20:07

Jak układam swoje włosy lokówką stożkową? | Lokówka Remington ProLuxe + mój trik na użycie suchego szamponu

Jak układam swoje włosy lokówką stożkową? | Lokówka Remington ProLuxe + mój trik na użycie suchego szamponu

20:07

Jak układam swoje włosy lokówką stożkową? | Lokówka Remington ProLuxe + mój trik na użycie suchego szamponu

Dzisiaj z racji końca miesiąca powinni pojawić się ulubieńcy i mimo, że post jest już gotowy to postanowiłam opublikować wpis, który miał pojawić się na blogu już dawno, ale wciąż brakowało mi pomysłu i czasu na jego realizację ;)

Zapraszam Was na nowy wpis, w którym pokażę w jaki sposób układam swoje włosy przy użyciu lokówki stożkowej i jaki jest mój sposób na użycie suchego szamponu.

W zeszłym miesiącu będąc u fryzjera zdecydowałam się na dość zdecydowane cięcie i odświeżenie koloru moich włosów. Od pewnego czasu marzyła mi się długość włosów do ramion, takie wiecie medium hair. Stwierdziłam, że wiosna będzie idealnym momentem na taką metamorfozę. Ta zmiana znacznie skróciła czas schnięcia moich włosów i ich stylizacji. Rewelacyjnie czuję się w tej długości i wydaje mi się, że zostanę przy niej na dłużej ;) 


Jeżeli chcę pokręcić swoje włosy to używam stożkowej lokówki Remington ProLuxe CI91X1. Mam ją od początku roku i jestem z niej ogromnie zadowolona. Szybko się nagrzewa, posiada regulację temperatury, a funkcja Pro dostosowuje temperaturę do moich włosów. Jej średnica to 25 - 38 mm, więc loki, które nią wychodzą są luźne i grube.

Stylizację rozpoczynam od dokładnego rozczesania moich włosów, kolejno nakładam na nie olejek Isana (teraz mam wersję fioletową, ale lubię też ten klasyczny arganowy). Potem dzielę sobie włosy na partie i nakręcam na lokówkę nie za grube pasma. Odczekuję kilkanaście sekund aby zdążyły się skręcić i delikatnie puszczam je luzem. 


Kiedy zaczynam kręcić górną partię włosów wyznaczam sobie przedziałek, a następnie spryskuję u nasady włosy suchym szamponem Batiste. Staram się też wydzielić jakieś inne przypadkowe przedziałki tworząc warstwy włosów i tam również używam szamponu. To świetny trik na podniesienie włosów i dodanie im objętości. Następnie powracam do docelowego przedziałka a włosy masuję tak aby pozbyć się nadmiaru suchego szamponu i dodać volume moim włosom.


Z racji, że w ostatni piątek postanowiłam odwiedzić piercera muszę uważać na swoje świeże przekłucia. Aby uniemożliwić włosom wplątywanie się w kolczyki sięgam po wsuwki i delikatnie podpinam włosy z boku głowy. I tak prezentują się włosy po skończonej stylizacji ;)



Dajcie koniecznie znać jak Wy na co dzień układacie swoje włosy. Macie w ogóle czas na taką zabawę czy rano szybko związujecie włosy w kucyka? 

11:52

Kolorowy makijaż cieniami Glamshadows + turbo pigmenty | debeściak, laguna, turbo mięta

Kolorowy makijaż cieniami Glamshadows + turbo pigmenty | debeściak, laguna, turbo mięta

11:52

Kolorowy makijaż cieniami Glamshadows + turbo pigmenty | debeściak, laguna, turbo mięta

Po prostu nie potrafię odczepić się od cieni z Glamshopu. Tak jak pisałam Wam w poprzednim poście - dotarło moje zamówienie z nowymi odcieniami Turbotów i klasycznymi cieniami Glamshadows. Jestem w nich zakochana i tak się składa, że mam obecnie kompletną paletę z 24 wkładami cieni Glamshadows (w tym 13 Turbotów). Z początkiem maja na pewno ją pokażę, a dzisiaj mam w ramach inspiracji kolejny makijaż. Tym razem bardzo kolorowy, ale również tylko z użyciem cieni z Glamshopu. 



Tym razem postawiłam na trzy Turbo Pigmenty, które moim zdaniem dobrze ze sobą współgrają. To właśnie Debeściak, Laguna i Turbo Mięta błyszczą na powiece i przechodzą płynnie między sobą i tutaj muszę powiedzieć, że faktycznie nie ma problemu żeby ładnie je ze sobą połączyć. W cieniowaniu nie robią się żadne plamy ani dziury. Każdy z tych turbotów jest przepiękny i ciężko zdecydować, który z nich podoba mi się najbardziej. Powiem więc, że każdego z nich potrzebuję w tym samym stopniu ;)




To jak mocno są intensywne i jak pięknie błyszczą widzicie na swatchach. Od góry: Debeściak, Laguna i Turbo Mięta. 


Klasyczne cienie, którymi zbudowałam ten makijaż to: Krem Bananowy, Orchid oraz (jeden z moich najbardziej ulubionych) Sorbet. Jestem pozytywnie zaskoczona pigmentacją żółtego i fioletowego cienia. Są naprawdę genialne i nie wytrącają się podczas pracy. Kiedyś miałam żółte i fioletowe cienie Inglota... Zbudowanie intensywności na jakiej mi zależało graniczyło z cudem. Glamshadows to jest zupełnie inna bajka ;) Bardzo mnie to cieszy! :D


Kosmetyki wykorzystane w tym makijażu:
- baza pod cienie Urban Decay w odcieniu Eden
- puder Inglot HD 503
- pomada do brwi Nabla w odcieniu Venus
- mascara L'oreal VML So Couture
- żel do brwi Golden Rose
- klej do brokatu Nyx Glitter Primer
- cienie Glamshadows: Krem Bananowy, Orchid, Sorbet
- cienie Glamshadows Turbo Glow: Debeściak, Laguna, Turbo Mięta
- eyeliner żelowy Maybelline
- rzęsy Ardell Demi Wispies
- klej do rzęs Ardell Lash Grip

11:00

Makijaż wykonany cieniami Glamshadows | Sorbet, Marsala, Paprykarz, Wiśniówka, Wino musujące, Top nude

Makijaż wykonany cieniami Glamshadows | Sorbet, Marsala, Paprykarz, Wiśniówka, Wino musujące, Top nude

11:00

Makijaż wykonany cieniami Glamshadows | Sorbet, Marsala, Paprykarz, Wiśniówka, Wino musujące, Top nude

Nawet nie chcę myśleć o tym jak długo nie publikowałam na moim blogu makijaży ;) W tej kwestii przeniosłam się trochę na Instagram, ale bardzo brakuje mi ich tutaj. 
Dzisiaj więc chcę pokazać Wam makijaż, który wykonałam kilka dni temu cieniami z Glamshopu. Czekam też z niecierpliwością na spore zamówienie z nowymi cieniami i turbo pigmentami, więc możecie się na dniach spodziewać posta, w którym je zaprezentuje. W przypadku tego makijażu posiłkowałam się cieniami, które mam już w kolekcji i bardzo podoba mi się efekt końcowy, dlatego postanowiłam się nim z Wami podzielić ;)


Należę do fanek cieni Glamshadows! Mimo, że maty są odrobinę suche to jednak bardzo dobrze mi się z nimi pracuje. To nie jest w żadnym wypadku ich wada tylko po prostu cecha. Mają odpowiedni stopień pigmentacji, która pozwala budować intensywność koloru do maksimum. Mówiąc o suchości nie myślcie sobie, że są tak kredowe jak wkłady cieni Kobo. Cień perłowy, którego do pory używałam mam tylko jeden i jest przepiękny - nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Co do turbotów to chyba nie muszę mówić, że są rewelacyjne! Kolory, które miałam do tej pory pokazywałam Wam już w tym wpisie, więc polecam sobie tam zerknąć.

Do tego makijażu wykorzystałam dwa turbo pigmenty: Wino musujące oraz Top nude. Są to przepiękne, bardzo użytkowe odcienie, które serdecznie Wam polecam nawet do użytku codziennego.



Poniżej inne ujęcia makijażu, spis kosmetyków, których użyłam aby go wykonać macie na samym dole (uwzględniłam w nim tylko produkty do oczu) :D




Użyte produkty: 
- baza pod cienie Urban Decay Eyeshadow Primer Potion Eden
- puder HD Inglot 503
- pomada do brwi Nabla Venus
- żel do brwi Golden Rose
- cienie Glamshadows: Sorbet, Marsala, Paprykarz, Wiśniówka
- cienie Glamshadows Turbo Glow: Wino musujące, Top nude
- klej do brokatu Nyx Glitter Primer
- żelowy eyeliner Maybelline 
- brokatowy eyeliner Urban Decay Heavy Metal Midnight Cowboy
- tusz do rzęs L'Oreal VML So Couture
- rzęsy Ardell Demi Wispies
- klej do rzęs Ardell Lash Grip

13:58

Błyszczyk Fenty Beauty Gloss Bomb Fenty Glow vs Lovely H2O numer 5 | Tani zamiennik?

Błyszczyk Fenty Beauty Gloss Bomb Fenty Glow vs Lovely H2O numer 5 | Tani zamiennik?

13:58

Błyszczyk Fenty Beauty Gloss Bomb Fenty Glow vs Lovely H2O numer 5 | Tani zamiennik?

Kiedy marka Fenty Beauty pojawiła się w Polsce prawdziwe szaleństwo wywołał błyszczyk w odcieniu Fenty Glow - piękny złocisty nude dający mokry, błyszczący efekt na ustach. Ja sama niedługo po premierze zamówiłam sobie zestaw miniaturek w skład, którego wchodził właśnie błyszczyk i rozświetlacz. O tym uroczym secie pisałam Wam tutaj.

Obecnie mam już pełnowymiarowe opakowanie zarówno odcienia Fenty Glow jak i Fu$$y, a miniaturka zakończyła swój żywot w zeszłym miesiącu.


Jestem naprawdę zachwycona formułą tych błyszczyków. Są one bardzo gęste, dają cudowne uczucie na ustach, są nieziemsko kremowe i komfortowe. Nie są tandetnymi błyszczykami z brokatem, które się lepią i wyglądają bazarowo. Tutaj mamy takie eleganckie, podkreślające usta wydanie błyszczyka.

Dzisiaj tak naprawdę chcę skupić się na odcieniu Fenty Glow, czyli tym, który w sprzedaży ukazał się jako pierwszy i porównać go do łudząco przypominającego go błyszczyka Lovely H20 numer 5.

Błyszczyk Lovely kupiłam na rossmannowej promocji za pewnie jakieś 5 zł, więc cena naprawdę  była śmieszna. Pomijam fakt, że praktycznie każdy błyszczyk znajdujący się na standzie był otwarty i naprawdę ciężko było znaleźć nietknięte opakowanie...


Już mając w ręce ten błyszczyk, z tyłu głowy miałam myśl, że bardzo przypomina on mi kolorem błyszczyk z Fenty. I faktycznie są one do siebie bardzo zbliżone. Tak naprawdę jedyna różnica w odcieniu polega na tym, że Fenty jest odrobinę cieplejszy.


Formuła błyszczyka Lovely jest rzadsza niż Fenty, przy aplikacji trzeba uważać, ponieważ większa ilość może wypływać poza kontur ust. Nałożony nadaje ustom praktycznie taki sam błysk jak droższy odpowiednik - tutaj naprawdę nie widzę żadnej różnicy.

Minimalnie przeszkadza mi to, że w błyszczyku Lovely wyczuwam na ustach drobinki brokatu, jednak jest to do przeżycia. Nosi się go również mega komfortowo i przyjemnie nawilża usta.

Co do utrzymywania się i trwałości, no to wiecie, to jest błyszczyk i za długo na ustach nie wytrzymuje. Jego odcień natomiast pozwala na poprawki w ciągu dnia, ponieważ nie jest problematyczny.

Aplikator błyszczyka Lovely jest bardzo duży (większy od Fenty, identyczny jak w przypadku korektora Lovely) i jesteśmy w stanie bardzo szybko nałożyć nim produkt na usta :) O wiele bardziej wolę właśnie takie duże aplikatory od tych standardowych malutkich. Dwa ruchy i po sprawie.


Jeżeli szukacie tego typu produktu to naprawdę polecam zainteresować się błyszczykiem Lovely. Dla mnie jest porównywalny do tego z Fenty Beauty, a kosztuje znacznie mniej nawet w cenie regularnej. Myślę, że śmiało można nazwać go tańszym zamiennikiem błyszczyka Fenty Beauty w odcieniu Fenty Glow.  Aktualnie to mój ulubiony błyszczyk i noszę go ze sobą w torebce. W sprzedaży jest kilka kolorów do wyboru także z powodzeniem uda się Wam dobrać coś do siebie ;)

18:04

Hity marki Golden Rose | TOP 5 | Musisz to mieć!

Hity marki Golden Rose | TOP 5 | Musisz to mieć!

18:04

Hity marki Golden Rose | TOP 5 | Musisz to mieć!

Popularność marki Golden Rose nie słabnie od kilku lat. Firma wyróżnia się na rynku dobrej jakości produktami w przystępnych cenach. Dzięki temu trafia do naprawdę szerokiego grona klientów. Jeśli mam być szczera to bardzo podoba mi się fakt, że GR tworzy produkty idące w parze z obowiązującymi trendami i najczęściej są to naprawdę dobre kosmetyki.

W swojej kolekcji mam sporo produktów tej firmy, a dzisiaj chcę przedstawić Wam moje TOP 5 jeśli chodzi o Golden Rose. Będą to produkty, które kupuję ponownie kiedy tylko mi się skończą.

Ogólnie większość kosmetyków mi się od nich sprawdza - mam tylko jednego bubla, czyli podkład Total Cover. Ale dzisiaj nie o bublach ;) Zapraszam na wpis ;)


LONGSTAY BROW STYLING GEL
Najlepszy żel do brwi jaki możecie mieć! Przeszłam już pewnie koło 8 - 10 opakowań i obecne też powoli mi się kończy - muszę go dokupić. Ten żel utrwala włoski tak, że nic nie jest w stanie ich ruszyć. Wiem, że jego kolor w opakowaniu jest trochę przerażająco ciemny, ale nie martwcie się, ponieważ na brwiach efekt jest bardzo naturalny, a brwi ładnie zaznaczone. Jeśli macie problem z ujarzmieniem swoich brwi i szukacie czegoś co naprawdę mocno je utrwali to jak najbardziej polecam ten żel.

LONGSTAY MATTE LIQUID LIPSTICK
Pomadki, które stanowią niemałą część mojej szuflady. Bardzo dobre pomadki matowe o pięknym wykończeniu. W ofercie znajdziecie sporo kolorów i na pewno znajdziecie coś dla siebie. Ja lubię je za formułę i genialny, płaski aplikator. Ostatnio pokazywałam Wam na blogu 10 kolorów, które posiadam. Ten wpis razem z obszerną recenzją znajdziecie tutaj.


DREAM LIPS LIPLINER
Najlepsze, moim zdaniem, konturówki do ust. Nie dość, że kosztują około 6 - 7 zł, mają przepiękne kolory, to jeszcze ich formuła jest idealna. Te kredki są odpowiednio miękkie, pięknie suną po ustach i da się je normalnie naostrzyć. Nie topią się pod wpływem kontaktu z ustami, nie szarpią też ust podczas aplikacji. Mamy nad nimi pełną kontrolę i możemy perfekcyjnie wyrysować nimi usta ;) Ja mam masę kolorów tych kredek i naprawdę gorąco je Wam polecam!


EXTREME SPARKLY EYELINER
Jeśli błysk to coś co kochacie w makijażu to naprawdę powinnyście zainteresować się tymi linerami. Mają piękne odcienie, ja akurat mam srebrny, złoty i turkusowy. Taki eyeliner to super łatwa opcja na aplikację brokatu na powieki, nic się nie osypuje, a błyszczy przepięknie. U mnie te linery zazwyczaj lądują na powiece w formie kreski - solo lub akcent kolorystyczny przy klasycznej czarnej kresce, ale zdarza mi się je nakładać na całą powiekę wklepując palcem w powiekę cieniutką warstwę. Przy takim sposobie nakładania cała powieka pięknie się mieni, a brokat siedzi w miejscu przez cały dzień.


LONG WEAR FINISHING  POWDER
Jako miłośniczka pudrów sypkich mogę powiedzieć, że ten z Golden Rose jest jednym z lepszych. Drobniutki, transparentny (chociaż potrafi bielić nałożony w nadmiarze) i bardzo ładnie wyglądający na skórze. Dobrze sprawdza się również na skórze pod oczami. Najlepiej jest nakładać go puszkiem lub gąbeczką wciskając w skórę, a potem dużym pędzlem, wykonując koliste ruchy zdjąć jego nadmiar, a tym samym dokładnie go rozprowadzić. Naprawdę wiele wtedy zyskuje na wyglądzie - staje się lekko satynowy, wygląda niezwykle naturalnie.


Tak właśnie prezentuje się moje TOP 5 kosmetyków marki Golden Rose. Są to produkty, które zawsze muszą być w mojej szufladzie. Polecam Wam gorąco każdy z nich. Na pewno będziecie zadowolone ;)

A Wy lubicie kosmetyki Golden Rose? Jakie są Wasze hity tej marki? Czekam na polecenia i na pewno wezmę je pod uwagę podczas zakupów :)

13:34

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | NOWOŚCI | Hity z Rossmanna!

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | NOWOŚCI | Hity z Rossmanna!

13:34

Co warto kupić na promocji w Rossmannie? | NOWOŚCI | Hity z Rossmanna!

Sezon wiosenny właśnie się rozpoczął, a jak wiadomo dwa razy do roku w Rossmannie ma miejsce promocja na cały asortyment produktów do makijażu. I właśnie w kwietniu ta promocja się odbędzie. Dla vipów rozpocznie się 16 kwietnia, dla reszty klientów 19 i potrwa do końca miesiąca. Coraz częściej dostaję zapytania o to co kupić podczas tych obniżek, więc postanowiłam przygotować dla Was post z produktami, którymi polecam się zainteresować. Od 1 kwietnia pojawiło się w sprzedaży wiele nowości i ja również będę na nie polować. Niektóre z nich wyglądają bardzo obiecująco.

Co ważne starałam się wybrać same nowe produkty tak aby nie powtarzać produktów, które już kiedyś pokazywałam w innych wpisach tego typu. W tym poście zobaczycie dużo rzeczy, których ja sama jeszcze nie testowałam, ale myślę, że warto się nimi zainteresować. Testowałam jedynie kilka z tych produktów. Tym razem zależało mi aby naświetlić Wam nowości ;))

Wpisy z poprzednich lat linkuję poniżej. Wszystkie polecenia są wciąż jak najbardziej aktualne ;)


A teraz przechodzimy do świeżynek! Zapraszam :)


1. Max Factor Radiant Lift (66,99 zł) - słyszałam wiele dobrych opinii na temat tego podkładu i naprawdę dużo osób go poleca. Podobno pięknie wygląda na skórze i ma niezłe krycie. Jeśli uda mi się znaleźć odpowiedni dla siebie kolor to na pewno go kupię!

2. Lovely Candy Box (22,49 zł) - cała seria tych paletek cieszy się uznaniem wśród kobiet. Jest wiele wersji kolorystycznych i można wybrać coś dla siebie. Cena nie jest wysoka, a jakość i pigmentacja powala na kolana.

3. Lovely No More Dark Circles (15,79 zł) - jestem ogromnie ciekawa tego korektora, ponieważ wersję Liquid Camouflage uwielbiam. Ten produkt może okazać się równie dobry, a może nawet i lepszy. Przetestuję go na pewno!

4. Lovely Dewy Primer (21,49 zł) - primer do twarzy z wodą kokosową, ekstraktem z mango i papaji. To musi pachnieć obłędnie! Zdziwiła mnie jednak pojemność, bo za ponad 20 zł mamy jedyne 40 ml produktu. Jak na Lovely to trochę drogo, ale być może ten produkt okaże się petardą ;)

5. Lovely Mini Delicious Blender Banana (21,99 zł) - czy nie wyglądają one słodko? Dla mnie gąbeczka to podstawowe narzędzie do makijażu i miło, że Lovely wypuściło takie maluszki, które super sprawdzają się przy aplikacji korektora. 

6. Lovely Cooking Time (16,99 zł) - rewelacyjny puder sypki do bakingu! Miałam go i uważam, że jest super. Pięknie utrwala makijaż i dzięki lekkiemu żółtemu kolorowi neutralizuje zaczerwienienia. Jest miałko zmielony i koniecznie musicie go przetestować!

7. Wibo & Zmalowana MY CHOICE WIBO (43,99 zł) - mam wrażenie, że to jedna z gorętszych premier tego roku. Kolory cieni i rozświetlacza są jak najbardziej obiecujące i mogą okazać się potężną petardą! 

8. L'oreal Infaillible 24H Fresh Wear (66,99 zł) - dużą fanką podkładów tej marki nie jestem, ale ten bardzo mnie ciekawi tym bardziej, że polecało mi go wiele osób. Gama odcieni jest całkiem ładna, więc pewnie uda mi się wybrać coś dla siebie ;)

9. Wibo Lash Extravaganza (20,99 zł) - mascara wydłużająca, a ja bardzo takie lubię. Wśród drogeryjnych tuszy można znaleźć prawdziwe perełki i wydaje mi się, że warto wrzucić go do koszyka ;)

10. Bourjois Delice de Poudre (81,99 zł) - rozświetlająca paletka składająca się z czterech różnych odcieni. Wygląda bardzo ładnie i czekam aż pojawi się w moim Rossmannie, bo chciałabym sprawdzić te odcienie na żywo i poznać ich konsystencję. W każdym razie zapowiada się ciekawie. Cena też nie jest niska, więc lepiej aby ten produkt okazał się dobry ;)

11. Max Factor Miracle Contour Duo (63,99 zł) - bardzo lubię tego typu produkty, bo mamy dwa w jednym. Dotykałam tych pudrów w Rossmannie i wydają się być jedwabiste i mają ładny odcień.

12. Wibo #Wibomood sparkling eyeshadow (16,99 zł) - coś w rodzaju cieni marki Stila. Baaardzo jestem ich ciekawa. Mają być dostępne w kilku odcieniach. Na pewno je kupię, bo myślę, że mogą być naprawdę dobre ;) Poza tym błysku nigdy dość :D

13. AA Wings of Color Night Repair Mask (22,99 zł) - w dobie szału na maseczki do ust, ich regenerację i w ogóle wieloetapową pielęgnację polecam się tym produktem zainteresować. Szczególnie niech zerkną sobie na tą maseczkę osoby, których usta mocno się przesuszają - być może ten produkt okaże się dla Was wybawieniem ;)

14. L'oreal Melon Dolar Baby (59,99 zł) - no piękny jest ten róż! Ma przepiękny arbuzowy odcień i ja na pewno położę na nim swoje łapki. Po zdjęciu wnioskuję, że nie jest to matowy róż, co więcej - przypomina mi trochę Nars Orgasm. 

15. AA Hydro Baza (29,99 zł) - marka ma ogólnie naprawdę dobre bazy. Miałam już kilka i ani razu się nie zawiodłam także myślę, że i ta spełni moje oczekiwania. Jeśli szukacie bazy nawilżającej to zerknijcie właśnie na tą propozycję.

16. Wibo & Viva-a-Viva MY CHOICE WIBO (43,99 zł) - paletka Karoliny, która może okazać się trafniejsza dla osób, które wolą delikatniejsze makijaże pod względem kolorystycznym. Karolina też wypuściła swój rozświetlacz w formie wkładu także dla fanek rozświetlaczy pozycja obowiązkowa.

17. AA Wings of Color Matt (34,99 zł) - rewelacyjny puder sypki z drogerii. Miałam go i naprawdę polecam. Idealnie sprawdza się w okolicy oczu, również w przypadku cer dojrzałych. Nie wpływa w żaden sposób na kolor podkładu i super utrwala makijaż.

18. Rimmel Lasting Radiance (44,99 zł) - ten podkład też chwali sporo osób, a ja jestem go ciekawa ze względu na to, że kiedyś używałam wersji Wake Me Up, którą ten podkład bardzo mi przypomina.

19. Lovely Gold Pinapple Primer & Serum (16,99 zł) - produkt 2 w 1 do twarzy i ust ze złotem i wyciągiem z ananasa. Kolejny mini produkt, ponieważ to zaledwie 9 ml. Jestem ciekawa jak będzie sobie radził z regeneracją ust.

20. Wibo #Wibomood translucent powder (29,99 zł) - nowy sypki puder marki Wibo, zapowiada się całkiem ciekawie. Ja bardzo lubię sypkie pudry i bardzo chętnie go wypróbuję.

21. L'oreal Infaillible Magic Loose Powder (65,99 zł) - kolejny nowy puder sypki, który będę chciała przetestować. Jeszcze nie słyszałam żadnych opinii na jego temat, ale jestem ciekawa jak się sprawdzi. 

22. Maybelline City Bronzer (46,39 zł) - brązer warty zainteresowania. Ma ładne odcienie, są naprawdę bardzo twarzowe i nie sztucznie pomarańczowe.

I to już wszystko w temacie zbliżającej się promocji w Rossmannie ;) Jestem ciekawa czy wybieracie się na jakieś łowy, a jeśli tak to na co będziecie polować. Napiszcie mi swoje typy w komentarzach ;)

18:56

Wszystko o pomadkach Golden Rose Longstay Matte Liquid Lipstick | Czy to są dobre pomadki? | Recenzja + swatche

Wszystko o pomadkach Golden Rose Longstay Matte Liquid Lipstick | Czy to są dobre pomadki? | Recenzja + swatche

18:56

Wszystko o pomadkach Golden Rose Longstay Matte Liquid Lipstick | Czy to są dobre pomadki? | Recenzja + swatche

O tym wpisie informowałam Was na Instagramie ;) Okazałyście ogromne zainteresowanie tym tematem, więc nie pozostało mi nic innego jak usiąść i przygotować porządny wpis o tak bardzo popularnych matowych płynnych pomadkach Golden Rose. I nie będzie to jakaś kolejna bzdurna recenzja typu: używam tydzień, jest super, ma ładny kolor i kosztuje 20 zł. Ja dzisiaj opowiem Wam o tych pomadkach wszystko - wszyściutko! To będzie prawdziwe kompendium wiedzy na ich temat napisane przez dziewczynę, która używa ich od kilku lat - tak naprawdę od momentu kiedy pojawiły się na rynku. Niektóre numerki pomadek to już moje trzecie/czwarte opakowanie z kolei ;)

Jeżeli jesteście ciekawe jakie są te pomadki GR i co o nich sądzę bazując na moim doświadczeniu to zachęcam do przeczytania tego wpisu ;)


Tak żeby wszystko było po kolei to myślę, że warto  zacząć od danych typowo technicznych. Pomadki kupicie na stoiskach firmowych Golden Rose, w ich sklepie internetowym oraz wielu drogeriach online, ale też stacjonarnie. Ich cena to 19,90 zł za pojemność 5,5 ml, ale zdarza się, że w drogeriach online są tańsze i kosztują około 17-18 złotych. Każda pomadka jest oryginalnie zapakowana w czarny kartonik z okienkiem przez które widać naklejkę z numerkiem. Obecnie w ofercie jest już 30 kolorów, także naprawdę sporo. Ja mam spośród nich 10 odcieni.

Opakowanie pomadek według mnie jest ładne. Klasyczne i minimalistyczne, bez żadnych udziwnień. Czarna góra i dół przez który widać kolor pomadki. Co ważne opakowanie nie jest duże, w sensie zbyt długie i dzięki temu nie zajmuje dużo miejsca (szczególnie ważny aspekt przy pakowaniu kufra, kiedy liczy się każdy centymetr wolnego miejsca).


Aplikator pomadek jest dość duży, ale płaski i przyznam szczerze, że to mój ulubiony rodzaj aplikatora. Jest miękki i elastyczny co pozwala na dużą precyzję bez potrzeby użycia konturówki. Naprawdę bardzo wygodnie się nim maluje.

Z podstawowych informacji to byłoby wszystko, teraz przejdę do omówienia formuły pomadek, ich wykończenia i trwałości.

Ich konsystencja nie jest zupełnie płynna, dla mnie są to pomadki bardzo kremowe. Przez taką formułę nie rozlewają się poza kontur ust, co ułatwia ich aplikację. Podczas nakładania ich na usta panujemy nad nimi w 100% ;) Chwilę po aplikacji pomadka zastyga, a łącząc wargi ze sobą minimalnie się lepi, a jej wykończenie nie jest idealnie matowe - myślę, że mogę je określić jako matowo-satynowe. Ich pigmentacja jest świetna, bo jedna warstwa kryje usta całkowicie i dzięki temu nie trzeba nakładać wielu warstw. Z doświadczenia wiem, że w ich przypadku dokładanie nie jest zbyt dobrą opcją. Jeśli chcecie ją poprawić to lepiej ją zmyć i nałożyć od nowa. Poprawki powodują, że ta warstwa która jest już na ustach lubi się potem wałkować i kruszyć, co wygląda nieestetycznie.

Trwałość tej pomadki zależy tak naprawdę od nas. Bez picia i jedzenia nie zmienia swojego położenia zupełnie do momentu zmycia. Przy piciu też nie dzieje się z nią nic złego, może delikatnie zetrzeć się od wewnętrznej strony, ale nie jest to widoczny ubytek. Co innego dzieje się w przypadku jedzenia, ponieważ tutaj zaczynają się schody. I o ile jeśli jecie sobie elegancko kanapkę to też za wiele się nie zmieni, ale już jakiś rosołek, pizza albo sałatka spowodują rozpuszczanie się pomadki i zacznie się ona zjadać. Najpierw oczywiście od środka, potem już całe usta stracą na wyglądzie.




Tak jak wspomniałam mam 10 kolorów i teraz zaprezentuję je wszystkie. Pokażę Wam jak wyglądają  w opakowaniu, a na samym końcu możecie zobaczyć wszystkie swatche razem na ręce. Zdjęcia robiłam przy świetle dziennym (to był piękny i słoneczny dzień ;))

NUMER 03
Typowy brudny róż obecny w ofercie wielu marek. Bardzo twarzowy odcień pasujący praktycznie każdej kobiecie. Wiele osób kupiło go z mojego polecenia. Z powodzeniem można używać jej na co dzień.


NUMER 04
Wyrazista, koralowa pomadka. Jeden z piękniejszych odcieni jaki można sobie wyobrazić. Pięknie ożywia twarz, rewelacyjnie dopełnia proste makijaże. Świetny kolor na wiosnę i lato ;)


NUMER 05
Ciemna jagodowa pomadka. Mój jesienno-zimowy ulubieniec. Cudowna, nasycona, podkreślająca biel zębów.


NUMER 07
Energetyzujący, piękny fuksjowy odcień. Bardzo wyrazista i intensywna pomadka. Moim zdaniem idealna na wiosnę i lato. Pięknie komponuje się z opaloną skórą.


NUMER 10
Bardzo chłodny odcień. Połączenie brązu z fioletem. Ciężki w noszeniu kolor, który nie pasuje wielu osobom. Niezwykle modny i pożądany jakieś dwa lata temu. Ja używam go do mieszania z innymi pomadkami kiedy zależy mi na ochłodzeniu koloru.


NUMER 13
Jeden z moich faworytów. Piękny nudziak! Pomadka, której bardzo często używam. Pasuje do wielu makijaży, nie jest w nim elementem dominującym. Pięknie zaznacza usta i nie sprawia, że znikają one z twarzy. Bardzo uniwersalny odcień do noszenia zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia.


NUMER 17
Zgaszony brzoskwiniowy odcień. Dla mnie to właściwie taki brzoskwiniowy odpowiednik numeru 13. Kolor jak najbardziej godny Waszej uwagi ;)


NUMER 18
Najpiękniejsza czerwień jaką miałam okazję używać. Nasycona, głęboka i z chłodnymi tonami. Optycznie wybiela zęby i jest niezwykle elegancka. Must have w każdej kosmetyczce!


NUMER 20
Typowo jesienny kolor - coś w rodzaju kasztanowego brązu. Zdecydowanie mocny odcień dla odważnych kobiet, które lubią postawić akcent na usta.


NUMER 21
Kolor między różem a fioletem, przypomina mi jogurt jagodowy. Mocniejszy, ale w moim odczuciu wciąż nadaje się on do noszenia na co dzień. Idealnie sprawdzi się latem do opalonej skóry, ponieważ pięknie ją podkreśli.


Jeśli miałabym Wam polecić 5 kolorów, które są moimi największymi ulubieńcami i sięgam po nie najczęściej to wybrałabym: 03, 04, 07, 13 i 18.


Podsumowując: w 5-punktowej skali przyznaję tym pomadkom ocenę 4,5 ;) Są bardzo dobre i godne polecenia. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę przystępną ceną i jakością. Nie bez powodu sięga po nie tak wiele osób :)

I to już wszystko jeśli chodzi o te pomadki. Mam nadzieję, że ten wpis się Wam spodobał i pomoże w podjęciu decyzji przy wyborze koloru ;)
Copyright © majmejkap , Blogger