16:56

Paleta cieni Kat Von D Lolita Por Vida | Pierwsze wrażenia + swatche

Paleta cieni Kat Von D Lolita Por Vida | Pierwsze wrażenia + swatche

16:56

Paleta cieni Kat Von D Lolita Por Vida | Pierwsze wrażenia + swatche

Nie jestem z tych osób, które kupują wszystkie pojawiające się na rynku palety z cieniami. Po pierwsze ile trzeba byłoby na to pieniędzy, po drugie gdzie to wszystko zmieścić, a po trzecie to nie wszystko złoto co się świeci. Jednak nowa paleta Kat Von D Lolita Por Vida chwyciła mnie za serce, no i kliknęła mi się do koszyka ;) Tym samym zdobywając miano najdroższej palety w mojej kolekcji (215 zł).

Paleta ma przepiękne opakowanie - przebiła wszystkie inne palety, które mam. Jest solidna, dość ciężka, posiada lusterko, a w środku skrywa 18 cieni.


Najpierw chciałabym Wam napisać o samej formule tych cieni. Pamiętacie matowe cienie marki Sleek w słynnych paletkach? No to właśnie tutaj maty są identyczne w dotyku. Miękkie jak masełko, ale pigmentacja oczywiście dużo lepsza niż w Sleeku - tak naprawdę bez porównania!

Dwa cienie w palecie są foliami i z ręką na sercu przyznaję, że czegoś takiego jeszcze nie widziałam! To jest tak mocne, tak piękne, gładkie, lepkie, a po aplikacji wygląda jak metal po prostu. Jestem zachwycona tym wykończeniem i formułą obu cieni. W ogóle to cień Luna jest w tej palecie moim ulubionym cieniem.


I na pewno wśród Was pojawią się głosy, że to przecież kolejna nudna paleta z podstawowymi kolorami, a w dodatku to ma 6 odcieni beżu. I ja nie zgodzę się wtedy ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem. 
Faktycznie są tutaj podstawowe odcienie, ale paleta nie jest nudna. Każdy z makijaży można podrasować cieniem brokatowym, foliowym albo błyszczącym duochromem, który jest w palecie.



Teraz postaram się jak najlepiej opisać i pokazać Wam odcienie w tej palecie.

PRECIOSA - perłowe, jasne złotko
SUNRISA - duochrome, różowo-zielony
MUNECA - matowy, chłodny różowy beż
CRUZ - perłowy brąz
ROMANTICO - perłowy fiolet z drobinkami
CARINO - matowe bordo
LA LUPE - matowy oranż
DULCES SUENOS - folia miedziana
ENAMORADA - matowa jasna brzoskwinka
REINA - brokat złoto-brązowo-różow
ESPERANZA - matowa rozbielona brzoskwinka
LUNA - folia brudny róż
AMORCITO - matowy karmelowy
SILVIA - matowa rozbielona pomarańczka
JUANITA - matowy brąz
DESTINO - perłowe różowe złotko
ROSARIO - perłowy bordowy
LOLITA POR VIDA - matowy bordowo-brązowy


Praca z tymi cieniami jest mega przyjemna, one po prostu rozcierają się same. Kilka ruchów pędzla i powstaje piękna chmurka na powiece. Kolor na powiece równo się rozkłada i nie robią się żadne dziury ani plamy. Cienie są absolutnie piękne, bardzo użytkowe i uważam, że ta paleta sprawdzi się jako cudowny prezent dla każdej kobiety. 

20:35

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż z niebieskimi rombikami | #6yearschallenge

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż z niebieskimi rombikami | #6yearschallenge

20:35

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż z niebieskimi rombikami | #6yearschallenge

Zbliża się weekend, a ja postanowiłam pokazać Wam kolejny makijaż z nowej serii. Znowu będzie mocno na luzie, ale tylko zobaczcie jak wyglądają makijaże - ten aktualny i ten sprzed 6 lat wstecz. Czy tylko ja widzę między nimi przepaść? ;)


Wersja pierwotna to mix cieni Kobo i Inglota, bo w tamtym czasie dysponowałam praktycznie tylko nimi. Jakoś brudno mi to wszystko wygląda i nie ma w tym ładu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak duże znaczenie ma porządne wyblendowanie cieni. Oczywiście pierwsze skrzypce grają tutaj mini romby doklejone na końcówce kreski. To miał być, wiecie, taki szalony, kreatywny akcent :D Dolna powieka niech już pozostanie bez komentarza - nie będę strzępić języka ;) Na uwagę zasługują jednak rzęsy! Oblepione i posklejane są totalną masakrą w tym makijażu.  


W wersji aktualnej wszystko zaczyna się od precyzyjnie, ale dość miękko zaznaczonej brwi, która tworzy ramę tego makijażu. Chciałam oczywiście nawiązać do tych ozdóbek z kreski, ale nie miałam niestety rombów, więc sięgnęłam po niebieskie kółeczka. Samą kreskę rysowałam eyelinerem w pisaku z kolekcji Stellar Moon od Wibo. Cienie, które wykorzystałam do stworzenia tego cieniowania pochodzą z paletki Glamshop Łapacz Snów. Cudownie mi się nimi pracowało i wydaje mi się, że udało mi się pokazać potencjał tej palety. Jest naprawdę genialna! Na środek powieki poza turbo pigmentem dołożyłam jeszcze turbo plusa o nazwie Wirus i on w mgnieniu oka spotęgował ten przepiękny błysk. Postanowiłam także dodać pasek delikatnych rzęs aby dopełnić efektu WOW.



Poniżej mniej ostre zdjęcie, które jeszcze lepiej oddało błysk tego makijażu ;)



16:09

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż andrzejkowy | #6yearschallenge

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż andrzejkowy | #6yearschallenge

16:09

Odtwarzam swoje pierwsze makijaże - makijaż andrzejkowy | #6yearschallenge

Samodoskonalenie i rozwój jest jedną z najlepszych rzeczy jakie możecie dla siebie zrobić. To coś czego nikt Wam nie odbierze, a pokonywanie samych siebie daje dużo satysfakcji i jest motorem napędowym do czynienia kolejnych postępów. I taki mechanizm działa na wszystkich płaszczyznach życia. 
U mnie taką strefą gdzie ciągle się rozwijam jest wizaż i uwielbiam patrzeć, jak dużo zaszło zmian na przestrzeni tych kilku lat, kiedy zaczęłam się w to bawić. Cieszę się, że całą swoją przygodę dokumentuję tutaj na blogu w postaci zdjęć i wpisów, bo łatwo mi się cofnąć do samego początku ;)

Dałam Wam dzisiaj cynk na IG, że wpadłam na pomysł odtwarzania swoich pierwszych makijaży i już teraz widzę, że każdy zaznacza w ankiecie, że jest na tak! Napisałam też, że pierwszym makijażem, którym się zajmę będzie makijaż andrzejkowy z 2013 roku... Jak dobrze pogrzebiecie to znajdziecie go na moim blogu ;))


No i tak, zrobiłam to! 

Oczywiście pomijam fakt, że aktualnie dysponuję znacznie większą ilością kosmetyków i tak naprawdę łatwiej jest mi tworzyć, ale to nie jest istotne. Zobaczcie jaka zmiana zaszła w estetyce i samej technice makijażu. 


W 2013 roku całkiem nieźle kombinowałam z płynem Duraline żeby porobić te kolorowe kreski, ale zero w tym wyczucia. Dlaczego kreska w wewnętrznym kąciku, a raczej jej czub jest taki wielki? Nie wiem, ale to skutecznie zaburzyło proporcję oka. Zewnętrzny kącik za to nie jest już tak mocno wyciągnięty. Doklejone rzęsy bardzo mocno widać na tle moich naturalnych, ogólnie całość wygląda komicznie. 



Jeśli chodzi o wersję aktualną to na uwagę na pewno zasługuje fakt, że zdjęcie oka to również brew, a nie samo oko ;) Takie zdjęcia robię od dłuższego czasu. 

Sam makijaż jest na pewno bardziej estetyczny. Starałam się wymodelować kształt oka, oczywiście całość jest wykończona kreskami, ale tutaj proporcje są odwrotne. Wewnętrzny kącik wyciągnięty delikatnie, zewnętrzny zdecydowanie mocniej. Na dolnej powiece zamiast zwykłej zielonej kreski pociągnęłam mocniej to cieniowanie i dodałam kremowy cień z drobinkami.  Rzęsy dopełniają całość i podkreślają kształt oka. To podstawowe cieniowanie ruchomej powieki to nowa paleta KAT VON D Lolita Por Vida - słuchajcie ona jest obłędna. Wiem, że to taki basic, ale jakość naprawdę jest cudowna! Na dniach zrobię o niej wpis z pierwszymi wrażeniami :))



Jestem ciekawa co Wy na to? Jak podoba się Wam takie zestawienie makijaży? ;) Koniecznie napiszcie mi czy to dobry pomysł na nową serię na blogu, bo naprawdę mam ochotę odtwarzać te stare makijaże :)

18:48

Absolutnie perfekcyjny brązer | My Secret Tropical Kiss | Musisz go mieć!

Absolutnie perfekcyjny brązer | My Secret Tropical Kiss | Musisz go mieć!

18:48

Absolutnie perfekcyjny brązer | My Secret Tropical Kiss | Musisz go mieć!

Stanowczo mogę stwierdzić, że przepadłam podczas testowania brązerów drogeryjnych. W ostatnim czasie pojawiło się tyle dobrych produktów, tyle różniastych nowości, że koniec końców wylądowałam z całym koszykiem nadprogramowych brązerów, których będę chyba używała przez najbliższe 10 lat ;) Wyhaczyłam sporo perełek i dzisiaj o jednej takiej chcę Wam opowiedzieć.


Hitem ostatniego miesiąca stał się nowy brązer My Secret Tropical Kiss, który zastąpił starą wersję Face'n'Body Bronzing Powder. W mojej szufladzie mam jeszcze jeden stary egzemplarz, ale kiedy zobaczyłam nową wersję serce zabiło mi mocniej. Idealnie zestawione duo wypiekanych brązerów w przepięknych odcieniach, które dopełniają się. 


Gdzieś na Instagramie spotkałam się z opinią, że ten brązer jest beznadziejny - w sensie połączenie tych dwóch odcieni, bo wygląda pomarańczowo... No przepraszam bardzo, ale ja zupełnie się z tym nie zgadzam. To połączenie jest właśnie idealne i przepięknie modeluje buzię. Absolutnie nie jest pomarańczowy! I pokuszę się nawet o stwierdzenie, że będzie on pasował wszystkim. Dziewczyny, naprawdę! U mnie przebił nawet ulubiony Beach Cruiser, który kocham i dobrze o tym wiecie jeśli czytacie mnie na bieżąco.


Tropical Kiss wygląda na skórze po prostu przepięknie. Ciężko mi to opisać słowami, ale naprawdę przebija brązery droższe i niejeden wysokopółkowy.

Na zdjęciu widzicie jak wyglądają oba odcienie, kolejne zdjęcie i ten duży swatch to mieszanka dwóch odcieni: 



Formuła tego brązera jest jedwabista, przy dotknięciu pędzla nie pyli się nadmiernie, świetnie czepia się włosia i równo na nim rozkłada. Aplikacja jest bardzo łatwa i przyjemna - mam wrażenie, że nie da się z nim przesadzić. Jego wykończenie jest bardzo naturalne i świetliste.

Dla mnie to kolejne drogeryjne odkrycie! Uwierzcie mi, że ten brązer ma możliwość stać się hitem, podobnie jak brązer Wibo Beach Cruiser. Kupicie go za 30 zł w szafach My Secret w Drogeriach Natura :)

Copyright © majmejkap , Blogger