13:42

Makijaż andrzejkowy

Makijaż andrzejkowy

13:42

Makijaż andrzejkowy

Dzisiejsza sobota kończy listopad. Muszę przyznać, że dość szybko w tym roku zleciał. Zawsze był to dla znienawidzony miesiąc - szary, deszczowy i strasznie przygnębiający. Tym razem nie było aż tak źle ;) Pewnie wiele z Was wybiera się na jakieś małe imprezowe szaleństwo dziś wieczorkiem... W końcu mamy andrzejki :D
Tak więc chcę pokazać moją propozycję makijażu na dzisiejszy wieczór. Główną rolę odgrywa dolna powieka w kolorze ciemnej zieleni i połyskujące wewnętrzne kąciki. Dodam, że pierwsze próby użycia Duraline z Inglota zaliczone i jak najbardziej udane.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam cudownej zabawy :*




11:08

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz trzeci i ostatni

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz trzeci i ostatni

11:08

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz trzeci i ostatni

Aby uzupełnić całkowicie rozpoczętą serię wpisów dodaję jeszcze jeden post. Trochę musiałyście na niego poczekać, ale chciałam żeby był dość obszerny. Potrzebowałam na to więcej czasu :) Obiecałam pokazać w jaki sposób wprowadzić do codziennego makijażu odrobinkę koloru. Zrobiłam kilka takich lekko kolorowych makijaży i mam nadzieję, że część z Was znajdzie pośród zdjęć coś co będzie jej pasowało. Może zdjęcia będą dla Was mini-inspiracją :D Niektóre z cieni, które wykorzystałam przy malowaniu są w poprzednim wpisie, a jeśli jeszcze nie wiecie jak dobrać kolor cieni do swojej tęczówki to zapraszam do pierwszego postu na temat kolorów w makijażu :)



1. Propozycja z odrobinką lawendowego cienia i złotego pyłku na środku powieki. Troszkę koloru się tu pojawia, ale nie jest on "agresywny". Dodatkowo, w celu ożywienia tego makijażu, końcówki rzęs zostały potraktowane fioletowym tuszem z Avonu ;)


2. Troszkę intensywniej, a wszystko za sprawą miętowego cienia, który został nałożony na środek powieki, a następnie roztarty. Załamanie lekko zaznaczyłam różowym cieniem z Inglota.


3. Ta propozycja jest znacznie bardziej żywa ;) Granatowa kreska, turkus, fiolet i lawenda...
Coś dla bardziej odważnych dziewczyn :)


4. Zwykły dzienniaczek z pomarańczowym cieniem w zewnętrznej części powieki i rzęski muśnięte na końcach granatowym tuszem.


5. Coś zupełnie oczywistego, na dzień z nutką koloru wrzosowego w zewnętrznej części.


6. Tym razem  złotko i żółty kolor w wewnętrznej części powieki. Zieleń po drugiej stronie.


To wszystko co przygotowałam dla Was na dzisiaj. Sześć propozycji delikatnie kolorowych makijaży :)
Jeśli macie jakieś pomysły lub prośby o tutorial makijażowy krok po kroku to piszcie swoje propozycje w komentarzach.

07:13

Golden Rose Holiday 55

Golden Rose Holiday 55

07:13

Golden Rose Holiday 55

Pewnie już wszystkie go widziałyście. Mam go już od połowy lipca, ale nie używałam go za często. Na paznokciach miałam go góra cztery razy. Wczoraj odkryłam ten lakier na nowo i powoli staje się moim jesienno-zimowym ulubieńcem. Niebieski piasek z milionami srebrnych drobinek połyskujących w słońcu. Cudownie wygląda na paznokciach. Osobiście kojarzy mi się z atmosferą świąt Bożego Narodzenia - ma w sobie coś magicznego! Jeśli chodzi o jego trwałość to z tego co pamiętam jest naprawdę nieźle ;)
Na mojej grudniowej wishliście na pewno pojawi się jakiś błyszczący piasek z tej serii ;)








17:21

Zakupy listopadowe

Zakupy listopadowe

17:21

Zakupy listopadowe

Listopad powolutku się kończy, generalnie minął dość szybko i przyjemnie. Pogoda mocno nie dokuczała i mieliśmy naprawdę cudowną, polską jesień ;)
Na początku miesiąca stworzyłam sobie listę rzeczy, które chciałabym kupić lub których po prostu potrzebuję. Powiem Wam, że taka lista to naprawdę duże ułatwienie - jesteśmy w stanie zapanować nad swoimi wydatkami.
Większość rzeczy udało mi się kupić, reszta być może przejdzie na kolejny miesiąc ;)
Oprócz zaplanowanych wydatków, pieniążki wydałam na dodatkowe rzeczy, ale stwierdziłam, że szkoda by było ich nie włożyć do koszyka.
Przechodząc do tematu - zapraszam Was na listopadowy haul kosmetyczny :D

Zacznę od kosmetyków do makijażu. Kupiłam podkład Avon LUXE (napiszę o nim dłuższą recenzję, bo jestem z niego zadowolona) w kolorze Natural Glamour.


W rączki wpadł mi też kamuflaż z Catrice w kolorze 010 Ivory. Szukałam go chyba w czterech Naturach, ale w końcu mam!!! Jest cudowny ;)


Mam też kolejne opakowanie żółtej mascary z Lovely, którę uwielbiam. Tania, a bardzo dobra. Jaki efekt daje na moich rzęsach możecie sobie zerknąć tutaj.


Korzystając z ogromnej promocji w Rossmannie na całą kolorówkę też kupiłam kilka rzeczy. Jak mogłoby być inaczej? ;)
Pierwsza w koszyku wylądowała silikonowa baza z Wibo. Czytałam na jej temat sporo dobrych recenzji, więc postanowiłam się na nią skusić. Wiadomo, nie będę jej używać codziennie, bo jednak silikon robi swoją robotę na buźce :)


Kolejna sprawa to pomadka z Maybelline. Wybrałam sobie kolor Pink Possibilites. W opakowaniu wygląd niemal na neonową, ale w rzeczywistości daje bardzo naturalny efekt - nadaje ustom delikatnego koloru i świeżości. Ładnie pachnie i nawilża ;)



Oprócz tego koloru miałam chrapkę na jeszcze jeden, ale darowałam sobie. Zamiast kolejnej szmineczki Maybelline zajrzałam do szafy Wibo za pomadkami Eliksir. Tym razem wzięłam numer 07 - dość intensywny różowy odcień, ale delikatniejszy od numeru 01, który już mam od jakiegoś czasu w swojej kosmetyczce.



W koszyku wylądowały też rzęsy z Bourjois. Spodobały mi się gdy tylko je zobaczyłam. Są na przezroczystym pasku i moim zdaniem będą pięknie się prezentować na oczach. Poczekają sobie w pudełeczku aż do świąt, tak myślę ;)


I ostatnia rzecz z Rossmanna to szampon Alterra o cudownym zapachu migdałów. Mój z Joanny się skończył i potrzebowałam czegoś na zastępstwo. Zobaczymy jak się sprawdzi.


Reszta zakupów to pielęgnacja. W ostatnim katalogu AVON spodobało mi się sporo rzeczy: wzięłam sobie chusteczki do oczyszczania twarzy z serii Clearskin. Nie pachną zbyt przyjemnie, ale ładnie oczyszczają buzię, czasem używam ich do przetarcia na szybko pędzelka do eyelinera.


Do włosów zamówiłam sobie maseczkę do włosów z olejkiem arganowym, którą bardzo lubię i systematycznie używam na końcówki włosów po każdym myciu.


Oprócz maski do włosów wzięłam też maseczkę do twarzy. Zaciekawiła mnie seria Planet Spa i zamówiłam maseczkę typu Peel Off ;)


Ostatnia rzecz z AVONU to waniliowy scrub do ciała. Miałam już kiedyś taki truskawkowy, był bardzo delikatny, ale za to cudownie pachniał. Ten jest niemal identyczny. Ma bardzo kremową konsystencję i malutkie drobinki.W dodatku zapłaciłam za niego tylko 6zł.


To byłoby na tyle jeśli chodzi o ten post. Pokazałam Wam wszystkie rzeczy, które udało mi się kupić przez ostatni miesiąc ;) A swoją drogą, co upolowałyście na promocji w Rossmannie?

09:41

Mascara Lovely Curling Pump Up

Mascara Lovely Curling Pump Up

09:41

Mascara Lovely Curling Pump Up

Mój najukochańszy ;)
Z powodzeniem mogę stwierdzić, że ten tusz jest porównywalny do wielu produktów tego typu z wyższych półek cenowych. To moje kolejne opakowanie, nie jestem w stanie zastąpić go żadnym innym :) Na pewno już słyszałyście wiele opinii na jego temat, zdjęć efektów jakie daje na rzęsach. Ja dziś pokażę Wam co to cudo robi z moimi :)

Na początku sprawy techniczne:
* co pisze producent: Mascara podkręcająca i unosząca rzęsy
* cena: 8,99zł
* dostępność: Rossmann, szafy Lovely
* pojemność: 8ml

Szczoteczka ma bardzo fajny kształt - przypomina banana, jest lekko wygięta, a to w dużym stopniu ułatwia malowanie nawet najkrótszych rzęs.


Kolor tuszu jest naprawdę intensywnie czarny, głęboki. Mascara nie kruszy się w ciągu dnia, więc po ośmiu godzinach spędzonych w szkole moje rzęsy wyglądają równie dobrze jak chwilę po aplikacji.
Efektu jaki daje na moich rzęsach nie będę komentować :)


 Używałyście tej mascary? Jakie są Wasze ulubione firmy i tusze?

*****
Tak na marginesie: zepsuł mi się laptop i mam ograniczony dostęp do Sieci. Narazie siostra pożyczyła mi swojego laptopa, ale nie wiem na jak długo :)
Najgorsze jest to, że wszystkie moje zdjęcia na bloga przepadną :( Także na ostatni wpis do serii o kolorach w makijażu musicie jeszcze troszkę poczekać :*



10:15

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz drugi

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz drugi

10:15

Nie bój się cieni, czyli jak pokochać kolory na swoich powiekach - po raz drugi

Kolejny wpis do serii, którą zaczęłam ;)
Pierwszy już jest na blogu. Zawiera on podstawowe informacji na temat doboru kolorów do tęczówki. Możecie go sobie zobaczyć tutaj. Dziś pokażę Wam kilka cieni, które mogą się przydać przy początkach z kolorami w codziennym makijażu.

Oczywiście to są moje cienie, sugeruję jedynie kolory a nie konkretne firmy ;)
Cienie, które dziś zobaczycie wykorzystam w kolejnym wpisie, który poświęcę makijażom - przechodzeniu z zupełnie neutralnego w coś z dodatkiem koloru.







Przedstawione wyżej cienie nie są zbyt mocno rzucające się w oczy. W zestawieniu z jakimś neutralnym beżykiem lub brązem dadzą fajny efekt.
Teraz tylko muszę znaleźć chwilę na zrobienie makijaży i dopełnić w zupełności całą serię ;)

11:38

ZaROMBisty makijaż

ZaROMBisty makijaż

11:38

ZaROMBisty makijaż

Wolny poniedziałek ;) Bardzo mnie ten fakt cieszy, bo pierwszy dzień tygodnia zwykle oznacza dla mnie osiem lekcji i cały dzień spędzony w szkole...
Jak na połowę listopada przystało - pogoda jest już nie za ciekawa, typowa dla tej pory roku.
Pomimo, że nie lubię jesieni to przyznam, że podczas jej trwania można nieźle kombinować z kolorami ;)

Przeglądałam dzisiaj swoje lakiery, czyściłam je i w ogóle. Zmieniły mieszkanko na o wiele mniejsze pudełeczko (wyrzuciłam ich naprawdę sporo). Tak sobie porządkując natknęłam się na słoiczek z ozdobami - były to maleńkie romby w niebieskim kolorze. Jakby ich nie wykorzystać? ;)
No i tak właśnie przed momentem zrobiłam takie oczyska :) Romby wylądowały na kresce.







12:46

Zupełnie monochromatycznie

Zupełnie monochromatycznie

12:46

Zupełnie monochromatycznie

Wykorzystując fakt, iż mam kilka wolnych dni postanowiłam przygotować dla Was tutorial. Makijaż w monochromatycznej tonacji - bardzo klasyczny, ale też dość trudny do wykonania. Wiadomo - praca z czarnym matowym cieniem do prostych nie należy. Łatwo narobić nim nieestetycznych plam, które często niszczą makijaż... Czerń trzeba ładnie rozpracować i rozetrzeć, koncentrując jej największą ilość w zewnętrznej części powieki ;) Myślę, że instruktaż Wam wszystko, krok po kroku, rozjaśni ;)

A więc zapraszam do dalszej części wpisu:

1. Na początek oczywiście baza, która podbije kolor cieni i przedłuży ich trwałość. U mnie baza z Avonu.


2. Kolejny krok to nałożenie białego matowego cienia na około 3/4 powieki. Jeśli Wasz cień jest zbyt mało napigmentowany to nałóżcie wcześniej białą kredkę. Mój cień to Kobo 101 Coconut.


3. Teraz pora na szary cień. Pokrywamy nim zewnętrzną część powieki, łącząc delikatnie z bielą.


4. Sięgamy po czarny matowy cień i pędzelkiem kuleczkowym i jego największą ilość umieszczamy w zewnętrznym kąciku. Resztę zacieramy do środka.


5. Następnie czarnym eyelinerem rysujemy delikatnie wyciągniętą kreskę.


6. Aby makijaż nie był zbyt nudny i ładnie połyskiwał, bierzemy eyeliner ze srebrnym brokatem i przeciągamy nim po wcześniej namalowanej czarnej kresce.


7. Dolną powiekę zaznaczamy grafitowym cieniem. Ja wykorzystałam cień paletki Sleeka Oh So Special.


8. Perłowym białym cieniem zaznaczamy wewnętrzny kącik oka, a białą kredką malujemy linię wodną.


9. Na koniec tuszujemy rzęsy mascarą.


A tak prezentuje się gotowy makijaż:




Copyright © majmejkap , Blogger