie wręcz jest to produkt wodoodporny. Cena to jakieś 15 zł.


CATRICE EYEBROW STYLIST 

Minęło kilka lat odkąd testuję produkty do brwi, a ta kredka wciąż jest ze mną. To mój pewniak i ona zawsze jest w mojej szufladzie. Uwielbiam ją za odcień, formułę i efekt jaki daje. Jest prosta w obsłudze i bardzo wydajna. Pewnie już nieraz polecałam ją na swoim blogu, ale warto o niej przypomnieć, bo to naprawdę super produkt. Kosztuje mniej więcej 12 zł, więc jeśli jeszcze jej nie miałyście to polecam spróbować.


I na dzisiaj to  już wszystko ;) Pewnie za jakiś czas znowu podzielę się kolejną porcją tańszych produktów, które bardzo dobrze mi służą. A Wy podzielcie się swoimi niedrogimi perełkami ;)

11:58

Makijaż na upały | Sposoby i triki na trwały makijaż

Makijaż na upały | Sposoby i triki na trwały makijaż

11:58

Makijaż na upały | Sposoby i triki na trwały makijaż

Heeeej wszystkim ;) Płynąc dalej na fali upalnej pogody i tropikalnego słońca postanowiłam podzielić się z Wami swoimi sposobami na letni makijaż. Pokażę jakich kosmetyków używam i co mi się sprawdza podczas upalnych dni. Będzie też kilka trików, które na pewno się Wam przydadzą ;) 

Kiedy za oknem panują tropiki mało, która kobieta marzy o nakładaniu makijażu na buzię. Najchętniej każda z nas wylegiwała się na plaży z dala od miasta korzystając z tak pięknego lata. Są jednak dni w których makijaż należy wykonać i właśnie tutaj pojawia się pytanie po jakie produkty sięgać żeby to wszystko jakoś wyglądało...

Zacznijmy od tego, że latem warto sięgać po kremy z filtrem aby chronić naszą skórę przed słońcem. Można kupić osobny filtr lub sięgać po podkłady i kremy koloryzujące, które już go posiadają. Ogólnie latem warto postawić na dobrą pielęgnację, bo skóra może się wtedy nadmiernie przesuszać. 

Sam etap makijażu ja zaczynam od bazy wygładzającej lub nawilżającej, którą nakładam na środek czoła, nos, policzki oraz brodę. Pracuję z nią dość długo aby dokładnie ją rozprowadzić. Moją ulubioną bazą na ten moment jest AA Wings Of Color Matt Filler oraz Bielenda Pearl Base. Używam ich w sumie zamiennie, w zależności od potrzeb i nastroju ;)



Jeżeli chodzi o podkład to ja zupełnie zrezygnowałam z takich bardzo mocno kryjących podkładów, które zastygają np. Inglot HD Perfect Cover Up czy Catrice HD Liquid Camouflage, ponieważ są one zbyt ciężkie i tak naprawdę zbędne latem. Przyjemniej używa mi się lekkich podkładów rozświetlających takich jak: Eveline Lumi czy Bourjois Healthy Mix.



I tutaj mam dla Was właśnie pierwszy trik: taki lekki podkład jest o wiele bardziej wybaczający jeśli chodzi o poprawki w ciągu dnia. Kiedy w jakimkolwiek miejscu podkład by się starł to nie będzie to widoczne. Najwyżej lekko doklepiecie podkład palcem i problem znika. Takie podkłady mają bardzo naturalne wykończenia i przez to świetnie sprawdzają się w letnie dni. W przypadku tych ciężkich podkładów każdy uszczerbek w makijażu będzie widoczny, bo naturalna skóra nie będzie wyglądała już tak perfekcyjnie jak warstewka podkładu. 

I oczywiście pamiętajcie aby podkład nakładać w rozsądnych ilościach. Latem umiar jest jak najbardziej wskazany i często mniej znaczy więcej ;)

Korektor pod oczy również warto nakładać w niewielkiej ilości tak aby jak najbardziej zniwelować ewentualne zbieranie się go w zmarszczkach.



Kolejnym krokiem jest utrwalenie podkładu pudrem. Ja jak zwykle bardziej polecam te sypkie, chociaż mam jednego gagatka w kamieniu, którego bardzo dobrze mi się używa. To puder czekoladka Lovely Banana Chocolate. Świetnie utrwala makijaż i, co ważne, nie da się z nim przesadzić. Pozostawia na skórze bardzo naturalne wykończenie i nie jest widoczny.


Trik dotyczący pudru? Warto przejechać pędzlem linię włosów, bo tam również się pocimy. Nasz makijaż będzie wtedy bezpieczniejszy i w mniejszym stopniu narażony na uszkodzenia ;)

Kolejny etap to modelowanie twarzy, czyli brązer, róż i rozświetlacz. Z tych produktów nie polecam rezygnować, bo na opalonej skórze prezentują się przepięknie. Dobierzcie dla siebie odpowiednie produkty i korzystajcie z ich dobrodziejstw. Mój ulubiony letni zestaw to Wibo Beach Cruiser 02, Physicans Formula Butter Bronzer i róż The Balm Frat Boy. Co do rozświetlaczy to mam tak wiele ulubionych, że ciężko wskazać na jeden produkt. Polecam jednak zainteresować się świeżynką Sensique, bo rozświetlacz jest boski! ;)




Każdego z tych trzech produktów możesz śmiało używać przy makijażu oka. Na dobrej bazie świetnie posłużą Ci za cienie do powiek, a cała twarz będzie wtedy spójna i harmonijna.

Co do brwi to ja osobiście zrezygnowałam z ich mocnego podkreślania kredkami czy pomadami. Robię sobie systematycznie hennę, a potem włoski przeczesuję jedynie żelem. To naprawdę ułatwia mi życie i skraca znacznie czas przeznaczony co rano na makijaż (bo brewki zawsze muszą być na tip-top).

Makijaż oka to u mnie przede wszystkim zalotka i wodoodporna mascara. Aktualnie używam tej z Eveline i bardzo ją polecam. Zmywa się ją przeokrutnie ciężko, ale nie rozmazuje się w ciągu dnia ani nie kruszy. Jest naprawdę świetna, w dodatku tania i łatwo dostępna ;)


Jeżeli mam ochotę na cienie to najczęściej sięgam po te płynne. Moimi ulubionymi są te z Catrice. Mam trzy kolory i używam ich w sumie zamiennie. Są bardzo trwałe i łatwe w aplikacji. Ja zawsze nakładam je paluszkiem cienką warstwą, delikatnie rozcierając (również palcem) tak aby nie było wyraźnych granic.



Z dumą mogę powiedzieć, że matowe pomadki nie zdominowały mojego lata! Teraz sięgam po błyszczyki i balsam do ust. Najczęściej nakładam na usta po prostu wiśniowy balsamik Tony Moly, który nie dość, że nawilża to w dodatku pozostawia na ustach delikatny kolor.



I tak naprawdę to wszystko ;) Nie potrzebuję długich kresek, doklejanych rzęs i matowych ust w intensywnym kolorze. Lato rządzi się swoimi prawami, a to wszystko pewnie wróci jesienią kiedy to misternie dopieszczone makijaże nie będą spływać z twarzy w kontakcie ze słońcem ;)

Jestem bardzo ciekawa jak u Was wygląda makijaż latem i czy w ogóle go nosicie, bo przecież wiadomo, że nie każda z nas zobowiązana jest paradować w pełnym mejkapie w 40 stopniowym upale ;)
Copyright © majmejkap , Blogger